„Tasują się i przenikają. Idą w rozsypkę.
I nawet jeśli z tego epokowego dobra
zostanie choć jedno, to warto.
Zagryź wargi, wykluj.
Licząc dni, niech się stanie!” („Dobór dóbr”, s. 48)
Przyglądanie
się światu to zgłębianie natury idei, dążenie do poznania właściwości,
wskazanie istotnych cech, budowania obrazu rzeczy, ich zmieniających się
wizerunków, unaocznień, szukanie sensów. Życie jest tu pokazane jako „parada
blizn”. Podmiot liryczny dostrzega, że wyzbycie się słów z kontaktów
międzyludzkich pomaga na w docieraniu do szczerości uczuć. Takie podejście daje
możliwość wsłuchania się w łomoty serca. Słowa zwodzą, przynoszą rozczarowanie,
które jest jak „łzawiące słońce”. Życie w „Doborze dóbr” to kolejne otarcia się
o śmierć, ciągłe wyzbywanie się strachu przed kolejnymi wyzwaniami,
przytłaczająca, bo niepewna przyszłość, ciągle ulegające zmianie systemy
wartości i powracające złe sny.
„Na nowych zasadach zobaczyłem to,
czego nie było mi dane dostrzec dotąd.
Trzykrotny znak zapytania! O włos od śmierci!
A kto powiedział, że będzie następny?” („Raz”, s. 11).
Motyw ten powtarza się, powraca w innej formie:
„Śmierć, która zdarza się dwa razy, to żadna śmierć.
A jednak nadal nam kradnie strach niechybnie” („Mówią”, s 27).
W wierszach Tomasza Hrynacza przebija specyficzne zawieszenie w czasie i przesłanie,
że poczucie oderwania od obowiązków sprawia, że czujemy się lepiej. Samotna
jednostka w spotkaniu ze samotnym Innym, przegadanie strachów, poszukiwanie
drogi do rozpoczęcia nowego rozdziału w życiu to tematy, które powracają.
Śmierć ma tu wymiar fizyczny i duchowy, ale ta druga w naszym życiu odgrywa
największe znaczenie. W tym kontekście wydaje się przebijać hasło: „umarło dawne
ja, niech żyje nowe ja”, ale jest w tym dążeniu do nowego życia pewnego rodzaju
niepewność, lęk przed nowym, potrzeba rozpamiętywania starego i przekonanie o byciu
skazanym na samotność mającą różne wymiary:
„Nazywają ją deszczowe
kobieta, lat około czterdziestu, nie znosi
samotności,
wyszła na spacer
sama” („Supeł”, s. 30)
czy:
„Nasycony, wyzbyty po części. Oddalony i wyzuty.
Skądinąd wierny temu, co obiecano, co przyrzeczone.
Przed lustrem stoi. Nie widzi siebie. Odbicie go zapomniało” („Mężczyzna z
dziurą w sercu”, s. 31).
Osamotnienie, zagubienie uzupełniają wymowne tytuły. Widzimy nakreślone
postacie i czujemy ciężar, z jakim się borykają, poszukiwanie siebie, otoczenia,
towarzystwa, wolności od przeszłości, która skazała ich na samotność i cierpienie.
Czytając „Dobór dóbr” odniosłam wrażenie, że wiersze ułożone są niczym
wypowiedzi różnych głosów w sztuce. Niektóre utwory - np. „Wielogłos” (s. 16) –przypominają
przyśpiewkę chóru, inne – np. „Żarz się” (s. 17) - to opowieść o emocjach lub
wprowadzenie w zmianę „akcji” przez narratora jak „Wyliczanka (s. 18). Kolejne
zmiany zachodzą w życiu zgodnie z porami roku. A może to zmiany w życiu są
przyczyną powstawania pór roku?
„Zaraz ruszę, wraz ze śniegami
i mrozem odstąpię, ale jeszcze nie teraz,
nie w tej chwili, nie w tym miejscu.
Nastał smętny czas, nieruchomy moment,
że bardziej myślimy o tym, co było i stało się nieme
niż co będzie i trąci nas niewidzialną pięścią” („Zimowa podróż”, s. 19).
Z całości płynie przesłanie, że życie obfituje w samotność, poczucie
osamotnienia, wyobcowania, bo każdy z nas jest inny i nie znajdziemy osoby,
która nas w pełni zrozumie. Mimo tego wyalienowania nie możemy ustawać w
drodze, bo naszym zadaniem jest mądre zagospodarowanie swojego czasu jak w grze,
gdzie „Przepastny pustostan nie wchodzi w rachubę”. Każdą pustkę trzeba
wypełnić, a najlepszym sposobem na to jest nowe uczucie:
„Znajdź we mnie więcej niż odnajdują tamci.
Spraw, bym czuła się ważniejsza od innych.
Przyjdź. Uwolnij mnie. Zacznij kochać od zera”.
(„Najlepiej zróbmy to od razu”, s. 57).
Działać
trzeba szybko, bo życie mija niezauważalnie. Teraźniejszość już staje się
przeszłością, a jeszcze przed chwilą była przyszłością:
„To czego nie ma,
jest już i tak za mną. Inni wiedzą,
że nie jestem częścią tej chwili
i sobie śnię się całkiem obcy”
(„Żywa legenda”, s. 58)
„Dobór dóbr” to tom będący pewnego rodzaju wyrazem żałoby po utraconym czasie,
osamotnieniu w kontakcie z Innym, fiasku spotkań z Innym, poszukiwaniu dróg,
szukaniu siebie, a wszystko to ciągłe zaczynanie, wchodzenie w nowe drogi,
wędrówka bez zatrzymywania się:
„Odważyłem się raz jeszcze.
Zebrałem z powietrza, ognia i wody.
Ze snu wyjąłem i z jawy spisałem.
Wierzę, że nienadaremno” („Bumerang”, s. 8).
Całość
podzielona jest na cztery części. Do każdej wprowadza nas opis tematu i w
każdej z nich mamy temat przewodni. „Popiół” („ Być może w innym miejscu byłoby
więcej żaru”) zabiera nas w świat emocji, rozczarowania, cierpienia,
rozpatrywania przeszłości i oczekiwania nowego. „Źrenica” („Ilekroć wybieram
spośród, tylekroć zostaję z niczym”) zachęca do refleksji nad wyborami, koniecznością
i sensownością dokonywania ich, a później potrzebą przegadania popełnionych
błędów, ran, które się odniosło. „Trzecia przestrzeń” („Być może gdzieś, gdzie
nas nie ma, jest inny świat”) to pokazanie światów alternatywnych. Zarówno tych
o wymiarze duchowym, jak i fizycznym. Wchodzimy w miejsca, które są pewnego
rodzajami przejść: śmierć do życia pozagrobowego, ostatni dom w mieście do
przestrzeni poza miastem. Ostatnia, czyli „Roztopy”(„Ilekroć patrzysz na mnie, tylekroć
ogłaszam zmartwychwstanie”) to wejście w nowe uczucie, namiętność, która zmieni
życie, łapaniu chwil:
„Wzięliśmy świat
za swój, choć ten nie lubi
spoufaleń,
nie lubi naszych
zdrobnień,
sekunda po sekundzie
obraca się w ogień,
żąda zapłaty
i odchodzi na wieczny czas.
Pamiętaj: nim minie dzień,
zgasną dźwięki.
Pamiętaj: nim minie noc,
ustaną kolory.
Wciąż nas kuszą jego
dobranocki” („Nim”, s 61)
Zapraszam na stronę wydawcy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz