Tadeusz Płużański, Lista oprawców, Warszawa „Fronda” 2014
Do moich rąk trafiła
kolejna bardzo ważna (nie tylko dla rodzin pokrzywdzonych i zabitych) dla
całego kraju pozycja: „Lista oprawców” Tadeusza Płużańskiego. Dowiemy się z
niej między innymi o pochodzeniu tych najważniejszych, najlepiej usytuowanych i
najlepiej wynagradzanych katów, którzy obecnie cieszą się wspaniałymi, wysokimi
emeryturami, kiedy dzieci ofiar często głodowały, a ich wnuki i prawnuki
egzystują ponieważ nie należą do układu we władzach. Poza wskazaniem roli,
opisaniem okrucieństwa jednostek dowiemy się czyimi dziadkami czy rodzicami
byli. Okaże się, że to same znane nazwiska obecna na naszej scenie politycznej.
Łączy ich sposób usprawiedliwiania swoich mordów: „chcieliśmy dbać o rodziny”. Czy
dbanie o bliskich kosztem życia innych jest dobre? Czy zabijanie innych powinno
być nagradzane czy karane? Jeśli wybieracie opcje drugą to, dlaczego w naszym
życiu powszechna jest ta pierwsza?
Często od zwolenników
komunizmu słyszę wielkie skargi na okrucieństwo gen. Franco. Owo okrucieństwo
nie jest usprawiedliwiane, a majątek generała pochodził z przekazywanych z
pokolenia na pokolenie na pokolenie majątków jego i żony rodziny. Z komunistami
było nieco inaczej: przyszli by rabować, pastwić się i na koniec zabijać. To
byli ludzie z tłumu szaleńczo zapatrzeni w pieniądz, dla którego byli w stanie
wyłączyć sumienia i w niewinnych ludziach widzieć zbrodniarzy. gdyby mój pradziadek
przeżył wojnę to też byłby bandytą, bo należał do AK.
Często obrońcy katów
tłumaczą, że skazywano tych, którzy napadali na wsie, wycinali ludność cywilną.
Dlaczego do więzień trafili powstańcy warszawscy, żołnierze, których jedynym
przewinieniem była przynależność nie do tej armii walczącej o wolność Polski?
Dlaczego ci ludzie, którzy nie byli w stanie zgodzić się na paktowanie z
Niemcami chcieli stać się częścią Rosji? Autor zauważa, że Polska i polskie
nazwiska często było przypadkowe. Większość z nich miała Rosyjskie korzenie, od
lat współpracowali w ramach Komiternu i III Międzynarodówki z władzami
komunistycznymi.
Największym
nieszczęściem dla rodzin ofiar jest świadomość, że bliscy umarli w cierpieniu i
nie znają miejsca ich pochówku, ponieważ wśród katów panuje zmowa milczenia:
nikt nic nie wie. Do tego oprawcy nie mogą być skarżeni, ponieważ ich sposoby
przesłuchania nie były nielegalne (nie było zakazu znęcania się nad więźniami).
„Wynika z tego konkluzja, że gdyby ówczesne prawo pozwalało na wyrywanie
paznokci, dziś musielibyśmy uznać, że była to procedura legalna, bez podstaw do
ścigania za ten czyn”. O ilości katów nieznanych, nieopisanych autor pisze: „Ciężko
oszacować, ilu oprawców wciąż żyje wśród nas. Sądzę, że jest ich od kilkuset do
kilku tysięcy. Po tak zwanej odwilży 1956 roku wielu funkcjonariuszy
bezpośredniego aparatu przymusu kontynuowało kariery w Służbie Bezpieczeństwa
oraz w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych. Zostali dyplomatami, literatami, a
sędziowie i prokuratorzy wziętymi adwokatami”.
Książka na pewno
znajdzie wiele przeciwników – krzykaczy będących zwolennikami nierozliczania.
Autor wyjaśnia, że zadaniem książki nie jest zemsta, ale sprawiedliwość i
zachowanie pamięci o bohaterach. „Polska jest jedyną byłą kolonią Rosji, która
z komunistycznych zbrodni się nie rozliczyła. Z powodu braku jasnego podziału
na bohaterstwo i kolaborację, dobro i zło tak wielu Polaków wciąż uważa Jaruzelskiego
za bohatera, a Kuklińskiego za zdrajcę. A przecież jest całkowicie odwrotnie”.
Tadeusz Płużański w
swoją książkę włożył ogrom pracy. Ta lista oprawców jednak nie jest skończona,
ale można być pewnym, że znajdują się tam najważniejsi, a między nimi Zygmunt
Bauman, który po wyjeździe z Polski zrobił karierę naukową na zagranicznych
uczelniach. Myślę, że ten rozdział pozwoli wielu osobom zrozumieć, dlaczego
jest on przez wiele osób krytykowany. Jako czytelniczka wszystkich dzieł
profesora mogę śmiało powiedzieć, że obraz człowieka ponowoczesnego, jaki w
nich zarysował to jego autoportret, dlatego jest tak trafny. „Teraz powiedzmy
sobie jasno: kariera od politruka do naukowca nie byłaby możliwa, gdyby Bauman
i jego koledzy najpierw nie pozbyli się fizycznie prawdziwych polskich elit, a
później nie wyrzucili niedobitków z uczelni. Najpierw ścigali watahy po lasach, a potem dorzynali je
na uniwersytetach”.
Książkę polecam
wszystkim interesującym się naszym krajem, politykami, ich przeszłością,
przodkami. Szczególnie tym, którzy sięgnęli po Oddziały wyklętych.
Kiedy sięgam po tego
typu książki przed mymi oczami stają obrazy całkiem współczesne, które znamy z
filmu „Układ zamknięty”. Tylko nasze przyzwolenie pozwala Polsce umierać.
Zainteresowanym tematyką Żołnierzy Wyklętych polecam również:
Jarosław Wróblewski, Zośkowiec, Warszawa „Fronda” 2013
Jarosław Wróblewski, Zośkowiec, Warszawa „Fronda” 2013
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMocna książka. Dobrze się ją czyta, ale dobrze się przygotować, jeśli chcemy ją przeczytać.
OdpowiedzUsuń