Etykiety

piątek, 8 czerwca 2018

Chris Higgins "Kłopoty w szkole" il. Emily MacKenzie

Chris Higgins, Kłopoty w szkole, il. Emily MacKenzie, tł. Patryca Zarawska, Warszawa „Wilga” 2018
Przeprowadzki to nie tylko nowe miejsce zamieszkania, inni znajomi, kolejne wyzwania, większe możliwości do zabaw, ale też i szkoła. W połowie wakacji Bella Buton razem z Sidem i rodzicami przeprowadza się z miasta na wieś. Wizja była piękna: nowy dom i do tego nad morzem. Jednak „nowy” okazuje się wcale nie taki nowy, a jego urządzenie wymaga wiele pracy oraz cierpliwości. Jest jedynie ich „nowym” domem, a poza tym nie ma nic wspólnego z nowością. Do tego – wbrew oczekiwaniom – z jego okien nie widać upragnionego morza. Belli wydaje się, że gorzej być nie może. Zwłaszcza, że w domu straszy, a nie ma nic gorszego niż mieszkanie z duchem pod jednym dachem. Szybko jednak zmieniła zdanie i to nie wcale na „a jednak może być dużo gorzej” tylko na zachwyt nowym miejscem, które daje wiele możliwości. Wszystko zaczyna się od poznania Marty. Skacząca po drzewach rówieśniczka Belli pokazuje dziewczynce jej nowy dom w zupełnie innym świetle. Zaciąga nową mieszkankę do ogrodu, gdzie pokazuje jego bogactwa, a do tego okazuje się znawczynią okolicy i bogactw kryjących się w zaroślach przy domu. Jakby tego było mało Marta jest wulkanem energii i kopalnią pomysłów. Oczywiście nie zawsze dobrych. Nie trzeba jej dwa razy powtarzać, żeby weszła do komina, doprowadziła dom do zasypania sadzą, a pokój Belli zmieniła w prawdziwe pobojowisko. Zapał do sprzątania jest u niej odwrotnie proporcjonalny do narastających po sobie pomysłów kończących się katastrofą, w której nie zabraknie akcji uwolnienia ducha. Niestety to Bella będzie zawsze ponosiła odpowiedzialność za czyny koleżanki kochającej stawać na rękach i fikać koziołki. Fruwające doniczki, nadtłuczone dzbanuszki, skasowany ulubiony serwis do herbaty to tylko nieliczne szkody. A kiedy w czasie porządków w Belli pokoju zabraknie miejsca na półce czy w szafie zaradna Marta znajdzie na to idealne rozwiązanie: chętnie zaopiekuje się rzeczami.
Kiedy czytelnik dotarł do końca dowiedział się, że… to dopiero początek katastrof, które czekają na niego w drugim tomie z bardzo sugestywnym tytułem: „Kłopoty w szkole”. Wszyscy wiemy, że połączenie szkoły i kłopotów jest czymś naturalnym. Im bardziej się staramy tym bardziej na nie wychodzi, im bardziej nam na czymś zależy tym gorzej dla nas. I tak właśnie będzie w przypadku Belli Buton pragnącej pierwszego dnia zrobić w szkole dobre wrażenie. Nie tylko wcześnie wstaje, je śniadanie tak, aby się nie pobrudzić, ale ma dzień wcześniej przygotowany plecak z wszelkimi rzeczami, które będą jej potrzebne i z takimi, które będą zbędne, ale przecież trudno przewidzieć, co może się w szkole przydać, więc dobrze być przygotowanym na wszystko. Sid dużo luźniej podchodzi do przygotowań i wcale się nie przejmuje, że to jego pierwszy dzień w jakiejkolwiek szkole. Kiedy po długim oczekiwaniu na brata wszyscy siedzą już w samochodzie Belli przypomina się, że jej sąsiadka i przyjaciółka Marta prosiła o podwiezienie do szkoły. Oczywiście nie powiedziała tego wprost tylko zasugerowała, dlatego na wszelki wypadek należy sprawdzić. Bardzo szybko okazuje się, że to był zły pomysł, ponieważ Marta zaspała i będzie jadła śniadanie w samochodzie, a to przy Marcie nie może dobrze się skończyć. Kiedy dojadą do szkoły Bella musi odprowadzić zagubionego brata do jego klasy i… dziwnym trafem zostaje wciągnięta w pierwszoklasowy harmider, z którym pani Dobrzańska sobie średnio radzi. Nim się Bella obejrzy mija pierwsza godzina, przez co już pierwszego dnia spóźnia się do szkoły. Ponad to w czasie zabawy podpada swojemu nauczycielowi. Wśród kłopotów nie zabraknie siedzenia ze złośliwą klasową lizuską i kujonką (chyba gorszego połączenia nie może być), problemów z zadaniem domowym, a nawet lądowania na dywaniku u dyrektorki. Nie zabraknie też takich dobrych chwil jak wspólna wizyta w kawiarni, przechytrzenia klasowych złośnic, wyjazd nauczyciela na konferencję oraz plastyczne zajęcia z Prawdziwą Artystką.
Chris Higgins zabiera nas w świat dziecięcej beztroski. Marcie – uosobieniu naiwności i pomysłowości – brakuje umiejętności przewidywania katastrof wywoływanych przez brak analizy, refleksji oraz wyciągania wniosków. Beztroska bohaterka swoim oderwaniem od ograniczających ludzką pomysłowość konsekwencji zaraża nowych znajomych: Bellę i Sida. Dwójka grzecznych dzieci zmienia się w zdobywców domowej, a później szkolnej przestrzeni. Nic w tym nie byłoby złego, gdyby nie ciągłe spóźnienia do szkoły, zamienianie domu w pobojowisko, ciągłe brudzenie mundurka Belli, przez co dziewczynka wygląda jak flejtuch. Do kompletu dołącza oczywiście niezastąpiona, bo mająca duży dystans do wszystkiego Babiczka – babcia Marty oraz zapracowanego ojca niedostrzegającego, co jego dzieci robią przy nim. Jeśli wydaje Wam się, że mama Belli będzie w stanie zapanować nad taką gromadką to niestety się rozczarujecie, ponieważ świat przy Marcie funkcjonuje jakoś inaczej i każdy jej pomysł prowadzi do szeregu katastrof. No, może prawie każdy. Zdarza jej się czasami wpaść a taki pomysł, że zarówno ona, jak i Bella zyskają sympatię całej klasy. Co z takiego zwariowanego towarzystwa wyniknie przekonajcie się sami. Jedno jest pewne: będzie się działo, a czasu na nudę na pewno nie będzie.
Żywy język, proste zdania, wyraziste i przewidywalne (dla dorosłych) katastrofy są siłą napędową kolejnych wydarzeń. Stworzony przez pisarkę świat jest tak zwariowany, że aż nieprawdopodobny. Ale czy na pewno? Na pewno z perspektywy dorosłego niemającego dzieci. Jednak rodzice, opiekunowie i dziadkowie wiedzą, że mali odkrywcy potrafią mieć niezwykłe pomysły. W większości wypadków kończą się one katastrofą. I tak właśnie jest w książce: nieskrępowana karami wyobraźnia Marty nie zna granic. Za jej pomysłowość niestety karana jest Bella, której zachowania nauczyciel nie jest w stanie zaakceptować.
„Kłopoty za rogiem” i „Kłopoty w szkole” to idealne książki dla przedszkolaków oraz uczniów nauczania początkowego. Duża czcionka, niedługie rozdziały oraz interesujące ilustracje autorstwa Emily MacKenzie sprawiają, że powieść czyta się bardzo szybko. A kiedy już z ukończymy ten maraton nieszczęść tym razem niestety na ostatniej stronie nie znajdziemy informacji o kolejnym tomie. Zdecydowanie polecam.









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz