Obiecałam, że ciągu dwóch tygodni będę Wam opowiadała
o kultowym czasopiśmie dla dzieci, czyli „Świerszczyku”, ale jak to zwykle z
planami u mnie bywa: czas ten się wydłuża, ponieważ okazało się, że nie jestem
w stanie codziennie pisać o tym czasopiśmie, a wszystko przez to, że córka nie
pozwalała mi sobie przypomnieć, co w kolejnych numerach jest. Obstawiła się
„Świerszczykami” i nie pozwoliła mi dotykać, a przecież to jej czasopismo, więc
uszanowałam jej wolę tak jak ona szanuje to, że niektórych swoich rzeczy nie
pozwalam zabierać. Do tego czas pędzi jak szalony, codzienne plany nie zawsze wyglądają tak jakbyśmy sobie tego życzyli (wszyscy rodzice dzieci wiedzą, że czasami można wiele planować i trzeba z tych planów rezygnować). Na razie wydłuża nam się opowiadanie, ale i tam zabiorę Was w świat posiadanych numerów, aby pokazać Wam, co Wasze dzieci mogą zyskać dzięki czytaniu, pracy z magazynem oraz rozwijaniu samodzielności.
Powodów, dla których po raz kolejny zabiorę Was w
świat „Świerszczyka” jest wiele. Pisałam już o tym, że przede wszystkim jest to
magazyn niekuszący dzieci plastikowymi, chińskimi zabaweczkami, które rozpadają
się po (przy dobrych wiatrach) godzinie zabawy. Do tego nie ma w nim
znienawidzonych przez mnie i zabierających przestrzeń reklam zabawek. Przeciętna
gazeta dla dzieci jest na wzór magazynów dla dorosłych: ¾ to reklamy. Jeśli
chcę zobaczyć propozycję kolejnych do kupienia to po prostu idziemy do sklepu z
zabawkami lub przeglądamy strony producentów. Oglądanie reklam sprawia, że
dzieci zaczynają chcieć tylko i wyłącznie gotowe zabawki za dość duże
pieniądze. Do tego nie ograniczają się do jednej miesięcznie tylko dziesięciu
dziennie… Nie musimy oglądać kolejnych kolorowych zdjęć w gazecie, które
sprawiają, że dziecko na zakupach robi nam awanturę oraz nie chce budować z
nami zabawek z surowców wtórnych. Nie jestem zwolenniczką całkowitego wycofania
gotowych zabawek, ale uważam, że musi być jakaś tam równowaga i dziecko powinno rozwijać swoją pomysłowość
dzięki wykorzystaniu posiadanych materiałów, wykorzystaniu surowców wtórnych,
zrobieniu minimum jednej rzeczy w ciągu tygodnia samodzielnie. Do tego taka
zabawka ma też wartość emocjonalną: nasza pociecha włożyła dużo energii w
zrobienie jej i nie musi być śliczna, ale jest własnoręcznie zrobiona. Regularna
praca pozwala na ćwiczenie rąk, koncentracji, zmysłu estetycznego, wyobraźni
przestrzennej. W „Świerszczyku” znajdziemy wiele pomysłów na takie osobiste
zabawki, ozdoby dziecięcego pokoju. Ponad to czasopismo to oferuje solidną
dawkę próbek twórczości różnych polskich artystów, po których książki sięgamy. Magazyn
dla dzieci pozwala na przeczytanie fragmentu i zachęca do wyczekiwania na
kolejną odsłonę niedługiej przygody znanych bohaterów, a czasami odszukanie
książek niektórych pisarzy.
Najważniejszym powodem jest jednak rozwijanie
potrzeby czytania przez regularne sięganie po nowości, w których nie zabraknie
zadań matematycznych, rebusów oraz propozycje kolejnych prac plastycznych
doskonale sprawdzających się zarówno w domu, jak i w szkole na lekcjach
plastyki lub techniki. Obok baśniowych bohaterów w każdym numerze pojawiają się
również ciekawostki na określony temat, czyli motyw przewodni każdego numeru.
To pozwala nam na budowanie odpowiedniej atmosfery, rozwijanie zainteresowań. Rubryka
„Chcę wiedzieć więcej” zachęca do rozsądnego korzystania z technologii do
poszerzania wiedzy, uczy wyszukiwania wiadomości.
My czytamy od pierwszych dni. Dzień bez książki lub
czasopisma to dzień zmarnowany i jeszcze taki nam się nie trafił, ponieważ,
kiedy wyjechaliśmy na wczasy bez torby z książkami i czasopismami bardzo szybko
córka zaciągnęła nas do kiosku, żeby kupić coś do czytania.
„Świerszczyk” w naszym domu pojawił się już dwa lata
temu i ze względu na to, że musiałam kupować go w pobliskim mieście wojewódzkim
bywał bardzo nieregularnie. To się zmieniło w ciągu ostatniego roku, kiedy
córka zaczęła wypatrywać kolejnych przesyłek. Czasopismo w bardzo przystępnej
cenie można prenumerować i nie trzeba się wtedy martwić, że przeoczyło się
kolejny numer. Ponad to większość kiosków, jeśli tylko poprosimy, bardzo
chętnie zamawia. Księgarnie w większych miastach mają go w stałej sprzedaży.
Dziś będzie o dwóch czerwcowych numerach. Oba
zabierają nas w świat dzieci, ich marzeń, niepokojów, nabierania samodzielności.
Dzieci dowiedzą się o swoim święcie, tym, że jest to międzynarodowy dzień
wszystkich dzieci, mają pierwsze rozterki związane z samodzielnym wyjazdem na
wakacje, poznają trudy życia.
Numer jedenasty z tytułem przewodnim „Dzieciństwo w
różnych stronach świata” to przede wszystkim opowieść o losach różnych dzieci.
Jedne cieszą się zabawą, której nie trzeba odkładać, a inne są zmuszone do
ciężkiej pracy. Jednak wszystkie cechuje niezwykła wrażliwość, chęć niesienia
pomocy zarówno zwierzętom, jak i chorym. Bohaterzy tego numeru nie wiedzą, co to
ograniczenia, nierealne marzenia i pozostaje wierzyć, że dzięki temu będą mogły
kiedyś te swoje piękne pragnienia spełnić. Do tego w czasopiśmie nie zabraknie
gry oraz licznych łamigłówek. Podobnie jest w numerze dwunastym zabierającym
dzieci na wymarzone wakacje. „Ahoj, przygodo!” poświęcony jest również
dorastaniu: dzieci stopniowo uczą się samodzielności, wyfruwania z rodzinnych
gniazd, stawianie pierwszych kroków na samodzielnych wycieczkach lub koloniach.
Dowiadują się również, w jaki sposób poszerzać wiedzę i dbać o otoczenie, jakie
możliwości dają nowoczesne wynalazki i że podróżowanie nie musi oznaczać
odcięcia od świata ponieważ współczesna technologia pozwala na bardzo wiele.
Zapraszam również na stronę czasopisma. Tam możecie
zamówić obecny numer, prenumeratę, a także numery archiwalne. Każdy oferuje
sporą dawkę wiedzy, ciekawostek, ćwiczeń pozwalających rozwijać umiejętności
ważne nie tylko w edukacji szkolnej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz