Oswajanie z książkami może być świetną zabawą wprowadzającą w świat przyrody, baśni, a czasami oswajającą z różnego rodzaju stworami. Literatura potrafi być świetnym sposobem na przepracowanie własnych problemów, ale też przy okazji może pomóc w rozwijaniu wyobraźni. Wszystkie te elementy znajdziecie w świetnej serii „Opowiem ci mamo”. Każdy z dziewiętnastu tomów poświęcono innemu wycinkowi rzeczywistości, dzięki czemu będziemy mogli poszerzać dziecięce zainteresowania oraz dostarczyć pierwszych lektur pozwalających na odkrywanie świata, zgłębianie wiedzy przydatnej na przyrodzie i biologii, a także w życiu. Wśród tomów znajdziemy zarówno te poświęcone zwierzętom (koty, psy, pszczoły, żaby, mrówki, pająki, konie), narzędziom, kołom oraz pojazdom (statki, samoloty, samochody, pociągi) oraz prehistorycznym zwierzętom (dinozaurom), a nawet dorosłym i własnemu ciału. Teraz przyszedł czas na psotne stwory.
Cała seria swój sukces zawdzięcza interesującym i atrakcyjnym dla dzieci ilustracjom, których niesamowite bogactwo staje się dla młodych czytelników inspiracją do tworzenia własnych rysunków oraz opowieści. Lektury zachęcają do opowiadania, snucia zawiłych opowieści o przygodach pojawiających się w nich bohaterów, dzięki czemu pomogą w ćwiczeniu umiejętności językowych. Wielkim plusem lektur z tej serii jest solidna oprawa. Kartonowe strony bardzo dobrze sklejone sprawiają, że mogą po nią sięgnąć już dzieci siedzące i będą z niej korzystać przez kilka lat. Zwłaszcza, że zawartą w nich wiedzę czytelnicy wykorzystają w przedszkolu i szkole. Uważam, że „Opowiem ci, mamo” to seria bardzo interesująca i polecam wszystkim dzieciom od drugiego do szóstego roku życia. My zawsze wyczekujemy kolejnych tomów, dzięki którym będziemy mogły dowiedzieć się wielu ciekawostek i zniknąć w czasie przeglądania bogatych ilustracji, stworzyć interesujące zabawki, wykorzystać posiadane plastikowe figurki, które wcielą się w bohaterów książek, czy znaleźć inspirację do klejenia kolejnych bohaterów.
Tym razem udajemy się na spotkanie z psotnymi stworami. A wszystko dzięki pomysłowości
Ewy Podleś, która na pierwszych stronach przedstawia nam całą zadziwiającą
gromadkę kojarzącą się różnorodnymi wadami: wścibstwem, bałaganiarstwem,
uzależnieniem od urządzeń elektronicznych, zazdrością, złością, lenistwem,
egoizmem, obrażaniem się, nie dbaniem o higienę, robieniem przykrych żartów,
ściemnianiem, obżarstwem. Wszyscy oni są pięknie przedstawieni, kiedy czekają
na swoją kolej, aby wejść do książki. Dalej zobaczymy wszystkich bohaterów w
ich codziennym otoczeniu, przyjrzymy się ich zwyczajnym zajęciom i odkryjemy,
że stwory wcale nie są straszne. Raczej śmieszne i uciążliwe, bo to przez nich
ludzie się fochają, mają dookoła bałagan i nie mogą odkleić się od telefonu czy
tabletu. Czternaście stworków potrafi nieźle narozrabiać w życiu każdego z nas.
W książce jednak czasami potrzebują naszej pomocy. A to pozwala na ćwiczenie
spostrzegawczości, liczenie różnorodnych rzeczy, dopasowanie określonych
elementów, dostrzeganie różnic, logicznego myślenia. Publikacja wprowadzająca w
świat różnorodnych problemów wymaga też rozwiązywania zadań, czyli mamy tu piękne
aktywne czytanie, bo aktywność rodzica przeplatana jest tą dziecięcą angażującą
młodego czytelnika.
Książka autorstwa Ewy Podleś to z jednej strony naprawdę zabawna opowieść o
naszych przywarach, słabościach, a z drugiej strony lektura pozwalająca na
oswajanie z lękami, ujarzmianiem potworów z wyobraźni, pokazywaniem, że wcale
nie są takie straszne. Bardziej psotne. Całość jak zwykle interesująca i
pozostawiająca spore pole manewru zarówno dla dzieci jak i dla rodziców.
„Opowiem ci, mamo…” to seria solidnych książek grubymi stronami oraz z licznymi
ilustracjami, które przybliżają dzieciom świat. Ciekawe maluchy śledzą w nich
zmiany w otoczeniu. Książki te są doskonałą lekturą przed spacerami, podczas
podróży czy po spacerze, ale też w poczekalni do specjalistów. Pozwoli rodzicom
przygotować swoje pociechy do uważnego patrzenia na otoczenie. Zwykle w
książkach dla dzieci tekst jest niezbędny dla ilustracji. Tu mamy tak cudowną
sytuację, że zawarty tekst nie przytłacza i można go pominąć w pracy z
młodszymi maluchami, których uwagę przyciągają jedynie ilustracje, o których
koniecznie trzeba sobie opowiedzieć. Podczas lektury dzieci ćwiczą swoja
spostrzegawczość, koncentrację, nabywają umiejętności językowych i manualnych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz