Anna Sakowicz, Plan
Agaty. Dogonić miłość, Warszawa „Edipresse” 2019
Stare dobre powiedzenie głosi: „Od przybytku głowa nie
boli”. Anna Sakowicz w „Planie Agaty dowodzi, że od nadmiaru wyborów i
możliwości może powstać niezły mętlik. Zwłaszcza, kiedy wyznaczyło się sobie
ambitny plan schudnięcia, znalezienie męża i urodzenia dziecka. Wszystko w
bardzo krótkim czasie. Zwłaszcza, że ten ucieka w zawrotnym tempie. Wokół dążenia
do realizacji planu toczy się akcja serii, którą otwiera w pierwszym tomie zakład
sióstr.
„Zaraz moja rodzina wywiesi ogłoszenie, że oddadzą w
dobre ręce całkiem nieprzechodzoną starą pannę”.
Trzydziestoletni mężczyzna to doskonały materiał na
męża, poszukiwacz idealnej kandydatki, koneser kobiet. A kobieta? Stara panna,
którą rodzina chętnie widziałaby w roli żony i matki. A co, jeśli na takie
atrakcje wcale się nie zapowiada? Na pewno nie zaszkodzi pognębić takiej
buntowniczki niewygodnymi pytaniami o plany matrymonialne. A w naszym
społeczeństwie tak jakoś się utarło, że te pytania stawia się ludziom po
zakończeniu edukacji. Im szybciej kończą się kształcić tym szybciej są
namawiani do założenia rodziny. Wcześniej oczywiście trzeba mieć pracę.
Najlepiej na etat i do tego bardzo poważną (zwykle też nudną). Kiedy tych
warunków nie spełniają to przed rodziną stoi nie lada wyzwanie „nawracania”
zbłąkanej owieczki i ciągłe przypominanie, że zegar biologiczny tyka i będzie
za późno na własne dzieci.
W pierwszym tomie poznajemy Agatę będącą prawie
trzydziestoletnią blogerką po dziennikarstwie zajmującą się pisaniem o tym jak
wygląda praca w niepopularnych zawodach. Z mężczyznami dawno przestała się
umawiać. Do tego od dawna nie dba już o linię, przez co nie przyciąga uwagi potencjalnych
kandydatów na męża. W dniu urodzin siostry postanawia coś zmienić w swoim
życiu. Zamierza schudnąć, wyjść za mąż i urodzić dziecko. Wszystko w trzy lata.
Wydawałoby się nic łatwiejszego do zrobienia. Kiedy uświadomimy sobie, że
bohaterce nie udało się tego dokonać prawie przez dekadę swojego dorosłego życia
to zauważamy, że może być trudno. A nawet bardzo trudno. Życie jednak potrafi
zaskakiwać. Czasami nawet dawać w nadmiarze i o tej obfitości jest właśnie
opowieść Anny Sakowicz „Postawić na szczęście”.
Agatę poznajemy, kiedy pracuje jako wyprowadzaczka psów.
Mama przypomina jej o urodzinach siostry, kiedy właśnie jest na spacerze z
Dżafarką (oczywiście biała piękność z rodowodem maltańczyka). Nie pozostaje jej
nic innego jak złapać taksówkę i odebrać tort. Oczywiście wszystko to w
towarzystwie mającej chorobę lokomocyjną i cieczkę suczki… Stara panna
wyprowadzająca psy. Chyba nie ma nikogo gorszego do nawrócenia w rodzinie w
czasie urodzin niepełnosprawnej Poli. W czasie wspólnego imprezowania
dziewczyny omawiają swoje porażki i Agata postanawia coś zmienić. Nie wie, że
życie czasami płata figle i po ubogich latach zawsze przychodzą te bogate w
przychylność losu, która nie zawsze wygląda tak jakbyśmy sobie tego życzyli.
Czasami nadmiar to dodatkowe kłopoty.
Razem z bohaterką odkryjemy, jakie komplikacje niesie
ze sobą zbyt duże sprzyjanie losu założonym planom. Do tego poznamy niezwykłą,
silną, inteligentną siostrę Agaty, Polę, którą mężczyźni oceniają przez pryzmat
wózka i jej niepełnosprawności, a rodzina traktuje ją jako kobietę bez szans na
jakikolwiek związek, a nawet samodzielność. A co jeśli przez Internet pozna
intrygującego mężczyznę?
W drugim tomie zatytułowanym „Dogonić miłość” Agata
musi uprać się z nadmiarem „przybytku”: ciąża, trzech kandydatów do ręki,
nakładające się na siebie obowiązki i osobisty pies (oczywiście z rodowodem, bo
innego, by jej właścicielka Dżafarki nie załatwiła). Jest jeden problem: musi
potencjalnym mężczyznom swojego życia powiedzieć o ciąży. Boi się tego jak każdy
z nich zareaguje, bo na jednym jej zależy, a z innym jest w ciąży. A jeszcze
jest trzeci wyglądający jak z żurnala wyjęty. Grzecznej Agacie brakuje asertywności
i z powodu niezdecydowania wydaje się płynąć z nurtem wydarzeń, a te potrafią
nieźle zaskoczyć i pokazać prawdziwe oblicze bohaterów, co będzie powodem wielu
wątpliwości i rozczarowań. W życiu przyszłej matki na szczęście nie zabraknie
miejsca na stałą pracę, dzięki której poczuje większą stabilność finansową,
choć sfera emocjonalna pozostanie zaniedbana. Za to niepełnosprawna Pola będzie
zdecydowania i przebojowa za siebie i siostrę, co pozwoli złapać jej każdą
okazję na szczęście. A to można znaleźć w naprawdę dziwnych miejscach i w
czasie robienia bardzo zwariowanych rzeczy, do których śmiało możemy zaliczyć
pomoc w zemście niepełnosprawnej koleżance.
W tym tomie nie zabraknie też wątku kryminalnego. Za Agatą
dość długo podąża rosły mężczyzna śledzący ją nawet w kinie, co sprawia, że
bohaterka zaczyna czuć się zagrożona. Jakie są jego prawdziwe intencje musicie
przekonać się sami. Zdradzę Wam tylko tyle, że to kolejna książka Anny
Sakowicz, którą pochłonęłam w jeden wieczór i to nie wcale dlatego, że kolejna
do czytania ustawia się długa tylko akcja od pierwszych stron nas porywa. Autorka
„Planu Agaty” po raz kolejny zaskakuje szybką i przekonującą akcją osadzoną w
prawdziwych realiach. Dzięki temu razem z autorką w pierwszym tomie udajemy się
w magiczną podróż i przez kilka dni zamieszkamy w Wirtach (na Kociewiu), gdzie
naprawdę znajduje się opisane w książce arboretum, a niedaleko niego jest
leśniczówka, w której można zamieszkać tak jak bohaterki książki. W drugim
poznajemy realia pracy w szkole, a nawet trafiamy na porodówkę.
Pisarka zakończyła książkę w taki sposób, że nie
sposób nie czuć niedosytu. Niby wszystko skończyło się tak, że „Dogonić miłość”
może być ostatnim tomem, ale plan bohaterki jeszcze nie do końca został
zrealizowany, bo nie stanęła na ślubnym kobiercu i wszystko jeszcze może się
zdarzyć. Czy pojawi się tom trzeci, w którym obie siostry będą przygotowywały się
do ślubu? Pozostanie czekać na wieści od pisarki.
Anna Sakowicz jest mistrzynią poruszania ważnych spraw
w lekki sposób. „Plan Agaty” naszpikowany jest problemem etycznymi: od
lokalnych legend przez dorastanie i usamodzielnianie się po niepełnosprawność. W
przypadku ostatniej tematyki nie dostajemy cukierkowej opowieści jak to
cudownie można sobie radzić, ale widzimy brutalne obrazy osób żyjących z renty
socjalnej i uwięzionej a czwartym piętrze w bloku bez windy. Można śmiało
stwierdzić, że te osoby są skazane na domowe więzienie. Jak my im możemy pomóc?
O tym także przeczytacie w książce.
Aniu, pięknie dziękuję za tak wspaniałą recenzję. A co do kolejnej części, to czekam na zielone światło od wydawcy, więc nie wiem jeszcze, kiedy i czy będzie. :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę autorkę. Nie czytałam jeszcze tej serii ale koniecznie muszę ją nadrobić.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam 😀
www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com
Piękna i bardzo bogata książka. Wiele mówi o miłości, szczęściu i dziecku. Rodzinie. Dogonić miłość.
OdpowiedzUsuń