Za oknem burzowo, deszczowo, wietrznie. Drzewa
w moim ogrodzie roztańczone pomimo uporczywej, kroplistej kurtyny z deszczu
tkanej przez Płanetników. Wymarzona pogoda na wywiad, który po raz pierwszy
stworzyli dla mnie swoimi pytaniami czytelnicy i blogerzy w konkursowym poście
pod recenzją książki poetyckiej „Drzewa kochać potrafią” pióra Anny Sikorskiej.
Przerażona ilością pytań, zasiadam przy klawiaturze komputerowej w swojej
wiejskiej bibliotece, by Wam, kochani, odpowiedzieć, mając nadzieję, że dotrwacie
do końca w czytaniu tego swoistego wywiadu…
Żaneta Nina Domurad z Miliony książek Skąd
taki pomysł na tytuł?
Pomysł na tytuł jak
zawsze u mnie wziął się z magicznego podejścia do życia. W moim świecie
wszystko żyje, a powiązania człowieka z Naturą mają głęboki sens komunikacyjnej
współegzystencji. Leśne Licho uosabia marzenie, Kot staje się powiernikiem nocą
szeptanych tajemnic, a Drzewa mogą być tym, czym zechcę – kochankami, energiodawcami,
schronieniem lub otulającym ciepłem.
Żaneta Nina Domurad z Miliony książek
Z drugiej strony, nie jako pisarz, ale jako czytelnik jakie książki pani czyta?
I jakich autorów sobie pani ceni?
Czytam fantastykę,
horrory, sensację przygodową, poezję, klasykę. Cenię sobie Łysiaka,
Sapkowskiego, Tyrmanda, Lema, Atwood, Herberta, Yeatsa, Dickensa, Hugo,
Mastertona, Leśmiana, Poświatowską, Pawlikowską-Jasnorzewską, Tetmajera,
Gałczyńskiego i kilku współczesnych poetów, ale ich przezornie wymieniać nie
będę.
Żaneta Nina Domurad z Miliony książek Co
lub kto Panią inspiruje do pisania?
Do pisania inspiruje
mnie życie. Moje zwierzaki, otoczenie wokół, piękno i groza Natury, ludzkie
zachowania i motywy działań.
Żaneta Nina Domurad z Miliony książek Jakie
cechy charakteru powinien mieć autor? Cierpliwość odhaczamy bez słowa, bo to
jest pewne, ale co jeszcze?
Dla mnie
najważniejszymi są ciekawość świata, marzycielstwo i odmienność od tych, wśród
których przyszło nam żyć. Co do cierpliwości - nie jestem pewna. Ja tej cechy
nie posiadam, albo mam ją w nikłej ilości. Wolnym duchem dobrze jeszcze być,
wolnym od ograniczeń narzucanych schematów, wolnym od religii i dogmatów. Ja to
nazywam wyjściem z „kręgu ofiary”, odrzuceniem sakramentalnych „bo tak wypada,
należy, powinno się”.
Żaneta Nina Domurad z Miliony książek
Czy lubi Pani fotografować? Zakładam, że zdjęcia z książki są Pani autorstwa -
jeśli jest inaczej proszę mnie poprawić.
Czy lubię fotografować?
Ależ tak – robię to z pasją kompletnego amatora i cieszę jak dziecko z
zaklętych w kadrach ulotnych chwil. Tak, każde zdjęcie w moich książkach jest
wykonane przeze mnie. Pomimo, że w pierwszych dwóch – Dychotomii mojej kobiecej natury i albumie Czas obietnicy – Macierzyństwo magiczne moje zdjęcia zostały
zamienione w baśniowe grafiki przez Teresę Kiarę Duńską, artystkę z Pomorza, to
jednak moje obrazy posłużyły za bazę ilustratorce. Następne książki poetyckie
dla dorosłych zilustrowałam tylko własnymi fotografiami, z czego dwie ostatnie Komu mruczy kot i Drzewa kochać potrafią są w pełnym kolorze, bo obrazy wplecione w
tekst opowiadają na równi ze słowami. Natomiast moje książki dla dzieci
ilustrują Twórcze Smyki.
Agnieszka Krizel z Recenzje Agi Pani
Katarzyno, czym jest dla Pani tak naprawdę poezja? Każdy z poetów ma jakieś
swoje nie tylko inspiracje, ale też innych poetów, których czytuje i inspiruje
się ich twórczością. Jak jest w Pani przypadku? Jak to jest z poezją w dzisiejszych
czasach? Chodzi mi o jej miejsce we współczesnej literaturze. I wreszcie, jak
Pani sama zachęciłaby do sięgnięcia po poezję potencjalnych odbiorców -
czytelników?
Tak naprawdę poezja
jest muzyką duszy. Muzyką, której nutkami dzielę się z tymi, którzy chcą jej
słuchać. Każdy wiersz, to melodia na pięciolinii życia. Kiedyś napisałam taki wiersz
„Rytm jest w nas”, a powstał, gdy obserwowałam to co się dzieje wokół
remontowanego starego wiejskiego domu, w którym teraz odpisuję na te pytania.
Rytm
jest w nas i tańczy w nas muzyka —
wiedzą
to skrzydła pasikonika.
Wie to
też woda, co rzeką spływa
pieszcząc
kamyki energią żywą.
Wie o
tym mała bulwa ziemniaka
co w
gruzowisko korzeniem wrosła,
nie
bacząc na to, że na cegłówkach
wytupać
przyszło jej słowo „Wiosna”.
Rytm w
ciepłej ziemi także wyczuwa
daglezja
w igły zielone strojna,
zestraja
swoje rejestry czule
wraz z
trawą, mrówką,
konikiem polnym.
Rytm
jest obecny w pracy rąk zdolnych,
co rzeźbią
drewno i kamień polny;
młotkiem
i dłutem nutki punktują,
piosnkę radosną tak akcentując.
Taką
muzyką dom mój
rozbrzmiewa –
twórczą radością dusza tu śpiewa.
Marzenie
mocno serce rozgrzewa,
jest
wiolinowym kluczem do nieba.
Co do
inspiracji poetyckich, czy czerpania wzorców – kocham Młodą Polskę. Czytuję
wielu poetów, w języku angielskim także, bo to mój drugi używany język, ale nie mam „mistrzów” na których się
wzoruję. Kiedyś korespondowałam poetycko z jednym ze współczesnych poetów i
kompozytorów, Andrzejem Szymalskim i szczerze przyznam, że z tej znajomości
wyniosłam niesamowitą radość słowotworzenia.
A jak
to jest z poezją i jej miejscem w literaturze? Nie zajmuję się jej miejscem w
tym aspekcie. Zostawiam to kulturoznawcom. Poezja ma gościć w ludzkich sercach
i emocjach. Jest ludziom potrzebna, a widać to jak na dłoni, gdy przychodzą na
spotkania poetyckie. Wiersz i słowo dotykają dusz, sięgają do sedna wrażliwości
i potrzeb oddalenia się od jazgotu życia lub powrotu do żywych. Skłaniają do
refleksji i pociągają za tymi refleksjami zmiany w tworzeniu własnej
rzeczywistości.
Jak zachęcam
ludzi do czytania poezji? Całą sobą i wpisami na portalach społecznościowych,
które dotyczą nie tylko wierszy ale świadczenia o magiczności życia, które jest
nieustającą inspiracją do ich pisania. Kto raz sięgnie po moje tomiki, ten
będzie wyczekiwał następnych, a dlaczego tak się dzieje, to trzeba zapytać
tych, co te książki mają i czytają po wielokroć. O, a to by było dobre pytanie
do następnego konkursu… Wszak Drzewa
kochać potrafią są dopiero kilka tygodni po premierze.
Krzysztof Hawryszczyszyn Czy podoba
się Pani Pałac Radziwiłłów w Antoninie, a może była Pani w Sułowie ?
Tak, lubię Antonin i
często zabieram tam moich gości spoza Doliny Baryczy. Sułów odwiedzam
regularnie – współpracuję z tamtejszą filią biblioteki milickiej i Domem
Kultury. Miałam tam spotkania tak z dziećmi jak i z dorosłymi czytelnikami.
Krzysztof Hawryszczyszyn Czy ta piękna
okładka to Pani pomysł autorski ?
Tak, pomysły na okładki
są moje. Wykonanie projektów jednak jest pracą wrocławskiego wydawnictwa
Eurosystem prowadzonego przez państwa Moskałów. Ten etap musi jednak spotkać
się z moją aprobatą i wprowadzaniem poprawek do momentu kompletnego zadowolenia
z efektów. Odezwały się wszak głosy poniekąd kpiarskie i zmartwione w związku z
tą okładką; w obecnym klimacie na niebezpieczny teren weszłam z tymi brzozami
;)
Kathy Wais Co pięknego
można zobaczyć teraz w Dolinie Baryczy?
Jest wiele uroczych
miejsc. Kompleksy Stawów, szlaki konne wśród lasów i pól, gdy ktoś potrafi
trzymać się w siodle, ścieżki ornitologiczne – miłośnicy skrzydlatych mają tu
raj przecież, kompleks parkowy z ciuchcią wąskotorową w Krośnicach, browar
Nepomucen, posiadłość „Żabi Róg”, spływ kajakiem po Baryczy, Winnica de Sas,
Żmigród z kompleksem pałacowym i „smokiem”, Wzgórza Czarownic dla miłośników
bagienno-oczeretowych atrakcji pieszych, Ostoja konika polskiego, Milicz z
pałacem, parkiem i KOM-em, Stara Bombkarnia w Krośnicach, Wiatrak Bronisław,
Stary Młyn, Ekopasieka w Kuźnicy Czeszyckiej, Hubertówka – domek myśliwski i
hotel – tam najlepszego karpia i dziczyznę podają, pałac w Antoninie, Moja Wola
z zamkiem myśliwskim pokrytym korą dębu korkowego, zbudowanym swego czasu dla
księcia brunszwicko-oleśnickiego. No, można by tak wymieniać bez końca, bo ja
kocham Dolinę Baryczy, ale po prostu zachęcam do przyjazdu tutaj do jakiejś
malowniczej agroturystycznej zagrody i to najlepiej z własnym rowerem.
Mag Ska Dlaczego
akurat Dolina Baryczy?
Dla zdrowotności i z
sentymentu. Dolina Baryczy jest terenem Natura 2000, a przynajmniej ta jej
część, w której zdecydowałam się zamieszkać. Mamy czyste powietrze i to do tego
stopnia, że porosty - chrobotki nadrzewne są tu wszechobecne. Mikroklimat nad
stawami otoczonymi lasami mieszanymi jest cudowny. A z sentymentu dlatego, że
lasy milickie pamiętam z dzieciństwa jako raj dla grzybiarzy. To moja kolejna pasja
– gdy przychodzi czas jesiennego grzybobrania, najczęściej można mnie spotkać w
lesie z aparatem fotograficznym, koszem i kozikiem. Raz to tak się zakręciłam w
jednym z lasów, że napotkany miejscowy człek dobry „panią poetkę” z lasu
wywoził w przybliżone miejsce pozostawionego auta.
Zofia Kowalska Co jest dla
Pani najważniejsze w literaturze?
Oj, to pytanie, na
które odpiszę krótko – ludzie. Bez nich nie ma historii ani przekazu.
Ana Witetska Co skłoniło
Panią do powrotu do Polski?
Dwie rzeczy się
nałożyły na decyzję o powrocie. Po pierwsze, ważnym dla mnie było odkryć na
nowo słowiańszczyznę, tym bardziej, że to Indianie na Wyspie Manitoulin, z
którymi jakiś czas przebywałam, powiedzieli mi, że Słowianie tak jak i Indianie
zostali ustanowieni Strażnikami Ziemi na przeciwległych półkulach, co mnie dość
mocno zaintrygowało. A drugim powodem i tym najważniejszym oczywiście, był
aspekt rodzinny – moi rodzice, a dziadkowie mojego syna nadal żyją i mają się
dobrze, więc chciałam, by przekazywali mu swoją wiedzę i doświadczenia w
bezpośrednim obcowaniu, gdyż dziadków nie da się zastąpić nikim innym, a
relacji nie utrzymuje się owocnie na łączach internetowych.
Ana Witetska jakie jest
Pani najbardziej ulubione zwierzę?
Zdecydowanie kot.
Totemicznie zaś wilk, pająk, niedźwiedź i wieloryb.
Ana Witetska Co Pani
najbardziej podoba się w Potaszni?
Przyroda, stawy, lasy i
spokój. Spowolnione tempo życia. Pomoc sąsiedzka i bezpośrednie obcowanie ze
zwierzętami i ptactwem.
Kathy Wais Jakie ma Pani
wiedźmowe sposoby na sezonowe choroby?
Zioła, które sama suszę
– na moim polu mam ich 22 gatunki, napary, maceraty i oleje z ziołami i
korzeniami np. mniszka, lecznicze nalewki bez cukru z zielonych orzechów,
imbiru, kitu pszczelego i te leczące duszę z sezonowych owoców, miód i pyłek
pszczeli, kąpiele z solą i olejkami eterycznymi oraz z medycyny naturalnej –
akupunkturę i masaż. Poza tym trzeba sobie też w głowie poukładać i wyrzucić
pewne schematy i wgrane programy i zacząć zdrowo myśleć.
Ana Witetska Jak
rozpoczęła się Pani przygoda z Kanadą?
Prawie tak samo jak Ani
z Zielonego Wzgórza :) Dostałam zaproszenie, wsiadłam w samolot i poleciałam na
pół roku, co się przedłużyło do lat 16-tu. Wyjechałam z Polski przed
ukończeniem 21 roku życia, a powróciłam matką i czarownicą. Całkiem niezła
magia… A ile doświadczeń i przygód tam miałam. Zapewniam, że starczyłoby na
tasiemiec w stylu „Mody na sukces”.
Ana Witetska Jakie są Pani
ulubione zakątki we Wrocławiu?
Park Szczytnicki, wały
nad Odrą ciągnące się od Mostów Chrobrego aż do Kamieńca Wrocławskiego, Jatki,
Park Staromiejski za Teatrem Lalek i Mostek Zakochanych prowadzący na Ostrów
Tumski.
Małgorzata Rolla Czym się Pani
kieruje pisząc?
Tylko i wyłącznie
przyjemnością wypływającą z chęci dzielenia się przemyśleniami i zapewne wielce
różniącym się spojrzeniem na świat wokół. Nie ma czasu na milczące
zastanawianie się czy warto, a gdy ma się coś do przekazania innym, to powinno
się to robić w czasie, w którym się to jednocześnie przeżywa. Życie płata
figle… I dla wielu okazuje się za krótkie, gdy się orientują, że nie zostawili
po sobie śladu w sercach i umysłach tych, z którymi wspólnie wędrowali przez
życie i przenikające się światy, jeśli chodzi o wymiar duchowy. Ja miałam pisać
i w taki sposób dzielić się sobą z innymi. To mi zostało zapowiedziane wiele
lat temu, gdy nawet nie dotykałam pióra i kałamarza. I proszę, po pewnych
zmianach w życiu i udarze odkryłam, co mam w życiu robić. Jestem teraz w
miejscu wydania 9 książki poetyckiej, no ósmej, bo albumu Czas obietnicy – Macierzyństwo magiczne do tzw. dorobku
literackiego nie można zaliczyć. A mój Anioł Stróż czy Opiekun Duchowy zapewne
się śmieje teraz z mojego niedowierzania 20 lat temu, gdy pewna osoba razu
jedynego się zjawiwszy, zapowiedziała mi, że widzi siebie czytającą moje
książki i to, że wrócę do Polski, bo mam tam niedokończone sprawy…
I ponieważ pytania się
wyczerpały, kończę dzisiejszą rozmowę z wami wierszem z najnowszego tomu,
dziękując za możliwość pokazania jeszcze jednej wiedźmińskiej odsłony.
Dopieszczajcie swoją wewnętrzne dziecko – ono potrzebuje waszej obecnie
dorosłej uwagi…
Wewnętrznemu dziecku
Dla ciebie dziś śmieją się ważki,
motyle skrzydlate,
pająki kosmate
i mały krasnal spod omszałego pnia.
Dla ciebie dziś drzewa szumią
listkiem o listek
melodią życia,
słonko zaś złotym piegiem naznacza.
Dla ciebie na każdy dzionek
pląsają w tańcu
marzenia niezwykłe,
potykając się o pięciolinię życia.
Dla ciebie na rok cały
obrazek bukietu spod szkiełka,
kolorowy jak tęcza płanetnika,
za mgłą wspomnień ukryty.
Dla ciebie na zawsze pędziwiatru poświst
co włosy supła,
grzywkę wichrzy
i niesfornymi kosmykami głaszcze twarz.
Dla ciebie myśli i energia przyjaciół
z serca w serce
i na dłoniach podane.
Zagarnij je…
I poczuj promieniujące ciepło
w całym twoim królestwie.
Wszystkim bardzo dziękuję za udział w
konkursie i zapraszam na blog Katarzyny Georgiou
Piękne odpowiedzi :)
OdpowiedzUsuńPytania były interesujące :)
OdpowiedzUsuń