Do napisania o książce Katarzyny Kuśmierczyk „Mrok pod powiekami” zabierałam się od dwóch miesięcy. Pierwszą część zatytułowaną „Suknia z wilgotnej mgły” polecałam Wam na początku roku. Okazała się fantastyczna, mroczna, klimatyczna. Drugi tom fantastycznie ją dopełnia. Po raz kolejny udajemy się na prowincję, wchodzimy w jej klimat, widzimy społeczność, w której wszyscy się znają i z pokolenia na pokolenie przekazują sobie tajemnice różnorodnych dziwnych oraz groźnych zjawisk. Tylko osoby nowe dają się wywieść w pole i z tego powodu narazić na wiele niebezpieczeństw. Jednak jakiekolwiek zmiany na prowincji są możliwe właśnie tylko dzięki przybyszom, którzy na otoczenie mogą popatrzeć innym wzrokiem i nie kierują się lokalnymi uprzedzeniami.
W „Sukni z wilgotnej mgły” Katarzyny Kuśmierczyk bohaterka po zdradzie męża
rzuca pracę i z Wrocławia przenosi się do Bieluszowa na Suwalszczyznie, czyli
przeciwległy kraniec Polski. Tam zamiast wygodnego życia czeka na nią walka z
nawiedzonym domem oraz powolne odkrywanie tajemnicy swojego nowego miejsca
zamieszkania. Wydawałoby się, że po uporaniu się z takimi przeciwnościami
przyjdzie czas na cieszenie się otoczeniem. I w sumie jest tej radości sporo,
ale w „Mroku pod powiekami” pojawiają się kolejne wyzwania. Zwłaszcza, że Matylda
zasłynęła wśród lokalnej ludności jako poskromicielka upiorów. Sławę przyniósł
jej artykuł w jednym z popularnych czasopism. Właśnie z tego powodu do jej domu
trafia pracująca w pobliskim pensjonacie kobieta pochodząca zza wschodniej
granicy. Okazuje się, że w domu, w którym wynajmuje dzieją się dziwne rzeczy. Mieszkające
tam kobiety znikają bez śladu. Każda też dostaje propozycję opieki nad starszą
właścicielką. Jakby tego było mało nad Matyldą zbierają się chmury i z powodu
innego stosunku do religii niż tubylcy staje się obiektem ataku ze strony
sąsiadki oczekującej od niej zaangażowania w życie parafii. Bohaterka zaczyna
tracić siły i dzieją się wokół niej dziwne rzeczy. Z każdą stroną napięcie
narasta. Katarzyna Kuśmierczyk świetnie buduje klimat grozy przeplatany spojrzeniem
na prowincję oraz gusła i ludowe wierzenia. Pisarka z niezwykłą lekkością
podsuwa kolejne tematy i wyzwania, którym muszą stawić bohaterzy. Podobnie jak
w „Sukni z wilgotnej mgły” akcja wciąga od pierwszych stron i zwodzi
czytelników lekkością historii. Tym razem na początku zobaczymy planującego
zakup działki brata bohaterki. Matylda ma mu w tych planach pomóc. Wizyta
szybko przynosi swoje skutki. Zwłaszcza, że mężczyźnie towarzyszy piękna
dziennikarka, która gotowa jest na wiele, aby znaleźć temat przyciągający
uwagę. Oczywiście nie może przejść obojętnie wobec wizyty w nawiedzonym domu.
Efekty jej działań będą się ciągnęły za bohaterką bardzo długo i może właśnie
dlatego ma szansę pomóc także innym osobom zmagającym się podobnym problemem. Chwyt
z artykułem w prasie uważam za bardzo udany. To daje szansę na stworzenie
kolejnych historii trzymających w napięciu i dopinguję, aby tak się stało, bo
fabuła wciąga od pierwszych stron i pochłania niczym bagna znajdujące się w
okolicy domu.
Katarzyna Kuśmierczyk doskonale oddała klimat grozy. Czytelnik wchodzi do mrocznego
otoczenia stopniowo, ataki zła narastają i osaczają bohaterów, przez co mamy
wrażenie czającej się w kącie tajemniczej siły. Do tego swobodne posługiwanie
się ludowymi wierzeniami i opowieściami. Wchodzimy tu do świata guseł, magii,
ścierania się znanej nam rzeczywistości z tajemniczą siłą żywiącą się ludzką
energią. Jednocześnie akcję urozmaica trafne pokazanie różnorodnych typów ludzi,
relacji panujących między mieszkańcami prowincji, utrzymywanie się uprzedzeń
czy lokalny folklor. A wszystko to wśród pięknej przyrody Suwalszczyzny.
„Mrok pod powiekami” to podobnie jak „Suknia z wilgotnej mgły” to trzymająca w
napięciu opowieść o dziwnych zjawiskach, tajemnicach sprzed lat, tajemniczej
sile władającej przedmiotami lub miejscami. Razem z bohaterką podążamy za
kolejnymi zagadkami, mierzymy się z dziwnymi wydarzeniami oraz podziwiamy
piękno okolicznej przyrody. Nie zabraknie też wątku romansowego, rywalizacji
dwóch mężczyzn o względy świeżo upieczonej rozwódki. Jednak każdy z nich wydaje
się mieć jakąś tajemnicę i z tego powodu nie budzą zaufania. Matylda może
polegać tylko na bratu, ale i ten czasami przysparza problemów.
Bardzo podobało mi się rozbudowanie przez pisarkę wątków rodzinnych, pokazanie
jak kulturowo winę za rozwód zrzuca się na kobietę. Matylda jednak jest silną,
samodzielną bohaterką i nie daje się manipulacjom oraz nie pozwala wywołać w
sobie wyrzuty sumienia z powodu zostawienia biednego zdradzającego męża. Ten
wątek sprawia, że bardziej rozumiemy motywację kobiety do pozostania na
prowincji.
„Kryminał, sensacja, thriller” do tych gatunków przypisano książkę i zdecydowanie
nie oddają one tego, co można znaleźć w opowieści snutej przez Katarzynę
Kuśmierczyk. Po przeczytaniu tej historii przez chwilę zabrakło mi słów do jej
opisania. I to nie z powodu tego, że jest jakaś niezwykła, niespotykana i nikt
nigdy wcześniej podobnej historii nie napisał, że pełna jest nietypowych
pomysłów. Pierwszy tam mnie zaskoczył. Po drugim spodziewałam się fantastycznej
historii i się nie zawiodłam.
Książka na stronie wydawcy
Książka na stronie wydawcy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz