Katarzyna Janus, Sacrum et profanum, Warszawa
„Białe Pióro” 2019
Pracująca nad intrygującym tematem dziennikarka
zaprasza na rozmowę kolejną kobietę trudniącą się prostytucją. Kolejna wyglądająca
całkiem zwyczajnie młoda kobieta dzieli się swoją historią. I tak właśnie
wkraczamy w świat Agaty: biednej studentki, która z dnia na dzień ulega czarowi
braku kłopotów finansowych. Pochodząca z ubogiej rodziny dziewczyna wszystko
musi zdobyć własną ciężką pracą. Z tego powodu w czasie studiów pracuje. Jednak
każde zajęcie zarobkowe sprawia, że ma bardzo mało czaru i energii. Jej życie
prywatne ogranicza się do kontaktów ze współlokatorką. Na nic innego nie ma
czasu. Nauka, nauka, praca i nauka – wokół tego ciągle toczy się jej życie.
Pewnego dnia późnym wieczorem do knajpy, w której pracuje przychodzi dwóch przystojnych
młodzieńców. Świetnie ubrani, pięknie pachnący, obyci, uprzejmi i majętni.
Agata z jednej strony marzy o takim partnerze, jak oni, a z drugiej wie, że
tacy mężczyźni nie są dostępni dla takiej szarej myszki jak ona. A może jednak?
Od jednego z nich dostaje zaproszenie na
spotkanie. Po jej pracy (czyli już późno w nocy) spotykają się w knajpie, a
później lądują w drogim hotelu. Przyjemnie spędzone chwile kończy zapłata z
jego strony. Niby na taksówkę, ale jest to kwota, na którą dziewczyna musiałaby
pracować kilka nocy jako kelnerka. Po jakimś czasie zgłasza się towarzysz jej „kochanka”,
czyli drugi z przystojniaków i znowu pojawia się spore wynagrodzenie.
Oszczędzającej na wszystkim Agacie rodzi się plan w głowie: a może by tak
łączyć przyjemne z pożytecznym i spotykać się za pieniądze z mężczyznami,
których na to stać i nie chcą związków, a potrzebują seksu? Plan szybko zostaje
wcielony w życie. Pomaga jej to, że znajduje na swojej drodze odpowiednich
mężczyzn: szarmanckich i majętnych, którzy wcale nie traktują jej jak
prostytutkę. Oczywiście są i chwile niebezpieczne, bo praca ciałem to nie tylko
życie usłane różami, ale ciągłe wystawianie się na niebezpieczeństwa. Bilans
jednak jest dodatni. Do tego korzystają dwie strony: jej opiekun, który dzięki
związkowi z młodą kobietą zyskuje w oczach współpracowników i ona, bo w końcu
może odmienić swój trudny los i czerpać radość z życia, widzieć rzeczy, na
które nie byłoby jej stać, kupować luksusowe rzeczy i mieć możliwość spokojniejszej
nauki oraz znalezienia dobrej pracy w zawodzie. Kiedy na drodze Agaty staje dwóch
mężczyzn (starszy i rówieśnik) wydawałoby się, że wszystko jakoś się ułoży i
bohaterka w końcu zrezygnuje ze swojej profesji. W powieściach Katarzyny Janus jest
jak w życiu: nic nie jest takie proste.
„Nieszczęśliwa miłość… Chyba każdy chociaż raz
w życiu taką przeżył. Czy istnieje jakiś uniwersalny sposób na odkochanie się?
Jakieś lekarstwo? Może przeczekać? Nie zawsze pomaga, czasem to przeczekiwanie
może wydłużyć się w nieskończoność. Uwolnić się od nadmiaru emocji, wygadać się
przed kimś? Tak, to daje ulgę, jednak zaledwie chwilową. Najgorsza jest ta
tęsknota. Tak chciałoby się z nim być, patrzeć na niego, dotykać go, słuchać… A
może należy spojrzeć na tę nieszczęśliwą miłość z innej perspektywy? Skoro nie
uda się z niej wyleczyć, może należy ja oswoić? Zaakceptować, dać sobie czas…
Im więcej go upłynie, tym ból będzie mniejszy, a i obiekt naszego
nieszczęśliwego zakochania, jego szczegóły, zaczną powoli zacierać się w naszej
pamięci. A najlepszym lekarstwem jest nowa miłość, bo to przecież niezwykle
piękne i silne uczucie. Może więc warto otworzyć się na nie, na nowych ludzi,
nowe znajomości?”.
Musimy jednak pamiętać, jaki jest początek
powieści: wywiad z prostytutką pracującą w tym zawodzie, czyli Agata – mimo wielu
zmian w jej życiu – nadal będzie trudniła się najstarszą profesją. Dlaczego
skoro znalazła dwie miłości swego życia? A może los spłata jej figla i nic nie
będzie proste? Co wtedy? Czy warto iść obraną drogą? A dlaczego nie skoro
dostaje to wszystko, czego potrzebuje, czyli seks, poczucie bliskości, szacunek?
Te pytania ciągle powracają po przeczytaniu książki „Sacrum et profanum”.
„Czasami, kiedy za czymś tęskniła, myślała o
tym gorączkowo przed zaśnięciem, a wtedy to coś znów jej się śniło. I miała
wtedy namiastkę tego, czego pragnęła. Bo sny są przecież odzwierciedleniem
naszej duszy, naszych pragnień. Tak jakby były zadośćuczynieniem za coś, czego
ten, tam na górze, poskąpił nam w realu”.
Najnowsza książka Katarzyny Janus to opowieść o
tęsknotach. Każdy z bohaterów ma coś, o czym marzy, często myśli, ale życie stawia
wiele przeszkód na drodze ku szczęściu i spełnieniu. Do tego każdy ma odmienne
pragnienia. Jedni potrzebują bliskości, inni poczucia bezpieczeństwa, jeszcze
inni chcą czuć się potrzebni, mieć pieniądze, sens w życiu, dawać siebie innym,
czerpać z danego im czasu, bo ten jest okrutny: mija zbyt szybko.
„Bo czymże jest czas, jak nie tylko naszym
przemijaniem? Jest tym, czego nie możemy cofnąć ani przyspieszyć, co zupełnie
nie podlega naszej woli i wobec czego jesteśmy równi. Co więcej, jednakowo
bezsilni. Cóż z tego, że chcielibyśmy go zignorować, udać, iż go nie
dostrzegamy, że on nie istnieje. On nie pozwoli o sobie zapomnieć, zawsze da o
sobie znać, łapiąc nas w swoje twarde kleszcze”.
Historia Agaty, Jana i Maurycego to opowieść o
różnych wyborach, kulturze, konsekwencjach podjętych decyzji, odpowiedzialności
za to, co „oswoili”. Los ciągle płata im figle i wystawia na kolejne próby,
jakby starał się sprawdzić, ile są w stanie znieść oraz zmusza do zadawania
sobie pytania: „Czy twoje życie musi tak wyglądać?” Powieść Katarzyny Janus to
jedna z tych, które przekonują nas, że nic w naszym życiu nie dzieje się
przypadkiem. Trudy życia, pracowitość i wrażenie walenia w ścianę w pogoni za
lepszym jutrem przeplecione przypadkowymi, ale bardzo ważnymi do kolejnych
decyzji spotkaniami. Bolesne i trudne wydarzenia mogą odmienić naszą życiową
monotonię i poczucie niemożności wyjścia poza schematy, wyzwolenia z życiowej
ciasnoty. W książce Katarzyny Janus te rzeczy mają wymiar namacalny: Agata
pochodzi z biednej rodziny, mieszka w ciasnym pokoju w akademiku dopóki nie
odmieni swojego życia, trafia na agresorów, kiedy staje się mniej czujna.
Pisarka pokazuje nam niepewność jutra młodych kobiet, ich dylematy, narażenie
się na niebezpieczeństwo przez to, że niektórzy nie potrafią panować nad swoją
agresją i przekonuje, że wcale nie trzeba się na to godzić. Nawet, kiedy
wykonuje się najstarszy zawód świata.
„Sacrum et profanum” to z jednej strony lekka,
przyjemna lektura z romansem i pięknymi strojami oraz bogatymi miejscami, a z
drugiej pouczająca historia o sprawach bardzo ważnych. Po raz kolejny pisarka
uświadamia nas, że niepełnosprawność to wcale nie taki odległy temat, kiedy
jesteśmy zdrowi i zabiegani, bo może zdarzyć się jeden wypadek lub pojawić
jeden guzek czy jeden zły wynik badań, który wywróci nasze życie do góry nogami
i możemy nie mieć tyle szczęścia, że wyjdziemy z niego bez uszczerbku, mogą nie
pomóc nawet najdroższe i najnowocześniejsze terapie. Dzięki Katarzynie Janus
odkrywamy, że nasza empatia, chęć niesienia pomocy w takich przypadkach na
niesamowicie duże znaczenie, ponieważ bez życzliwych ludzi system pomocy może
okazać się nie dość wystarczający nawet, kiedy mamy wystarczająco dużo
pieniędzy. Czasami chory potrzebuje czegoś więcej niż przyniesienie jedzenia,
posprzątanie i posiedzenie z nim. Historia Agaty, Jana i Maurycego pełna jest
emocji. Wykonywana przez Agatę profesja jawi się tu jako sposób na dawanie
szczęścia.
Katarzyna Janus w swojej powieści zabiera nas
do malowniczej Francji. Mamy okazję poznać wspaniałe zabytki, poznać historię
ciekawych miejsc. Widać tu solidne przygotowanie. Nie są to opisy, które
powstałyby po przeczytaniu przewodników, ale relacje osoby, która była,
widziała, doświadczyła i pragnie podzielić się tymi doświadczeniami z
czytelnikami. Do tego solidne przygotowanie medyczne (w końcu pisarka jest
lekarzem). Zdecydowanie polecam!