Ludzkość ewoluuje w każdej dziedzinie. Także w obszarze literatury. Im więcej używamy języka, sięgamy po różnorodne teksty tym bieglejsi jesteśmy w tej sztuce. To dotyczy nie tylko mowy, ale też wymagań czytelniczych. Z tego powodu bardzo sceptycznie podchodzę do tekstów, które powstały kilka pokoleń temu. Większość z przemycanych dzieciom baśni ocieka krwią, ponieważ wprowadzanie w świat przemocy było kolejnym oswajaniem z tabu, formą terapii wobec istniejącej przemocy. Utwory, które powstały w ubiegłym wieku znajdują się gdzieś pośrodku tego, co brutalne, a współczesnych utworów nastawionych na kształtowanie pacyfistycznych postaw (innych nie biorę pod uwagę, chociaż mam świadomość ich istnienia). O ile w XIX wieku dziecko w biednej rodzinie musiało jak najszybciej pracować o tyle jego pozycja w XX wieku się zmieniła i musiało się edukować. To sprawiło, że nieco inaczej patrzono na dostarczane młodym czytelnikom utwory. W ten sposób powstawały serie wydawnicze mające sprostać wyzwaniu kształtowania nowych pokoleń. „Poczytaj mi mamo. 15 bajek na 100 lat” to zbiór bardzo różnorodnych bajek należących do grupy, którą Wydawnictwo Nasza Księgarnia publikowała w serii poczytajek. Wybrane utwory należą do bogatego zbioru książeczek, które cieszyły się dużym powodzeniem, a przez to są wielu osobom znane i traktowane z sentymentem. Wśród utworów znajdziemy baśnie, realistyczne opowieści, wierszyki, usypianki. Redakcja tworząc kolejne antologie przypominające te dawne książeczki kierowała się tym, aby przekazywały one uniwersalne wartości. Do tego ponowne wydanie wiązało się z koniecznością odzyskania tego, co często już zniszczone, wsparcia ze strony spadkobierców i kolekcjonerów. Dzięki temu do naszych rąk trafia publikacja pozwalająca na nowo zabrać nasze pociechy w czasy dzieciństwa naszych dziadków, rodziców i nas.
Mając świadomość ogromu serii można powiedzieć, że tom ten jest niewielki. Patrząc
na ilość stron dochodzimy do wniosku, że jest bardzo duży, bo znajduje się na
ponad czterystu stronach. Dla młodego czytelnika to ogromne tomiszcze. Ale to
tylko pozór, bo kiedy otworzymy lekturę okazuje się, że ilustracje przeważają.
Do tego każdy z utworów to nie tylko spotkanie z inną przygodą, odmiennym
stylem, ale też wejście w świat ilustracji bardzo zróżnicowanych stylistycznie.
Starsi czytelnicy i badacze literatury dziecięcej zdobędą też cenną wiedzę na
temat tego, kiedy wydawano poszczególne książeczki, jak wyglądała ich przednia
i tylna okładka (wydawca nie oszczędza miejsca tylko pięknie i przejrzyście
wprowadza w obszar literatury dziecięcej z połowy ubiegłego wieku). Kartkując lekturę
widzimy, że już wówczas kładziono nacisk na to, aby ilustracja przyciągnęła
dziecięcą uwagę. Strona graficzna jest bardzo prosta. Można by pokusić się o
stwierdzenie, że ilustracje dążą do dziecięcego sposobu rysowania i malowania.
Kiedy jednak przyjrzymy się szczegółom zaskakują nas one bogactwem form,
pomysłowością. Widzimy na nich zwierzęta, przedmioty, relacje między dziećmi,
rośliny. Przenoszą one dzieci w świat im bliski, bo ten znany z domu i placu
zabaw, a czasami zabierają na wyprawę po morzach i oceanach. Za każdym razem
przygoda jest pretekstem do pokazania wad ludzkich i uświadomienia sobie, że
czasami to, co nam wydaje się małoznaczące może być ważniejsze, bo użyteczniejsze.
Same utwory są znane, bo przez kilkadziesiąt lat były popularne, ciągle
powracały do kolejnych pokoleń i tym razem wracają do naszych dzieci. W tomie
znajdziemy wiersz Juliana Tuwima o panu Maluśkiewiczu szukającym wieloryba,
kurce i babci latających aeroplanem, opowieść Elżbiety Szeptyńskiej o
zarozumiałej łyżeczce, Marii Kowalewskiej o przyjaźni i bogactwie wyobraźni.
Nie zabraknie też strachu i radzeniu sobie z przemocą dzięki wsparciu innych.
Są też dziecięce fantazje, w których nie trzeba być idealnym, poszukiwania
przyjaciela i uprzedzenia wobec osób niemających towarzystwa. Jest też
fantastyczna opowieść o kolorowaniu wszystkiego, co na ziemi przez tęczową
dziewczynkę, radości, jaką niesie obcowanie ze zwierzęciem, przyjaźń ponad
gatunkami. Razem z bohaterami odkryjemy, że choroba wcale nie musi nas izolować
od ludzi, a najlepszą bajką jest taka, w której pomagamy innym, pokonujemy
własne lęki, odkrywamy świat, uczymy się samodzielności.
Zawarte w tomie utwory z jednej strony bawią, a z drugiej uczą określonych
postaw. Dowiadujemy się, że krzywdzenia innych sprawia, że nikt nas nie lubi i odwraca
przeciwko nam agresję, którą daliśmy. Są też przygody zabawne (jak w wierszach
Tuwima) i nastawione na rozbawienie młodego czytelnika. Czasami autorzy za
pomocą postaw przedmiotów pokazują, że zadzieranie nosa nie jest dobre.
Całość bardzo różnorodna, pozwalająca zabrać młodych czytelników w odmienne
stylistyki językowe i obrazowe, zachęcające to fantazjowania i zabawy z tekstem
oraz kolorem, a także wycieczki w świat wyobraźni. Do tego strony bardzo dobrze
zszyto oraz oprawiono w solidną okładkę, dzięki czemu lektura jest trwała i
estetyczna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz