Etykiety

piątek, 4 marca 2016

Marcin Łupkowski "Prowincja Pełna Wiochy. Powieść jebitna"


Marcin Łupkowski, Prowincja Pełna Wiochy. Powieść jebitna, Mrągowo "Profit" 2015
Pierwsza książka Marcina Łupkowskiego ("Przemilczeć Armagedon") zachwyciła mnie. Alternatywne podejście do końca świata, umiejętne korzystanie z zasobu mitów, nietypowa stylistyka, pokazania wielu elementów naszej kultury z odmiennej perspektywy lekki cynizm wobec prawd oświeconych. Wydawało mi się, że książka wywoła burzliwą dyskusję, zainteresuje kręgi ludzi wyznających różne religie, a przeszła bez echa. Po kolejnej książce spodziewałam się równie dobrej literatury, a czy taką jest czy nie bardzo trudno mi to ocenić, a wszystko przez styl pisarza.
"Prowincja Pełna Wiochy. Powieść jebitna" wprowadza nas w świat kraju Polgarów (nazwa nie bez przyczyny bliska nazwie naszego kraju), w którym znajdziemy szereg znanych nam postaci i wydarzeń historycznych z lekko zmienionymi nazwami, a do tego opowiedziane jak przez wioskowego wymądrzającego się starca, który historię rozumie jako osobistą wizję przeszłości. Wszyscy muszą ją podzielać. jeśli tego nie czynią to brakuje im odpowiedniego rozeznania co jest dobre a co złe. Takie podejście, przerysowany styl sprawiają, że z jednej strony książkę czyta się niesamowicie łatwo, a z drugiej strony budzi w nas niechęć przez bardzo widoczną próbę indoktrynacji czytelnika. Marcin Łupkowski w swojej książce pokazuje nam świat interesów i interesików, uwypukla nasze narodowe wady, pokazuje naszą śmieszność, niedouczoność, ciemnotę, upór.
Po pierwszym czytaniu książka (zwłaszcza po przeczytaniu pierwszej) budzi wielkie rozczarowanie i złość na autora, że swoim stylem tak bardzo degraduje to, co moglibyśmy odkryć, dowiedzieć się o sobie. Przy kolejnym nabieramy dystansu i zauważamy, że styl jednak jest bardzo ważny. To sposób mówienie, przekonywania, pokazywania świata, z jakim mamy do czynienia w mediach, na ulicach. Każdy wszędzie prawi swoją prawdę w sobie zrozumiałym języku, ze swoim brakiem potrzeby rozwijania, ale z wielkim poczuciem konieczności oceniania. Taki jest i narrator. On nie chce się poprawiać, ale oceniać chce zawsze, wszędzie i każdego.
Książka jest na jeden wieczór, a do tego nie wymaga niesamowitej koncentracji (tak jak słuchanie niezwykłych opowieści ludzi niewykształconych, ale czujących potrzebę przekonywania).

1 komentarz:

  1. Dziękuję za komentarz. Pierwsza część Prowincji to mój literacki eksperyment. Książkę napisałem w jeden dzień Anno, także nie żądaj od niej zbyt wiele.
    Nie jest ona wysokich lotów, to fakt. Ona miała być przede wszystkim śmieszna.Ja ją czytałem po pewnym czasie, początkowo uznając za literacki kicz, ale mimo to ją wydrukowałem. Dziś uważam, że jest to wbrew pozorom mądra książka, ponieważ nie obraża wad narodowych, ale pokazuje jacy jesteśmy. Ja jestem takim obserwatorem rzeczywistości. My nie chcemy, by nasza część życia i działań była komuś znana, dlatego wszystko skrywamy. Ja to odsłaniam, więc się narażam czasem. Narrator jest tu celowy. On ma być takim politykiem. To taka krótka podróż przez czasy. W moich stronach zarzucano mi, że książka jest proPiSowska. Ja tego nie wiem, ona jest po prostu inna.
    Kolejna część jest ambitniejsza. Nieco bardziej wyrysowana, jednak bohaterowie pozostali.
    Co mnie urzekło w Wiosce, to to jak powstał Lolek Wartęsa, w mojej ocenie jest to bezbłędne. Dziś mówi się o Bolkach i Kiszczaku. A mój Dubieniecki to taki istny generał Kiszczak. Poza tym książka przewidziała, że PiS przejmie władzę. Jak to się mówi - Autor jest dobrym obserwatorem świata.

    A tak poważnie.

    To taki eksperyment literacki w przerwie na tworzenie serii Armagedon.
    Słusznie zauważyłaś, że tak wszyscy mówią, co do sposobu ukazywania świata w książce.

    Książkę napisałem, ponieważ straciłem możliwość prowadzenia rozmowy z Polakami. My mówimy, ale nie słuchamy i każdy z nas ma rację. Istnieją kłótnie i zwady. Książka nie ma przekonywać, że Autor ma rację i indoktrynować, ale ukazać to, co zaszło i się stało. Ukazać 30 lat pozorów, których efektem jest szukanie jedynej prawdy. Zwróć uwagę, że nie patrzy się na dobro narodu, ale na własny interes. I to nas gubi. Poza tym książka wskazuje mankamenty, ale cały czas kreśli główną tezę, że Polgarzy to najmądrzejszy naród, tylko ich się niszczy, oszukuje i blokuje. Ja ukazałem tych oszustów z pierwszej ligi. Nie wiem zatem skąd wniosek, że wyśmiewam wady, ja stanąłem bardzo po stronie Polgarów.
    Za opinię bardzo dziękuje. Jest mi niezwykle miło. Polecam kolejną część, ale nieco bardziej obszerną i z odrobiną erotycznego smaczku.

    Pozdrawiam i raz jeszcze dziękuje. Twoje opinie są niezwykle cenne dla mnie.

    OdpowiedzUsuń