Hymn Apaczów
…i będziemy
bardzo dzielni
W szkole, w
domu, przy patelni…
Nareszcie przyszły wakacje i nareszcie wyjedziemy na
pierwszy harcerski obóz pod namiotami. Czuliśmy, że to jest to prawdziwe
harcerstwo, gdzie nie ma białych koszul i czerwonych chust. Każdy ubrany jest w
harcerski mundur, a salutuje się dwoma palcami jak w wojsku, do głowy okrytej harcerską
czapką z symbolem szlachetności, lilijką przewiązaną szarfą z trzema ważnymi w
życiu pojęciami: Ojczyzna Nauka Cnota. Aromatyczny zapach spalonej benzyny
samochodu Star 20 towarzyszył nam,
dzielnym harcerzom siedzącym na drewnianych ławeczkach „na pace” ciężarówki. Po
kilkugodzinnej podróży znaleźliśmy się na skraju lasu, skąd doszliśmy na wielką
polanę w lesie, miejsca naszego obozu. Tu zbudujemy obóz i tu będziemy mieszkać
przez trzy tygodnie. Sami zbudowaliśmy prycze do spania i pierwszej nocy, dla
udręczonych trudami dnia, były one najwygodniejszym posłaniem. Najprawdziwsze
namioty ustawione były w dwóch szeregach. Każdy zastęp miał swój dziesięcioosobowy
namiot. Pomiędzy nimi powstał plac apelowy, a postawiony na centralnym miejscu wysmukły
maszt z powiewającą na szczycie flagą, był najważniejszym miejscem do rozstrzygania
naszych harcerskich spraw. Tu na każdym wieczornym apelu deklarowaliśmy, że
„wszystko co nasze Polsce oddamy”, a obozowej flagi musieliśmy strzec w dzień i
w nocy. Nocne warty były najbardziej ekscytujące. Wtedy okazywało się jak różny
jest w nocy ten sam znany nam dzienny świat, tyle, że zaciemniony nocnym mrokiem.
Nasz zastęp nazywał się Apacze. Każdy harcerz-
Indianin był świeżo po lekturze Karola Maya „Winnetou”, byliśmy więc dumni z
takiej trafnej nazwy. Jako zastęp Apaczów musieliśmy wykazywać swoim
postępowaniem, że jesteśmy tak jak Apacze słowni, dokładni i szlachetni,
prawdomówni i dzielni. Przecież to były podstawowe cechy Indian i dlatego i w
naszym postępowaniu te cechy powinny być na pierwszym miejscu. Każdy zastęp
miał też swój hymn. Treść hymnu pisał
każdy, ale wybraliśmy najlepszy, który zaproponował Kaziu Lasota mój kolega
klasowy. Ułożył słowa hymnu i szkoda, że pełną jego treść rozwiała już życiowa,
wieloletnia mgła. Zachowałem w pamięci jedynie fragment refrenu. Na szczęście
najważniejszy, bo po odrzuceniu dziecięcych fantazji to co pozostało liczy się
także w dzisiejszym dorosłym życiu.
Książki Zenona Rogali:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz