Filozof – tak o dawnych miłośnikach wiedzy, dążenia do poznania wszystkiego, co możliwe mówiono. Byli nie kim innym jak pierwszymi naukowcami podglądającymi świat, sporządzającymi notatki, zbierającymi dane i wyciągającymi wnioski. Każdy miał swój niepowtarzalny sposób pracy, zainteresowania zgodne z wiedzą znaną żyjącym im współcześnie ludziom. Każdy z nich też zmieniał ten zasób informacji, wprowadzał nowe światło w nieznane obszary. Bez ich wkładu nie mielibyśmy urządzeń, które codziennie ułatwiają nam życie, wyszukanych rozrywek umilających nam czas, zagadek myślowych skłaniających do abstrakcyjnego myślenia. Jak niesamowicie wiele zmienili uświadamiamy sobie studiując ich życiorysy. Dla starszych czytelników istnieje wiele obszernych ksiąg pozwalających przenieść się w czasie i poznać realia, w jakich żyli poszczególni naukowcy. Dla dzieci i młodzieży takich publikacji jest niewiele, ale to się powoli zmienia. Coraz częściej doceniamy znajomość kontekstu powstania teorii, tło historyczne i personifikacja praw przez przypisanie jej określonej osobie z całym bagażem charakteru i doświadczeń. Tu świetnie sprawdzi się seria komiksów wydawanych przez Egmont „Najwybitniejsi Naukowcy”. W jej ramach na polskim rynku ukazały się tomy poświęcone: Arystotelesowi, Darwinowi, Einsteinowi, Marii Skłodowskiej-Curie, a niedługo ukażą się kolejne. Seria Najwybitniejsi Naukowcy to komiksy przeznaczone dla młodych czytelników. Dzięki niej mogą oni poznać sylwetki ludzi nauki, dowiedzieć się w jaki sposób przyczynili się do postępu w różnych dziedzinach, dlaczego byli prekursorami oraz w jakich realiach żyli. Do tego wprowadza nas w pojęcia naukowe, łatwo objaśnia najpopularniejsze teorie.
Niesamowicie bardzo cieszy mnie to, że właśnie ta seria pojawiła się na polskim
rynku, ponieważ wyszła ona spod „pióra” hiszpańskiego scenarzysty i rysownika
Jordiego Bayarri wprowadzającego młodych czytelników w bardzo przystępny sposób
w świat ludzi nauki, uświadamiającego, że za ich sukcesem stała niezwykła
fascynacja i chęć odkrycia czegoś nowego, zrozumienia świata, przełamania
stereotypów. Polskie wersje na końcu lektury zawierają dodatkowy materiał o prezentowanej
postaci. Doktor Tomasz Rożek propagujący naukę na kanale „Nauka To Lubię” opowiada
o poznanej postaci. W publikacji znajdziemy też kalendarium odkryć bohatera
albumu oraz galerię postaci: zarówno krótkie notki o nich, jak i wstępne
szkice, studia osoby, co pozwala młodym czytelnikom uświadomić sobie, od czego
zaczyna się rysowanie komiksu.
Do mnie trafiły dwa polskie tomy. Pierwszy o Arystotelesie, a drugi o Einsteinie.
Są niewielkie, bo wielkości zeszytu do nut (i też w taki sposób się otwierają).
Lekko usztywnione okładki mają skrzydełka, na których znajdziemy informacje o
tym, w jaki sposób powstał pomysł na komiksy i o współpracy z dr Tayrą Lanuzą naukowo
zajmującą się historią nauki. Dzięki temu mamy pewność, że publikacje zawierają
fakty zgodne z aktualnym stanem wiedzy.
„Arystoteles. Głód wiedzy” przenosi nas do starożytności, do Stagiry. Poznajemy jego ojca pracującego jako nadworny lekarz ówczesnego króla Macedonii. Poznajemy koleje losu po stracie rodziców, udaniu się do Aten i wstąpieniu do szkoły Platona. Poza kolejnymi ważnymi w życiu filozofa wydarzeniami poznamy nastroje panujące w miejscach, w których mieszkał. Znajdzie się też informacja o tym, że jako cudzoziemiec musiał uiszczać dodatkową opłatę, nie miał prawa głosu i zawsze traktowano go jak podejrzanego. To nie przeszkodziło mu w poszerzaniu zbioru. Dokładny opis relacji rodzinnych pozwala także zrozumieć, dlaczego to nie Arystoteles stał się następcą akademii. Z komiksu dowiemy się jak wyglądała wówczas nauka, gromadzenie materiałów, co nowego wprowadził ten filozof. Postać dzięki zaangażowaniu, emocjonalnemu podejściu do spraw nauki, obserwacji świata jest bardziej realna niż kiedy czytamy zwykłą notkę biograficzną.
„Einstein. Przeskok kwantowy” to podróż do czasów nieco bardziej nam znanych. Dzięki niej uświadomimy sobie jak wielka przepaść istnieje między nami, a osobami, które żyły sto lat temu. Uświadomimy sobie z jak wieloma przeciwnościami musiały borykać się kobiety chcące uczyć się i poświęcać nauce, w jaki sposób urodzenie dziecka wykluczało e z naukowego życia. Publikacja pozwala nam docenić wkład bliskich Einsteinowi kobiet, które gotowe były kilka razy przejrzeć jego maszynopisy, notatki, wyliczenia. Obserwując tego fizyka uświadomimy sobie, że nauka to nie tylko ślęczenie w książkach, a przede wszystkim obserwacja świata i zabawy myślowe, wychodzenie poza ramy znanych teorii.
Uważam, że obie publikacje są godne uwagi. My zdecydowanie będziemy sięgać po
kolejne tomy i po cichu kibicuję twórcy, aby stworzył więcej takich tomów, bo
to jest dużo lepsza jakościowo praca niż jego poprzednie serie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz