„Nigdy nie wierzył w piekło, a przynajmniej nie takie, jakim straszono go za młodu. Przez ostatnie dekady żył w piekle samotności i zwątpienia; po latach bezsensownej tułaczki każda wizja piekła zdawała mu się atrakcyjniejsza niż pusta wegetacja”.
Samotność to przytłaczające uczucie. Zwłaszcza, kiedy doświadczymy odrzucenia,
stracimy bliską, kochaną przez nas osobę. Rozpacz jest tym większa im mamy
większą świadomość bycia skazanym na samotność na dłuższy czas. I to właśnie
spotyka Arapaggio, wampira i artystę, miłośnika sztuki. Porzucony przez ukochanego
cierpi i każdego dnia zmaga się z utratą. Samotny drapieżnik decyduje się na
zakończenie swojego trwania. Opuszczony przed kilkoma dekadami przez kochanka
nie widzi sensu dalszego życia. Ból z powodu straty ukochanego jest wielką
udręką, której nie łagodzą czasy, w których żyje, bo ludzie toczą kolejne
bezsensowne walki, prowadzą wojny, giną w imię cudzych wizji o idealnym
świecie. Obserwuje walki z perspektywy sceptyka, dla którego przemoc dla
przemocy nie ma w sobie nic estetycznego i wartościowego.
Przetrwał jedną wojnę, a po krótkim czasie spokoju nastała kolejna, przez co
jeszcze bardziej czuje się przybity, zagubiony i oderwany od wszystkiego, co
znał, co było mu bliskie, bo nikt w czasie walk przecież nie myśli o sztuce,
pięknie. Każdy chce tylko przetrwać. Obserwowanie bezsensownie ginących ludzi
nawet dla wampira jest dziwnym doświadczeniem. Wojna to mroczny czas, w którym
okrucieństwo nie ma żadnego sensownego celu, ludzie żyją w strachu, umierają z
głodu, z powodu chorób, a do tego są zabijani przez wrogie wojska, osoby
kierujące się ideologią jako pretekstem oczyszczania świata, robienia miejsca
dla wybrańców. Nikt nie może być pewny swojej przyszłości. W takich czasach
nawet jednostki odmienne, wieczne, pałające chęcią zabijania i upajania się krwią
czują się zagubione, bo jest to krew przelana bezsensownie, bez konieczności
zaspokojenia głodu. W takich realiach toczy się jedna z płaszczyzn akcji. Druga
to czasy równie okrutne, ale nastawione na kształcenie jednosezonowych talentów
zabawiających publikę i dających uciechę możnym, dobrze urodzonym. Rodzice
sprzedają operom swoich utalentowanych synów za kilka monet. Poddani kastracji
chłopcy wiodą trudny żywot, który ma nagrodzić sława i życie w luksusie. Ale
tylko pod warunkiem, że uda im się porwać tłum. Wielu umiera w czasie zabiegu,
sporo nie przeżywa pierwszych dni i bardzo dużo nie jest w stanie znieść reżimu
panującego w placówce, bo dążenie do piękna i perfekcji wymaga niesamowitego
poświęcenia. Gwiazdy nie wyłaniają się z próżni. To efekt długotrwałych
ćwiczeń, fizycznych wyrzeczeń i ograniczeń. Kluczem do przetrwania w brutalnym
świecie sztuki jest samodyscyplina i nastawienia na cel. To, że młody,
delikatny i utalentowany Aleksander ciągle żyje jest cudem. Poznajemy go, kiedy
po raz pierwszy może pokazać swój talent na scenie. Ubrany w damski strój wciela
się w Julię. Wśród publiki dostrzega osobę niezwykłą, przyciągającą go
tajemniczą siłą, niezwykłym kolorem oczu. Skrzyżowanie się wzroku z
obserwującym jest dla niego jak strzał z łuku Amora: ulega uczuciu. Jest
zaintrygowany tajemniczą postacią i jednocześnie przerażony tym, że mógłby być
kochankiem starego biskupa, który lubi gościć w swoim łożu utalentowanych
utrzymanków. Z każdą stroną stajemy się świadkami pięknego tańca „zalotów”
kochanków. Wiemy jak potoczą się ich losy, a mimo tego czytamy z zapartym tchem
śledząc kolejne etapy znajomości, oczekujemy kolejnych kroków.
Pokazując losy początków miłości Arapaggio i Aleksandra Agata Suchocka zabiera
nas do czasów, kiedy mecenat był silną więzią między darczyńcą i artystą. Była
to relacja oparta na tworzeniu, cieszeniu oka dziełem i ciałem wykonawcy oraz
zapewnianiu uciech w łożu. Znana ze starożytności pederastia, wychwalana przez
Platona opieka starszego mężczyzny nad młodszym, mimo innego systemu wartości i
wykluczania takich postaw przez Kościół - mający na swoim koncie inkwizycję – nadal
ma się dobrze. Starszy mężczyzna ma być tu opiekunem pozwalającym rozwinąć
skrzydła, umiłowanym przewodnikiem. Pieniądze jednak wypaczają tę ideę i
mecenatami zostają starzy, brzydcy przedstawiciele Kościoła. Wszystko dzieje
się nieoficjalnie, a jednak nie zanika, bo człowiek to istota słaba. I tacy
właśnie są tu możni kapłani, którzy dzięki koneksjom mogli zebrać pokaźny
majątek i wykorzystać go do własnych celów. W relacji mecenasa z artystą
ważniejsze są uciechy, jakie może dać młodzieniec majętnemu starcowi. Inaczej
wygląda to w związku Apapaggia i Aleksandra: dojrzały, ale nie stary, majętny,
ale jednocześnie dobrze wykształcony i wrażliwy na sztukę mecenas bierze pod
swoje skrzydła utalentowanego i zdyscyplinowanego oraz miłującego go Aleksandra.
Życie jednak potrafi nieźle zaskakiwać i losy naszych bohaterów będą pełne
zwrotów akcji. One pozwolą nam lepiej wejść w artystyczny świat, poznać realia
epoki.
Pisarka z niesamowitą wprawą zabiera nas do odmiennych czasów, kreśli ich
specyfikę, oddaje realia i jednocześnie snuje przygody bohaterów, pokazuje ich
dylematy, rozterki, zagrożenia, z którymi mają do czynienia.
„Pieśń słowika” to trzecia odsłona wampirycznego cyklu „Daję Ci wieczność”. Poprzez
historie wampirów Agata Suchocka zabiera nas do świata dwóch idei, które
pociągają nie tylko twórców dzieł sztuki, ale i każdego człowieka pragnącego
widzieć sens w ulotności obecnego życia i ponoszonych w nim trudach: miłości i
wieczności. A co by było, gdybyśmy mogli żyć i kochać wiecznie? Wiara w te dwie
rzeczy, ich wielkie powodzenie leży u podstaw każdej religii, ponieważ każda
oferuje jakąś ich odmianę. W skrajnym przypadku jest to dziwny, nirwanistyczny
twór: wieczny niebyt w kochającym Wszechświecie. W takich bliskich ludzkim
odczuciom wersjach znajdziemy starożytnych bogów uwikłanych w miłosne gierki,
szukających kogoś, z kim mogliby spędzić wieczność, z kim mogliby „przeżyć”
swoją nieśmiertelność, kogo mogliby zdradzać i do kogo wracać. W religii
monoteistycznej miłość także jest obecna. Jest to relacja Boga z człowiekiem.
Wyidealizowana, pozbawiona namiętności relacja doprowadziła do odarcia miłości
z namiętności i pożądania, a została wzbogacona w motyw poświęcenia,
cierpienia, ofiarę z krwi. Z połączeniem tych dwóch spojrzeń na wieczność i
miłość mamy do czynienia w książce Agaty Suchockiej „Daję ci wieczność”, w
której motywy religijne są bardzo wyraziste: począwszy od relacji człowiek –
Bóg, platonicznej miłości, niemożności cielesnej realizacji pragnień, przez
relację nadawania wiecznego życia przez pojenie własną krwią (bardzo
przypominające ostatnią wieczerzę), związanego z tym cierpienia (ukrzyżowanie),
przemianę (zmartwychwstanie) i wspólna wieczność (niebiańskie życie). Jednak
raj w stworzonym przez Agatę Suchocką świecie daleki jest od ideału, a bliski
naszemu ziemskiemu trudowi, a wszystko przez to, że akcja dzieje się wśród
ludzi.
W pierwszym tomie zatytułowanym „Daję ci wieczność” Agata Suchocka zabiera nas
do znanego nam z historii świata i wzbogaca go o nieco inne – wieczne – istoty
wyparte przez monoteistyczną religię. Pozbawieni swojego miejsca w
społeczeństwa bohaterowie muszą wtopić się w tłum i stworzyć sobie wygodne
życie oraz unikać Inkwizycji. Początkowo mamy wrażenie, że nie jest to trudne,
bo wszystko, do czego mają dostęp przychodzi im z łatwością. W miarę poznawania
zawiłej historii odkrywamy, że pomnażanie dóbr, życie w luksusie, a nawet
przetrwanie nie jest wcale takie łatwe i oczywiste dla istot obdarzonych
wiecznością. Agata Suchocka z wprawą w fikcję literacką wplata prawdziwe
wydarzenia nadając całej historii dużego prawdopodobieństwa, ustawiając ją w
konkretnych realiach, czyli w nieco mrocznym XIX wieku obfitującym w gwałtowne
zmiany, wojny, rewolucje, powstania determinujące los wielu ludzi,
przewracające życie bogatych.
Główny bohater, Armagnac Jardineux, pochodzący z zamożnego domu amerykańskich
plantatorów doświadczył na własnej skórze owych przemian. Z bogatego dziecka
stał się biedną sierotą, która szczęśliwie trafiła do Londynu zamiast zginąć w
bagiennej Luizjanie. Zapobiegliwość rodziców pragnących jak najlepiej
przygotować syna do spełnienia przewidzianej dla niego roli skłoniła ich do
wysłania chłopaka do dziadka do Europy na naukę, która pozwala uratować mu życie,
ponieważ w czasie jego edukacji w Stanach Zjednoczonych rozpętała się wojna
między Północą a Południem, będącą przyczyną utraty rodzinnego majątku. Próba
ratowania posiadłości za oceanem pochłonęła również francuskie winnice dziadka,
dlatego po jego śmierci młodzieniec zostaje biedakiem. Ratuje go posiadanie
odległej, samotnej i bardzo starej ciotki, która – mniej lub bardziej świadomie
- przyjęła go pod swój dach w Londynie. Do jedynych „dóbr” Armagnaca Jardineuxa
należą jego zdolności: umiejętność władania czterema językami, gry na
fortepianie oraz bogatej wiedzy ekonomicznej. Mogłoby się wydawać, że to wiele,
ale nie w Londynie w XIX wieku, kiedy to liczył się przede wszystkim posiadany
majątek. Skazany na niedostatki Armagnac Jardineux próbuje przetrwać zarabiając
jako grajek w barze. Jego życie pewnie toczyłoby się od występu do występu, od
szukania pracy do kolejnego szukania pracy, gdyby nie to, że pewnego dnia
poznał intrygującego młodzieńca Lothara Mintze, przedstawiającego się, jako
samotny skrzypek szukający kogoś, kto grałby z nim w duecie na salonach.
"I oto perspektywa odbicia się od dna siedziała przede mną w osobie
eterycznego, bezczelnego chłopaka o białych włosach i czarnych oczach. Oferował
mi nowy początek - życie, które utraciłem, zanim zdążyło się na dobre
zacząć". Szybko okazuje się, że owo poznanie nie było przypadkowe. Stoi za
nimi tajemniczy mecenas młodych artystów lord Edgar Francis Huntington,
otwierający przed młodymi, zdolnymi artystami drzwi do londyńskich salonów i
nie tylko. "Musiałem tylko zacząć grać. Wszystko inne ułoży się
samo". Szybko okazuje się, że nowy świat to nie tylko niezwykłe bogactwo
oraz sława, ale też wielka moc nad ludźmi. Mecenas oferuje swoim podopiecznym
"rząd dusz". Czyż to nie piękna metafora mówiąca o władzy, jaką
posiadają nad ludźmi artyści? Jaka będzie tego cena musicie przekonać się sami.
„Twarzą w twarz” to drugi tom powieści „Daję ci wieczność”. Tym razem
przenosimy się do czasów nam znanych: są youtuberzy, gwiazdy Internetu, ludzie
prowadzący dziwny tryb życia, nieukrywający się ze swoimi mniejszymi bądź
większymi bzikami i robiącymi zaskakujące kariery bez konieczności dostosowania
swojego rytmu życia do zwykłych ludzi. Stworzone przez Agatę Suchocką istoty
teoretycznie powinny potrafić dobrze odnaleźć się w takich realiach. Szybko
jednak okazuje się, że postęp technologiczny może przygniatać, sprawiać, że
ponad stuletni młodzieńcy mogą poczuć się zagubieni. Są jednak tacy, którzy te
zmiany potrafią bardzo dobrze wykorzystać i z zaciekawieniem patrzą w
przyszłość. Lothar i Armagnac prezentują dwa odmienne podejścia. Pierwszy z
mężczyzn pełnymi garściami czerpie z tego, co dają mu zmieniające się czasy, a
drugi wycofuje się ze świata, zaszywa się gdzieś poza zasięgiem kochanka, aby
później popełnić samobójstwo. Żal po stracie ukochanego pcha Lothara do
Ameryki, gdzie odkrywa wiele zaskakujących informacji z życia Armagnaca oraz
ich mentora i stwórcy, Huntingtona. W jego życiu pojawi się też nowa miłość, o
którą nie zawaha się zawalczyć.
Drugi tom powieści „Daję ci wieczność” to przede wszystkim kontynuacja i warto
sięgnąć po pierwszy, aby odnaleźć się w akcji, ale myślę, że Agata Suchocka
napisała swoja książkę w taki sposób, że jeśli nie macie dostępu do pierwszego
możecie czytać ten. Oczywiście z małą stratą. Część druga bardzo różni się od
pierwszej. O ile w „Woła mnie ciemność” napięcie ciągle rosło, dziwne poczucie
zagrożenia nabierało wyrazistości, a akcja była dość szybka, o tyle w „Twarzą w
twarz” początkowe rozdziały troszkę są monotonne oddając stan zniechęcenia i
zagubienia bohaterów, a później przeżywaną żałobę. Dopiero decyzja o
konieczności działania, zmienienia czegoś, podróży Lothara sprawia, że także
akcja przyspiesza, a pojawienie się dziwnie znajomo wyglądającego pianisty na
jego horyzoncie sprawia, że zyskuje ona wiele pikanterii.
Trzeci akt to taki czas pośredni: między tym, co było na początku (czyli w
pierwszym tomie), a tym jak dalej potoczyły się losy bohaterów (czyli w drugim
tomie). Agata Suchocka pięknie wypełnia historie kolejnych poznanych bohaterów,
odkrywany początki ich miłości, przejść, nowego wcielenia.
W powieści znajdziemy to, co znamy z obrazów stworzonych przez Honoré de
Balzaca czy Victora Hugo: przepych, dwulicowość ludzi bogatych, nietrwałość
majątków, religijność połączona z wyuzdaniem, a wszystko to połączone z
"Kronikami wampirów" Anne Rice oraz motywami zagrożenia ze strony
szeroko pojętego, ale też niezidentyfikowanego zła kuszącego przyjemnością i
bogactwem i tworzonego wokół nich napięcia znanego z „Pamiętnika znalezionego w
Saragossie” Jana Potockiego. Odkrywanie kolejnych kart, wyjaśnianie zagadek z
przeszłości, odnajdywanie nowych powiązań – to bardzo ważne elementy akcji.
Młodzi, piękni, tajemniczy i mający niezwykłą władzę nad innymi bohaterzy intrygujący
i niepokojący od pierwszych stron zostają porwani w wir erotycznego dostatniego
życia, z którego nie ma ucieczki, ponieważ każdy ich krok jest przewidziany
przez czuwającego nad nimi stwórcy.
„Daję ci wieczność” to przede wszystkim opowieść o miłości poszczególnych par,
ich oddaniu, zdradach, zawodach, marzeniach, dążeniach, skrajnych emocjach,
pożądaniu, namiętności, rozstaniu, wypalaniu się miłości, pojawianiu nowego
uczucia, czyli bardzo życiowych sprawach. Agata Suchocka niepewność kochanków
podsyca zagrożeniem z zewnątrz, przez co ich emocje są jeszcze bardziej
wyraziste i wzbogacone strachem przed nieuniknionym wchłonięciem przez
ciemność. Natomiast w drugim tomie bohaterzy korzystają z życia i rosnących
zasobów.
Książki polecam miłośnikom fantastyki, a zwłaszcza osobom lubiącym opowieści o
wampirach.
Źródło zdjęcia: Agata Suchocka - pisarka | Facebook |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz