„-Człowiek musi mieć zasady albo nie jest człowiekiem. Mądry człowiek uczy się na podstawie zmieniających się warunków. Gdy te się zmieniają, za co nie jest odpowiedzialny, wtedy trzeba także się zmienić, jeśli chce się przetrwać.
-Ale do pewnej granicy – dodał Schӧfer, a Schiff odrzekł:
-Ta granica jest trudna do wyznaczenia.
-Ale na pewno nie można posunąć się aż tak daleko, aby odnosić korzyść z
nieszczęścia ojczyzny”.
Halina Spis jest tłumaczką książek pisarzy zakazanych przez nazistowskie Niemcy.
Do tej pory pisałam o jej tłumaczeniu takich książek jak „Dzień Nang Dary” Karla
Siegfrieda Döhringa wydającego pod pseudonimem Ravi Ravendro oraz „Lalki
maharadży” Siegfrieda Bergengruena. Teraz przyszedł czas na „Elżbietę. Powieść
niemieckiej kobiety” Artura Hermanna Landsbergera. Pisarzy tych łączy to, że
ich twórczość długo była zakazana i a druki palone. Przez wieloletnią walkę z
ich dorobkiem dość skutecznie wymazano ich z pamięci, przez co w wielu
przypadkach mamy skąpe informacje. Do tego często nie ma żadnej notki na
stronie Wikipedii czy portalach książkowych. Ich dzieła na nowo trafiają do
czytelników, aby przywrócić pamięć o tych, którzy nie bali się głośno mówić o
tym, co złe, krytykować postawy społeczne. Często w sposób bardzo zawoalowany. Tak
jest właśnie w „Lalkach maharadży”, kiedy to pod krytyką postawy Benita
Mussoliniego kryje się wypunktowanie zła Adolfa Hitlera, za którego krytykę
groziła nawet kara śmierci. Dyktator powołany 30 stycznia 1933 na urząd Kanclerza
Rzeszy doprowadził do szybkiego przejęcia władzy przez NSDAP, w konsekwencji
wydanego po pożarze Reichstagu dekretu o stanie wyjątkowym i zawieszeniu swobód
obywatelskich 28 lutego 1933. Wtedy też Artur Hermann Landberger trafił na
listy gestapo. Hitler z wykorzystaniem organów ścigania intensywnie zaciskał
pętlę na swoich krytykach oraz tworzył alternatywne nagrody dla pomagających mu
utrzymać władzę. Ostatnie miesiące działalności i życia autora „Elżbiety” były
czasem intensywnych prześladowań, konieczności ciągłego ukrywania się,
niemożności mieszkania we własnym domu.
„Elżbieta” to powieść wydana w 1922 roku, kiedy jeszcze niewiele oznak
zapowiadało nadchodzącą katastrofę. Sam Hitler na razie był nieznaczącym
więźniem. Jednak poruszane przez Landsberga problemy są niezwykle drażliwe dla
narodowych socjalistów, komunistów oraz kapitalistów. Autor przenosi nas do
roku 1918, kiedy to Niemcy w czasie wielkiej wojny poniosły klęskę. Większość z
nich nie zdaje sobie sprawy z konsekwencji tej przegranej. Ludzie bogacą się i
bawią. Relacje rodzinne są bardzo słabe, a krewnych dzielą poglądy polityczne. Stajemy
się też świadkami powstawania komunizmu, obłudy ich przywódców, którzy z jednej
strony głoszą wzniosłe hasła, a z drugiej bazują na naiwności członków, aby mieć
środki do balowania i bratania się z finansowymi elitami. Środowisko bogatych
jest zepsute. Myślą wyłącznie o swoich potrzebach. Robiący interesy mężczyźni
są bezwzględni w powiększaniu swoich majątków i tworzeniu wpływów politycznych.
Męski świat jest tu pewnego rodzaju karykaturą, którą dosadniej widać na tle
działalności kobiet poświęcających się dla życia społecznego. Młode osamotnione
kobiety to łatwy łup dla złotoustych Francuzów. W takiej atmosferze dochodzi do
rozpadu niemieckiego społeczeństwa. Musi przyjść poważny wstrząs, aby ludzie
się ocknęli i dostrzegli to, co w życiu naprawdę ma znaczenie. Na tle zepsutego
społeczeństwa Elżbieta jest postacią niemal posągową, nieskalaną i gotową
poświęcić się dla ukochanego.
Autor wprowadza nas w świat Elżbiety Grothe. Bohaterka przez kilka lat czeka na
powrót swojego ukochanego Reinharda v. Loos z francuskiego obozu jenieckiego. Kiedy
młodzieniec wraca do domu jest zupełnie innym człowiekiem. Doświadczenia wojny
zmieniły go, złamały psychicznie i sprawiły, że wygląda staro. Jego opowieści
oraz wygląd sprawiają, że Elżbieta czuje się rozdarta. Chce być z ukochanym,
ale nie wie czy da radę oraz boi się, że jej młody wygląd i wigor przytłoczą
ukochanego. Na szczęście ma mądrą matkę, która doradza jej wyjazd na prowincję
i tam leczenie chorego. Niestety nikt nie był w stanie przewidzieć, że życie na
okupowanych terenach jest pełne przeszkód wynikających z irracjonalnych
przepisów oraz konieczności mieszkania z Marokańczykami przy przyzwoleniu
francuskich oficerów stosującymi przemoc wobec ludności. Wszystko to, co doskonale
znamy z czasów okupacji staje się codziennością niemieckich rodzin.
Landsberger zabiera nas do świata paradoksów, które sprawiają, że z jednej strony
współczujemy Niemcom znajdującym się na terenach okupowanych, z drugiej stajemy
się świadkami ich rasistowskich zachowań, ciągłego buntu przed wykonaniem rozkazów.
Mamy tu bohaterów, którzy stracili pozycję panów, ale nie przestali nadal
zachowywać się jak osoby trzymające władzę i to staje się przyczyną ich
nieszczęść. Dążenie do bogacenia się, gonitwa za błyskotkami oraz irracjonalny
upór sprawia, że sprowadzają na siebie nieszczęścia. Zainteresowanie krajem
kończy się często na czubku własnego nosa. Egoistyczni kapitaliści nie chcą
dostrzegać problemów innych klas, a samą polityczną propagandę wykorzystują do
realizacji własnych celów. Wojna dla nich to nie ofiary, ale możliwość
zarobienia na handlu materiałami potrzebnymi wojsku. To zostaje zderzone z
wrażliwością Elżbiety, która dla dobra innych gotowa jest poświęcić siebie. Widzimy
tu dwie postawy kobiet: beztroskiej trzpiotki szukającej uciech i cierpiętnicy
gotowej umrzeć w imię cudzego szczęścia.
Niemiecki pisarz zawarł w książce ciekawy obraz Niemców, ich reakcji na
przegraną oraz interesowność Francuzów. Lektura ociera się o niemiecką propagandę
z czasów okupacji Nadrenii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz