Etykiety

środa, 12 lipca 2017

Katarzyna Georgiou odpowiada na pytania czytelników



Za oknem burzowo, deszczowo, wietrznie. Drzewa w moim ogrodzie roztańczone pomimo uporczywej, kroplistej kurtyny z deszczu tkanej przez Płanetników. Wymarzona pogoda na wywiad, który po raz pierwszy stworzyli dla mnie swoimi pytaniami czytelnicy i blogerzy w konkursowym poście pod recenzją książki poetyckiej „Drzewa kochać potrafią” pióra Anny Sikorskiej. Przerażona ilością pytań, zasiadam przy klawiaturze komputerowej w swojej wiejskiej bibliotece, by Wam, kochani, odpowiedzieć, mając nadzieję, że dotrwacie do końca w czytaniu tego swoistego wywiadu…
Żaneta Nina Domurad z Miliony książek Skąd taki pomysł na tytuł?
Pomysł na tytuł jak zawsze u mnie wziął się z magicznego podejścia do życia. W moim świecie wszystko żyje, a powiązania człowieka z Naturą mają głęboki sens komunikacyjnej współegzystencji. Leśne Licho uosabia marzenie, Kot staje się powiernikiem nocą szeptanych tajemnic, a Drzewa mogą być tym, czym zechcę – kochankami, energiodawcami, schronieniem lub otulającym ciepłem.
Żaneta Nina Domurad z Miliony książek Z drugiej strony, nie jako pisarz, ale jako czytelnik jakie książki pani czyta? I jakich autorów sobie pani ceni?
Czytam fantastykę, horrory, sensację przygodową, poezję, klasykę. Cenię sobie Łysiaka, Sapkowskiego, Tyrmanda, Lema, Atwood, Herberta, Yeatsa, Dickensa, Hugo, Mastertona, Leśmiana, Poświatowską, Pawlikowską-Jasnorzewską, Tetmajera, Gałczyńskiego i kilku współczesnych poetów, ale ich przezornie wymieniać nie będę.
Żaneta Nina Domurad z Miliony książek Co lub kto Panią inspiruje do pisania?
Do pisania inspiruje mnie życie. Moje zwierzaki, otoczenie wokół, piękno i groza Natury, ludzkie zachowania i motywy działań.
Żaneta Nina Domurad z Miliony książek Jakie cechy charakteru powinien mieć autor? Cierpliwość odhaczamy bez słowa, bo to jest pewne, ale co jeszcze?
Dla mnie najważniejszymi są ciekawość świata, marzycielstwo i odmienność od tych, wśród których przyszło nam żyć. Co do cierpliwości - nie jestem pewna. Ja tej cechy nie posiadam, albo mam ją w nikłej ilości. Wolnym duchem dobrze jeszcze być, wolnym od ograniczeń narzucanych schematów, wolnym od religii i dogmatów. Ja to nazywam wyjściem z „kręgu ofiary”, odrzuceniem sakramentalnych „bo tak wypada, należy, powinno się”.
Żaneta Nina Domurad z Miliony książek Czy lubi Pani fotografować? Zakładam, że zdjęcia z książki są Pani autorstwa - jeśli jest inaczej proszę mnie poprawić.
Czy lubię fotografować? Ależ tak – robię to z pasją kompletnego amatora i cieszę jak dziecko z zaklętych w kadrach ulotnych chwil. Tak, każde zdjęcie w moich książkach jest wykonane przeze mnie. Pomimo, że w pierwszych dwóch – Dychotomii mojej kobiecej natury i albumie Czas obietnicy – Macierzyństwo magiczne moje zdjęcia zostały zamienione w baśniowe grafiki przez Teresę Kiarę Duńską, artystkę z Pomorza, to jednak moje obrazy posłużyły za bazę ilustratorce. Następne książki poetyckie dla dorosłych zilustrowałam tylko własnymi fotografiami, z czego dwie ostatnie Komu mruczy kot i Drzewa kochać potrafią są w pełnym kolorze, bo obrazy wplecione w tekst opowiadają na równi ze słowami. Natomiast moje książki dla dzieci ilustrują Twórcze Smyki.
Agnieszka Krizel z Recenzje Agi Pani Katarzyno, czym jest dla Pani tak naprawdę poezja? Każdy z poetów ma jakieś swoje nie tylko inspiracje, ale też innych poetów, których czytuje i inspiruje się ich twórczością. Jak jest w Pani przypadku? Jak to jest z poezją w dzisiejszych czasach? Chodzi mi o jej miejsce we współczesnej literaturze. I wreszcie, jak Pani sama zachęciłaby do sięgnięcia po poezję potencjalnych odbiorców - czytelników?
Tak naprawdę poezja jest muzyką duszy. Muzyką, której nutkami dzielę się z tymi, którzy chcą jej słuchać. Każdy wiersz, to melodia na pięciolinii życia. Kiedyś napisałam taki wiersz „Rytm jest w nas”, a powstał, gdy obserwowałam to co się dzieje wokół remontowanego starego wiejskiego domu, w którym teraz odpisuję na te pytania.
Rytm jest w nas i tańczy w nas muzyka —
wiedzą to skrzydła pasikonika.
Wie to też woda, co rzeką spływa
pieszcząc kamyki energią żywą.

Wie o tym mała bulwa ziemniaka
co w gruzowisko korzeniem wrosła,
nie bacząc na to, że na cegłówkach
wytupać przyszło jej słowo „Wiosna”.

Rytm w ciepłej ziemi także wyczuwa
daglezja w igły zielone strojna,
zestraja swoje rejestry czule
wraz z trawą, mrówką, konikiem polnym.

Rytm jest obecny w pracy rąk zdolnych,
co rzeźbią drewno i kamień polny;
młotkiem i dłutem nutki punktują,
piosnkę radosną tak akcentując.

Taką muzyką dom mój rozbrzmiewa –
twórczą radością dusza tu śpiewa.
Marzenie mocno serce rozgrzewa,
jest wiolinowym kluczem do nieba.

Co do inspiracji poetyckich, czy czerpania wzorców – kocham Młodą Polskę. Czytuję wielu poetów, w języku angielskim także, bo to mój drugi używany język,  ale nie mam „mistrzów” na których się wzoruję. Kiedyś korespondowałam poetycko z jednym ze współczesnych poetów i kompozytorów, Andrzejem Szymalskim i szczerze przyznam, że z tej znajomości wyniosłam niesamowitą radość słowotworzenia. 
A jak to jest z poezją i jej miejscem w literaturze? Nie zajmuję się jej miejscem w tym aspekcie. Zostawiam to kulturoznawcom. Poezja ma gościć w ludzkich sercach i emocjach. Jest ludziom potrzebna, a widać to jak na dłoni, gdy przychodzą na spotkania poetyckie. Wiersz i słowo dotykają dusz, sięgają do sedna wrażliwości i potrzeb oddalenia się od jazgotu życia lub powrotu do żywych. Skłaniają do refleksji i pociągają za tymi refleksjami zmiany w tworzeniu własnej rzeczywistości.
Jak zachęcam ludzi do czytania poezji? Całą sobą i wpisami na portalach społecznościowych, które dotyczą nie tylko wierszy ale świadczenia o magiczności życia, które jest nieustającą inspiracją do ich pisania. Kto raz sięgnie po moje tomiki, ten będzie wyczekiwał następnych, a dlaczego tak się dzieje, to trzeba zapytać tych, co te książki mają i czytają po wielokroć. O, a to by było dobre pytanie do następnego konkursu… Wszak Drzewa kochać potrafią są dopiero kilka tygodni po premierze.
Krzysztof Hawryszczyszyn Czy podoba się Pani Pałac Radziwiłłów w Antoninie, a może była Pani w Sułowie ?
Tak, lubię Antonin i często zabieram tam moich gości spoza Doliny Baryczy. Sułów odwiedzam regularnie – współpracuję z tamtejszą filią biblioteki milickiej i Domem Kultury. Miałam tam spotkania tak z dziećmi jak i z dorosłymi czytelnikami.
Krzysztof Hawryszczyszyn Czy ta piękna okładka to Pani pomysł autorski ?
Tak, pomysły na okładki są moje. Wykonanie projektów jednak jest pracą wrocławskiego wydawnictwa Eurosystem prowadzonego przez państwa Moskałów. Ten etap musi jednak spotkać się z moją aprobatą i wprowadzaniem poprawek do momentu kompletnego zadowolenia z efektów. Odezwały się wszak głosy poniekąd kpiarskie i zmartwione w związku z tą okładką; w obecnym klimacie na niebezpieczny teren weszłam z tymi brzozami ;)
Kathy Wais Co pięknego można zobaczyć teraz w Dolinie Baryczy?
Jest wiele uroczych miejsc. Kompleksy Stawów, szlaki konne wśród lasów i pól, gdy ktoś potrafi trzymać się w siodle, ścieżki ornitologiczne – miłośnicy skrzydlatych mają tu raj przecież, kompleks parkowy z ciuchcią wąskotorową w Krośnicach, browar Nepomucen, posiadłość „Żabi Róg”, spływ kajakiem po Baryczy, Winnica de Sas, Żmigród z kompleksem pałacowym i „smokiem”, Wzgórza Czarownic dla miłośników bagienno-oczeretowych atrakcji pieszych, Ostoja konika polskiego, Milicz z pałacem, parkiem i KOM-em, Stara Bombkarnia w Krośnicach, Wiatrak Bronisław, Stary Młyn, Ekopasieka w Kuźnicy Czeszyckiej, Hubertówka – domek myśliwski i hotel – tam najlepszego karpia i dziczyznę podają, pałac w Antoninie, Moja Wola z zamkiem myśliwskim pokrytym korą dębu korkowego, zbudowanym swego czasu dla księcia brunszwicko-oleśnickiego. No, można by tak wymieniać bez końca, bo ja kocham Dolinę Baryczy, ale po prostu zachęcam do przyjazdu tutaj do jakiejś malowniczej agroturystycznej zagrody i to najlepiej z własnym rowerem.
Mag Ska Dlaczego akurat Dolina Baryczy?
Dla zdrowotności i z sentymentu. Dolina Baryczy jest terenem Natura 2000, a przynajmniej ta jej część, w której zdecydowałam się zamieszkać. Mamy czyste powietrze i to do tego stopnia, że porosty - chrobotki nadrzewne są tu wszechobecne. Mikroklimat nad stawami otoczonymi lasami mieszanymi jest cudowny. A z sentymentu dlatego, że lasy milickie pamiętam z dzieciństwa jako raj dla grzybiarzy. To moja kolejna pasja – gdy przychodzi czas jesiennego grzybobrania, najczęściej można mnie spotkać w lesie z aparatem fotograficznym, koszem i kozikiem. Raz to tak się zakręciłam w jednym z lasów, że napotkany miejscowy człek dobry „panią poetkę” z lasu wywoził w przybliżone miejsce pozostawionego auta.
Zofia Kowalska Co jest dla Pani najważniejsze w literaturze?
Oj, to pytanie, na które odpiszę krótko – ludzie. Bez nich nie ma historii ani przekazu.
Ana Witetska Co skłoniło Panią do powrotu do Polski?
Dwie rzeczy się nałożyły na decyzję o powrocie. Po pierwsze, ważnym dla mnie było odkryć na nowo słowiańszczyznę, tym bardziej, że to Indianie na Wyspie Manitoulin, z którymi jakiś czas przebywałam, powiedzieli mi, że Słowianie tak jak i Indianie zostali ustanowieni Strażnikami Ziemi na przeciwległych półkulach, co mnie dość mocno zaintrygowało. A drugim powodem i tym najważniejszym oczywiście, był aspekt rodzinny – moi rodzice, a dziadkowie mojego syna nadal żyją i mają się dobrze, więc chciałam, by przekazywali mu swoją wiedzę i doświadczenia w bezpośrednim obcowaniu, gdyż dziadków nie da się zastąpić nikim innym, a relacji nie utrzymuje się owocnie na łączach internetowych.
Ana Witetska jakie jest Pani najbardziej ulubione zwierzę?
Zdecydowanie kot. Totemicznie zaś wilk, pająk, niedźwiedź i wieloryb.
Ana Witetska Co Pani najbardziej podoba się w Potaszni?
Przyroda, stawy, lasy i spokój. Spowolnione tempo życia. Pomoc sąsiedzka i bezpośrednie obcowanie ze zwierzętami i ptactwem.
Kathy Wais Jakie ma Pani wiedźmowe sposoby na sezonowe choroby?
Zioła, które sama suszę – na moim polu mam ich 22 gatunki, napary, maceraty i oleje z ziołami i korzeniami np. mniszka, lecznicze nalewki bez cukru z zielonych orzechów, imbiru, kitu pszczelego i te leczące duszę z sezonowych owoców, miód i pyłek pszczeli, kąpiele z solą i olejkami eterycznymi oraz z medycyny naturalnej – akupunkturę i masaż. Poza tym trzeba sobie też w głowie poukładać i wyrzucić pewne schematy i wgrane programy i zacząć zdrowo myśleć.
Ana Witetska Jak rozpoczęła się Pani przygoda z Kanadą?
Prawie tak samo jak Ani z Zielonego Wzgórza :) Dostałam zaproszenie, wsiadłam w samolot i poleciałam na pół roku, co się przedłużyło do lat 16-tu. Wyjechałam z Polski przed ukończeniem 21 roku życia, a powróciłam matką i czarownicą. Całkiem niezła magia… A ile doświadczeń i przygód tam miałam. Zapewniam, że starczyłoby na tasiemiec w stylu „Mody na sukces”.
Ana Witetska Jakie są Pani ulubione zakątki we Wrocławiu?
Park Szczytnicki, wały nad Odrą ciągnące się od Mostów Chrobrego aż do Kamieńca Wrocławskiego, Jatki, Park Staromiejski za Teatrem Lalek i Mostek Zakochanych prowadzący na Ostrów Tumski.
Małgorzata Rolla Czym się Pani kieruje pisząc?
Tylko i wyłącznie przyjemnością wypływającą z chęci dzielenia się przemyśleniami i zapewne wielce różniącym się spojrzeniem na świat wokół. Nie ma czasu na milczące zastanawianie się czy warto, a gdy ma się coś do przekazania innym, to powinno się to robić w czasie, w którym się to jednocześnie przeżywa. Życie płata figle… I dla wielu okazuje się za krótkie, gdy się orientują, że nie zostawili po sobie śladu w sercach i umysłach tych, z którymi wspólnie wędrowali przez życie i przenikające się światy, jeśli chodzi o wymiar duchowy. Ja miałam pisać i w taki sposób dzielić się sobą z innymi. To mi zostało zapowiedziane wiele lat temu, gdy nawet nie dotykałam pióra i kałamarza. I proszę, po pewnych zmianach w życiu i udarze odkryłam, co mam w życiu robić. Jestem teraz w miejscu wydania 9 książki poetyckiej, no ósmej, bo albumu Czas obietnicy – Macierzyństwo magiczne do tzw. dorobku literackiego nie można zaliczyć. A mój Anioł Stróż czy Opiekun Duchowy zapewne się śmieje teraz z mojego niedowierzania 20 lat temu, gdy pewna osoba razu jedynego się zjawiwszy, zapowiedziała mi, że widzi siebie czytającą moje książki i to, że wrócę do Polski, bo mam tam niedokończone sprawy…
I ponieważ pytania się wyczerpały, kończę dzisiejszą rozmowę z wami wierszem z najnowszego tomu, dziękując za możliwość pokazania jeszcze jednej wiedźmińskiej odsłony. Dopieszczajcie swoją wewnętrzne dziecko – ono potrzebuje waszej obecnie dorosłej uwagi…
Wewnętrznemu dziecku
Dla ciebie dziś śmieją się ważki,
motyle skrzydlate,
pająki kosmate
i mały krasnal spod omszałego pnia.

Dla ciebie dziś drzewa szumią
listkiem o listek
melodią życia,
słonko zaś złotym piegiem naznacza.

Dla ciebie na każdy dzionek
pląsają w tańcu
marzenia niezwykłe,
potykając się o pięciolinię życia.

Dla ciebie na rok cały
obrazek bukietu spod szkiełka,
kolorowy jak tęcza płanetnika,
za mgłą wspomnień ukryty.

Dla ciebie na zawsze pędziwiatru poświst
co włosy supła,
grzywkę wichrzy
i niesfornymi kosmykami głaszcze twarz.

Dla ciebie myśli i energia przyjaciół
z serca w serce
i na dłoniach podane.
Zagarnij je…

I poczuj promieniujące ciepło
w całym twoim królestwie.

Wszystkim bardzo dziękuję za udział w konkursie i zapraszam na blog Katarzyny Georgiou




2 komentarze: