Chloe Benjamin, Immortaliści, tł. Aga Zano, Warszawa „Czarna Owca” 2018
Wiedza w ludzkim życiu zmienia wszystko: sprawia,
że w oparciu o nią zaczynamy podejmować decyzje. Świadomość praw natury pomaga
nam przetrwać, wiedza społeczna nawiązywać lepsze relacje, refleksja etyczka,
świadomość dobra i zła wymuszają na nas podejmowanie mniej lub bardziej dobrych
decyzji. Z tego powodu człowiek ciągle dąży do odkrywania tajemnic świata. Jest
jednak wiedza, której nie może posiąść: data własnej śmierci. A co by się
stało, gdyby jednak mógł? Jak zmieniałoby się nasze życie, gdybyśmy znali
konkretną datę? Jedni mieliby powód do radości, a inni każdego dnia umieraliby
z przerażanie widząc zbliżający się koniec. O takiej właśnie wiedzy i
przerażeniu jest powieść Chloe Benjamin „Immortaliści”.
Pozornie dostajemy bardzo prostą powieść z czterema
drogami życia. Każda inna, odmiennej długości. Bohaterów łączy pokrewieństwo
(rodzeństwo) oraz przypadkowo zdobyta wiedza, której najchętniej by się pozbyli,
ale czasu nie da się cofnąć, a raz zdobytej świadomości łatwo pozbyć. Ich
przygoda ze znanym terminem zakończenia zaczyna się pewnego wakacyjnego dnia.
Wielka miejska nuda, podsłuchana przez jedno z rodzeństwa sensacja o kobiecie
przepowiadającej przyszłość i chęć przeżycia niesamowitej przygody sprawiają,
że rodzeństwo bierze całe swoje oszczędności i z dreszczykiem emocji rusza na
wielką wyprawę prowadzącą pod drzwi tajemniczej wróżki. Tam - niemal jak w
przypadku starożytnych wyroczni – każdy wchodzi sam do środka, rozmawia i po
zdobyciu wiedzy wychodzi schodami przeciwpożarowymi. Od tego momentu życie
każdego z rodzeństwa jest już inne, naznaczone grozą odliczania upływających dni.
Znajomość daty śmierci sprawia, że jedni
bardziej inni mniej spieszą się ze spełnianiem własnych pragnień, próbują
przekroczyć granice wytrzymałości własnego ciała oraz zaznać wszystkiego, o
czym marzą. Wybieranie nowych dróg dla siebie, przecieranie szlaków, wyzbycie
się ustalonych ról społecznych staje się ich sposobem na życie, a jednocześnie
staje się samospełniającym fatum.
„Immortaliści” swoją fabułą przypominają starożytne
tragedie, w których bohaterzy poznający przyszłość starają się od niej uciec, a
im bardziej się zabiegają przed spełnieniem przepowiedni tym bardziej zbliżają
się do swojego przeznaczenia. Tak jest i tu: próba życia po swojemu, wyrwania
się z wpojonego kanonu, negacji wpojonego genderu oraz przede wszystkim próby
uciekania przed śmiercią sprawiają, że nieubłagalny koniec zbliża się. W tej
tragiczności jest jednak coś pięknego: każdy z bohaterów podejmuje w życiu
wyzwania, na które by się nie odważył, gdyby nie znajomość daty śmierci. Ta
wiedza skłania do szybszego, intensywniejszego życia, przekraczania wpojonych
kanonów, zostawiania po sobie pięknych śladów, ale też jednocześnie prowadzi do
wielu uzależnień, samolubnych decyzji. Pozostaje zadać sobie pytanie: czy bez
tej wiedzy bohaterzy mieliby odwagę rzucić się w wir życia, wyprowadzić z
rodzinnego domu, zaznać szczęścia i miłości? To właśnie wiedza wydaje się
prowadzić ich nie tylko do drastycznego zakończenia, ale i skłania do
korzystania z uciech tego świata.
Świadomość prowadzi do hedonizmu w różnych
postaciach. Dla jednych jest to cielesne spełnienie, dla innych przekroczenie
własnych granic, a jeszcze innych życie pracą i czerpanie z niej jak
największej satysfakcji nawet kosztem własnego ciała i relacji z ludźmi oraz
osobistych eksperymentów.
„Immortaliści” to współczesna opowieść o
sięgnięciu po owoc poznania, a przez to skażenia prowadzącego do wypędzenia z
symbolicznego raju, w którym brak wiedzy pozwala na beztroskie życie
wkomponowane w oczekiwania społeczeństwa żyjącego według kulturowych wzorców.
To nawiązanie do „Biblii” podkreślają żydowskie korzenie bohaterów, ciągłe
studiowanie „Tory” przez ojca, wprowadzanie dzieci w świat nakazów i zakazów
oraz obrządków dyskryminujących ze względu na płeć. Religia staje się tu także
pretekstem do poruszenia problemów tego, co uważamy w życiu za wartościowe,
jakie modele rodzin tworzymy, od jakich wzorców możemy uciekać i jak bardzo
przez te odejścia jesteśmy postrzegani za immoralnych. Żydowska moralność
oparta na „Starym Testamencie” i wielowiekowej tradycji oraz powinnościach
rodzinnych sprawia, że bohaterzy kosztujący zakazany owoc poznania daty swojej
śmierci robią kolejne kroki: zastanawiają się jak najlepiej wykorzystać dany im
czas, w jaki sposób zadbać o swoje pragnienia.
W życiu bohaterów nie zabraknie zwrotów. Pierwszym
wielkim jest zdobycie wiedzy, a drugim odejście ojca, do kolejnych należą
przepowiedziane przez wróżkę daty. Śmierć rodzica ma tu także znaczenie
symboliczne: odejście tego, który przekazuje tradycję i stoi na straży
przestrzegania zasad moralnych przesiąkniętych wielowiekową tradycją
dyskryminacji płciowej i seksualnej. Jego śmierć wyzwala dzieci, a jednocześnie
zmusza je do zmierzenia się z powinnościami, które wydają się nieco wydumane i
śmieszne, ponieważ łączy się z koniecznością podjęcia decyzji czy własne życie
jest ważniejsze od opieki nad matką. Śmieszność tej sytuacji polega na tym, że
nie jest to leciwa staruszka, ale kobieta w sile wieku, matka dzieci, które właśnie
wchodzą w dorosłość i same jeszcze potrzebują opieki, a ich życie determinuje wyuczona
bezradność rodzicielki. Każde z dzieci właśnie przez matkę musi podjąć decyzję
o tym, jak ma wyglądać reszta ich życia: czy mają myśleć o sobie czy o
rodzinnych obowiązkach, czy mogą iść własną drogą czy ulec kulturowym wzorcom. Z
tej perspektywy „Immortaliści” to opowieść o odwadze myślenia o sobie, spełnianiu
własnych marzeń i dawaniu sobie szansy na szczęście wbrew temu, jakie są nakazy
społeczne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz