Adam nie wie, co to spokój. Żyje jak na wulkanie, jeżdżąc na liczne
spotkania biznesowe. Pędzi, bo w firmie zawsze jest coś do zrobienia.
Niewiele osób rozumie, dlaczego pewnego dnia sprzedaje niemal wszystko,
co ma, i kupuje dom nad jeziorem. A razem z domem „w pakiecie”
ogrodniczkę, której płaci za pielęgnowanie ogrodu, sprzątanie
i gotowanie.
Marysia w szufladce nocnego stolika trzyma różowe plastikowe etui.
Dwa razy dziennie ciągnie za czerwone serduszko, by wyjąć z opakowania
jeden proszek na dobry sen i jeden na pogodny dzień. Robi tak niemal od
dwóch lat, od kiedy jej życie legło w gruzach i wróciła na wieś. Ceni
sobie ciszę i spokój. Czuje jednak, że je stoi w miejscu, i chyba
dojrzewa do zmian. Szczególnie, że oczy Adama śledzą ją coraz uważniej…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz