Moja córka jest wielką miłośniczką książek
posiadających bardzo dużo szczegółów. Wyszukiwanie małych elementów, wędrowanie
palcem po labiryntach lub ulicach stało się jej wielką pasją. Ważne, aby na
ilustracjach dużo się działo, było mało tekstu, a bohaterowie zachęcali do
wielogodzinnego wymyślania niepowtarzalnych historii oraz rozwiązywania
zagadek. Wszystkie te cechy mają książka Judith Drews z serii „Znam to miasto”.
Już same okładki nęcą i zapraszają do wejścia do niezwykłego miasta, w którym
tłok, gwar i zabawa to codzienność. W książce „Sztokholm” na pierwszym planie
zobaczymy jacht ze szwedzką banderą (dzięki czemu dzieci poznają narodową
flagę), ujrzymy kilka znanych nam postaci: Astrid (Lindgren), Alfred (Nobel),
Selma (Lagerlöf) i wielu, wielu innych prawdziwych oraz fikcyjnych, których los
związał ze Sztokholmem. Z kolei tom o Berlinie przybliża nam flagę miasta. Na
okładce możemy znaleźć wszystko to, co nam się kojarzy z tym miastem. No, może
zabrakło niedźwiedzia, ale on jest na fladze. Tym razem łódka na okładce mieści
na swoim pokładzie wszystko to, co znajdziemy w książce.
A co w niej znajdziemy? Wszystko zależy od naszej
wiedzy o mieście i jego historii, bo tu każdy element jest ważny. Szczerze
mówiąc nawet dla mnie nie wszystkie te elementy są jasne, bo o ile wielbłąd
może przywodzić na myśl te wykorzystane w czasie walk z nazistami, to już nie
mam pojęcia znaczenia wróżki Fanni. Takie detale wymagają wejścia w szeroko
pojętą kulturę.
Na pierwszych stronach oczywiście zobaczymy galerię
postaci. Pod każdą z nich zamieszczono zadanie, które pomoże rozpocząć piękną
przygodę z książką. Na kolejnych wchodzimy już w wir miejskiego życia. Na początek
udajemy się do ZOO, w którym spotkamy pelikany, czaple, nosorożce, małpy, lwy,
tygrysy, misie, owce, jelenie, słonie i wiele, wiele innych zwierząt. Nie zabraknie
też smoka przywodzącego na myśl pomnik św. Jerzego. Wśród odwiedzających
dostrzeżemy bogactwo strojów pokazujących ich przynależność kulturową. Są też
osoby, których czyny możemy ocenić negatywnie (np. śmiecą), co może stać się
pretekstem do rozmów o właściwym postępowaniu, dbaniu o otoczenie.
Na kolejnych stronach wyruszamy na spacer po mieście.
Znajdziemy tu najpopularniejsze budynki, całe mnóstwo zwierząt, które spotkaliśmy
w ZOO, są ludzie spieszący się do pracy, spacerujący, odpoczywający w
kawiarniach, sprzątający, bawiący się. Miasto wrze zwyczajną codziennością
wymieszana z niezwykłymi rzeczami takimi jak spacer nosorożca po dachu.
Na kolejnej stronie powędrujemy do muzeum, w którym na
planie głównym znajdziemy szkielety dinozaurów i słynne popiersie Nefretete,
czyli możemy domyślać się, że jesteśmy w Muzeum Egipskim, do którego powstania
przyczynił się Fryderyk Wilhelm III i Alexander von Humboldt (postać wybitna,
przyrodnik, podróżnik i brat słynnego językoznawcy).
Dalej mam wrażenie, że autorka zabiera nas do jednego
z placów zabaw, z których miasto słynie. Zarówno młodzi odwiedzający jak i
nieco starsi będą tu miło spędzać czas bawiąc się i odpoczywając. Nie zabraknie
też smoków, zabaw w piaskownicy, reniferów, robotników, policjantów, książąt,
pomników, gwiezdnego chłopca, trolli, pingwinów, piłkarzy, królików, kotów,
ptaków, kaczuszek, ryb, niedźwiedzi, gigantycznych wiewiórek, szopów praczy,
samolotów, wiatraków. Zycie w niemieckiej stolicy jest niesamowicie bogate,
przez co można zginąć w labiryncie miasta na wiele godzin.
Kolejna strona zabiera nas w pobliże Hoteli Arlon i Bramy
Brandenburskiej, dzięki czemu możemy zobaczyć kilka najbardziej znanych i najpopularniejszych
miejsc w mieście. Nasi bohaterowie prowadzą ożywiony tryb życia. Widać, że
świętują, odpoczywają, bawią się. Na niebie prawdopodobnie widzimy fajerwerki,
a na drzewach kolorowe lampiony.
Książka bardzo dobrze przyciąga uwagę dzieci. Ze
względu na grube, solidne strony mogą po nią sięgać już dwulatki. Bogactwo
szczegółów, bardzo dobre zagadki i możliwość toczenia własnej opowieści
sprawia, że chętnie sięgną po nią również uczniowie, którzy z wykorzystaniem
książek i Internetu mogą odkrywać zawarte w książce szczegóły, poznawać
legendy, gwiazdy, twórców, władców i naukowców.
Po takie książki warto sięgać z kilku powodów.
Pierwszym jest pokazanie naszym pociechom, że zabawy z lekturami to bardzo
przyjemna przygoda. Kolejnym trenowanie koncentracji i spostrzegawczości, a
także logicznego myślenia pociechy w czasie wyszukiwania szczegółów,
wzbogacanie słownictwa, poszerzanie wiedzy. Książki bez tekstu aż proszą się o
to, by samodzielnie wymyślić przygody bohaterów, co powoli na wielogodzinne
ćwiczenie dziecięcych umiejętności językowych oraz kreatywności. Proste
ilustracje wykorzystujące podstawowe kolory oraz nieskomplikowane elementy będą
doskonałą inspiracją do tworzenia własnych niepowtarzalnych miast pełnych
gwaru. Warto dzieciom zaproponować, aby po takiej lekturze narysowały kawałek
swojego miasta, swoje ulubione miejsca.
„Berlin” to również doskonały materiał do terapii.
Liczne zwierzęta, niezwykłe postaci, wielość przedmiotów staną się doskonałym
pretekstem do uważnej pracy z kolejnymi stronami. Możemy ćwiczyć z dzieckiem
wyszukiwanie konkretnych przedmiotów, liczenia ich, określania kierunków i
usytuowania, wyszukiwania znanych zabaw.
Książkę polecam wszystkim dzieciom. Solidne strony
sprawią, że posłuży im ona bardzo długo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz