City 3.
Antologia polskich opowiadań grozy, pod red. Marka Grzywacza, Kazimierza
Kyrcza Jr i Pawła Nowakowskiego, posłowie Ksenia Olkusz, il. Jarosław Esymont,
Szczecin, Bezrzecze „Forma” 2016
Pierwszy tom antologii polskich opowiadań grozy
wydany przez Wydawnictwo Forma, czyli „City 1” ukazał się w 2009 roku. Tom „City
3” ukazał się w ubiegłym roku. Niestandardowy format (kwadrat) stał się znakiem
rozpoznawalnym nie tylko tego wydawnictwa, ale i serii. Do tego czarna okładka
z wieloznacznymi grafikami, w których wprawne oko dostrzeże ludzkie kształty,
zarysy pięter. To doskonale oddaje sposób, w jaki pisarze patrzą na miasto:
tętniący życiem organizm, któremu mieszkańcy muszą się podporządkować. Próba
wyłamania się ze schematu kończy się unicestwieniem. W „City 3” takim ideał
miasta-organizmu pojawia się w opowiadaniu „Sowik musi odejść” Zetera Zelke.
Bartek Świdnicki należy do czarnych charakterów, które dobre miasto powinno
wypluć. Tak się jednak nie dzieje, bo Łodzi daleko do dobra. Jest mroczna,
złośliwa, wymagająca i nie ma skrupułów. Miasto jest niczym potwór pozwalający
w swoim wnętrzu gnieździć się ludziom- robakom, demonom, złoczyńcom. Ma jednak
wobec nich pewne wymagania: pragnie strachu, nieładu, brutalności. W sidła
własnego zła zostaje złapany Bartek uratowany przed policyjnym patrolem po tym
jak zabił i zjadł człowieka. Tajemny przejazd stworzony przez miasto
pozwalające mu się wyłonić na drugim swoim krańcu jest niczym jelito. Brak
współpracy ze strony uciekiniera oznaczałaby dla niego pewną śmierć lub (w
najlepszym przypadku) wystawienie policji. Miasto jednak nie przebiera w
środkach i wybiera najokrutniejsze kary dla tych, którzy postępują niezgodnie z
jego planami. Postawiony przed wyborem: umierać albo współpracować Bartek
podejmuje się zadania: usunięcia Janusza Sowika, kandydata na fotel
prezydencki. Plany odmiany miasta, zmiany jego charakteru uruchamiają proces
obronny demonicznej Łodzi, w której świat ludzi miesza się ze światem potworów
i demonów. Przed miastem nie ma ucieczki. Czyha na swoich mieszkańców w każdym
miejscu.
Idealni mieszkańcy miast są szarzy, przeciętni i mają
swoje tajemnice oraz szereg porażek jak w opowiadaniu „Nie tylko kochankowie
przeżyją” Kazimierza Kyrcza i Adriana Miśtaka:
„Miał trzydziestkę na karku, magisterkę Uniwersytetu
Pedagogicznego w kieszeni, stertę trupów w szafie i gównianą robotę
przedstawiciela handlowego. Firma dopiero wchodziła na rynek, więc jedynymi
służbowymi gadżetami w jakie go wyposażono był telefon, notes i długopis. W
pracy tułał się swoim golfem trójką, na którym z dumą wstydem (wiesz które
skreślić przykleił małe logo pracodawców. Do remontu samochodu dokładał z
własnej kieszeni – starczało jeszcze na wynajem kawalerki na Głowackiego i parę
imprez w miesiącu. Nie miał stałej partnerki i nie zanosiło się na żadne
zmiany. Kobieta kosztuje, dzieci tym bardziej.
Optymista mógłby nazwać go samotnym wilkiem.
On uważał się raczej za frajera bez perspektyw”.
Przedmiotowo traktowani przez miasto i ich
mieszkańców bohaterzy odwdzięczają się innym tym samym. Kobiety i mężczyźni
oceniani się przez innych niczym towar na sprzedaż. Lustrowani wzrokiem wolą
jednak poddawać się ostrej krytyce innych niż być niedostrzegani. W mieście
pełnym anonimowych ludzi łatwo o niedostrzeżenie, brak uwagi. W takim otoczeniu
nie trudno o przyjęcie ról łowcy i ofiary. To jednak wymaga umiejętności przyciągania
i odciągania uwagi, jak w „Ekosystemie” Dariusza Barczewskiego: „Ładna kobieta
i brzydki, groźny facet, utkany z mroku, śmierdzący cierpieniem. Ona jeszcze
nie wiedziała, co ją czeka, on wiedział doskonale”. Miasto jednak bywa kapryśne
i inaczej rozdaje karty, tworzy pozory i zmienia ofiarę w myśliwego: „Kobieta –
piękna, nieco władcza, z ostrzem ciągle uniesionym w powietrzu – stała nad
trupem.
Czyli to ona była myśliwym”.
To nie umiejętność znikania, ukrywania staje się
atutem myśliwego, ale umiejętnego przyciągnięcia ofiary uważającej się za
łowcę.
W tętniącym życiem, śmiercią i złem mieście pełnym
labiryntów, które czasami pojawiają się na ciele jej mieszkańców - jak w „Tkance”
Kornela Mikołajczyka - nie brakuje też pozostawionych samych i czekających na
zapracowanych rodziców dzieci, które jak Romek z opowiadania Tadeusza
Oszubskiego tworzy i uśmierca bohaterów swoich zabaw. Bezemocjonalne podejście,
ćwiczenie się w kolejnym eliminowaniu niewygodnych elementów życia może stać
się dobrym wstępem do przyszłej roli łowcy.
Miasto w antologiach z serii City to labirynt na wzór
tego, którym przemierza bohater „Procesu” Franza Kafki. Jednak bohaterzy
opowiadań nie mają w sobie nic z naiwnego Józefa K.. Miasto zadbało o ich
odpowiednie instynkty, bycie łowcą. Nawet kiedy stoją na straży prawa to w
jakiś sposób uczestniczą w makabrycznym tańcu ofiar i oprawców, ściganych i
łowców.
Zbiór opowiadań polecam miłośnikom grozy, opowieści o
mieście.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz