Etykiety

czwartek, 11 lipca 2019

Radość ze spełniania życzeń

Ola jest już dużą i -w miarę własnych możliwości- samodzielną dziewczynką. Czasami upiera się, że czegoś nie potrafi zrobić, np. założyć skarpetek. Wtedy mówię: "Rajstopki sama zakładasz to i ze skarpetami dasz radę". Okazało się, że matka nie ma racji, bo dziecko wyrosło. Ale to taki szczegół, który może odkryć tylko uległy tatuś.
Potrafi sobie sama zrobić płatki śniadaniowe, pod nadzorem usmażyć jajecznicę, a szczególnie wychodzi jej przekonywanie rodziców. W tym osiągnęła mistrzostwo samodzielności. Zwłaszcza, kiedy w grę wchodzi manipulowanie tatusiem. Jeden mały pisk i stanowcze "nie",  a tatuś na kolanach zakłada dziecku skarpetki i stwierdza: One chyba są za małe", na co mama odpowiada: "Jakie za małe. Przecież w jesienią kupowane, a one mają rozmiarówki po kilka rozmiarów i Ola jeszcze takich dużych butów nie nosi". Mama jest uparta jak osioł (albo jeszcze bardziej), ale stwierdziła, że może to na chińskie nóżki te skarpetki szyte, więc kupiła dużo większe. Teraz na pewno będą pasowały. Jednak są takie rzeczy, kiedy mama z wielka radością spełnia każde życzenie. Jest to wtedy, kiedy Ola powie, czego chce. "Ajuza" - odpowiada Ola na pytanie "co chcesz a śniadanie/obiad/kolację?"  Mama nie zważając na pogodę pędzi kupić tego arbuza szczęśliwa, że może spełnić życzenie i że dziecko powiedziało, co chce. A dziś Ola wstała, zrobiła sobie płatki, ubrała się do przedszkola i powędrowała na targowisko, gdzie kupiła sobie jagody. Później tradycyjnie arbuza, winogrono i do tego salami i radośnie w drodze do przedszkola zjadła połowę kolejnego śniadania. A w przedszkolu na śniadanie arbuza, bo tam od tygodni uprawia strajk głodowy i panie też dają się przekonać, że jak Ola sobie przyniesie to niech je byle cokolwiek jadła. I najlepsze jest to, że my wszyscy cieszymy się, że Ola raczyła nam zakomunikować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz