Jean Ure, Po
prostu ja, tł. Dominika Repeczko, Warszawa „Jaguar” 2017
Grzeczniutka, cicha, nieśmiała i przeciętna Peachy
jest przeciwieństwem wszystkich członków swojej rodziny, która robi wiele
zamieszania gdziekolwiek się pojawi. To sprawia, że bardzo skutecznie
przyciągają uwagę tłumu, stają się obiektami uwielbienia nauczycieli, a do tego
wszyscy chcą się z nimi kolegować, ponieważ są nie tylko hałaśliwi, ale też
potrafią odnosić sukcesy w tym, co robią. Nawet jeśli w domu okazują się
nieporadnymi, zagubionymi i wymagającymi ciągłej opieki nawet wtedy, kiedy
trzeba się tylko ubrać, znaleźć swoje zeszyty czy zrobić jakąkolwiek banalną
rzecz. Wszystkich łączy też samouwielbienie, zapatrzenie w siebie, robiony
dookoła siebie szum. Peachy na tym tle wypada bardzo mizernie, wręcz wydaje się
ginąć w nadmiarze krzyków (bardzo głośnej mowy) i nadmiaru aktywności innych
członków rodziny. Uwieńczeniem całego tego obrazu jest ojciec odnoszący sukcesy
w radiu. Peachy jest zmęczona panującą wokół jej rodzeństwa atmosferą w szkole.
Do tego wszyscy mają wziąć udział w najnowszym przedstawieniu. Wszyscy poza
nią.
Nastolatka po skończeniu szkoły podstawowej nie tylko
nie chce brać udziału w szkolnej inscenizacji, ale też nie chce wcale chodzić
do tej samej placówki, co jej rodzice. Wynajduje sobie nieelitarną, a do tego
publiczną szkołę znajdującą się jak najdalej od je obecnej. Pół biedy wiedzieć
czego się chce, ale próbować to oznajmić rodzicom, którzy wiecznie albo są
zajęci sobą albo jej rodzeństwem. W końcu udaje się jej to dokonać w sobotni
poranek. Nowy rok szkolny to dla Peachy z jedne strony uwolnienie się od
rodziny, a z drugiej duże wyzwanie. Nie jest to szkoła, do której planowała
pójść, ale… będzie tam anonimowa i będzie mogła poznać nowe osoby, zawrzeć
interesujące przyjaźnie.
„Po prostu ja” to przede wszystkim bardzo prosta
opowieść o odkrywaniu własnych mocnych stron, własnej drogi życiowej oraz
zaprzyjaźnianiu się ze sobą. Kolejne dni w nowej szkole dla Peachy to czas
zaprzyjaźniania się przede wszystkim ze sobą, odkrywania w sobie piękna i wielu
talentów, a do tego uświadamianie sobie istnienia innego życia, w którym wypady
do restauracji to nie codzienność. Nastolatka nauczy się też akceptować swoich
bliskich, ich sposób bycia, nauczy się przebijać przez ich gwar, stawiać na
swoim. Rok w innej szkole to bardzo ważny kurs asertywności i wybierania tego,
co chciałaby robić.
W książce znajdziemy rodzinne konflikty, codzienne
zamieszanie wokół dzieci, zaganianą matkę starającą się wszystkich (poza
Peachy) niańczyć, despotycznego ojca bujającego w chmurach przez sukcesy w
pracy i uwielbienie żony. W tle pojawia się bardzo rozsądna babcia, która
zawsze ma czas, żeby porozmawiać, wysłuchać, wesprzeć i poprzeć, a do tego
bardzo trzeźwo patrząca na rodzinę jej sławnego syna. Jak na książkę dla
młodzieży przystało nie zabraknie tu również motywu pierwszej miłości, randkowania.
Jean Ure po raz kolejny porusza problemy bardzo
bliskie dzieciom oraz młodzieży. Brak samoakceptacji, umiejętności postawienia
na swoim, ciągła uległość sprawiają, że Peachy nie wierzy w siebie i za bardzo
nie przepada za bliskimi ciągle narzucającymi jej swoją wolę, traktującymi ją
jak marionetkę. Pisarka w swojej niedługiej powieści młodzieżowej pokazuje
również problem różnicy w zamożności, biedy. Jean Ure zachęci do rozmów o tym
czy warto oceniać ludzi po wyglądzie oraz tym, gdzie mieszkają, jakich mają
rodziców. Tym razem nie zabraknie też tematu niepełnosprawności i odpowiedniego
podejścia do osób inaczej funkcjonujących.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz