Ludzkie marzenia o lataniu spełniły się w ubiegłym wieku i to właśnie ten moment stał się punktem zwrotnym sprawiającym, że loty w kosmos stawały się coraz bardziej realne. Mity o lataniu, opowieści o ludziach na księżycu stawały się coraz bardziej realne. A później nastąpił wielki wyścig mocarstw, których przywódcy marzyli o rozciągnięciu swojej władzy poza Ziemię i tym sposobem wiele miliardów ludzi z zapartym tchem obserwowało pierwsze loty, lądowanie człowieka na Księżycu. Dla wielu dzieciaków obserwowanie tych wydarzeń było jak olśnienie. Niektórym owa pasja pozostała na całe życie i robią wszystko, aby urzeczywistnić marzenia.
„Jak zrobić statek kosmiczny. O bandzie awanturników, zaciętym wyścigu oraz o
narodzinach prywatnej astronauki” to opowieść o czterech najbardziej znanych
realizatorach swoich dziecięcych fantazji. Dowiadujemy się jak wyglądała ich
edukacja, stawianie pierwszych kroków, jednoczenie wokół siebie ludzi
zafascynowanych pozaziemskimi podróżami. Julian Guthrie wprowadza nas świat
dziecięcych eksperymentów, pokazuje, w jaki sposób bohaterzy jej opowieści
poszerzali wiedzę oraz umiejętności, jak każda podejmowana aktywność
przybliżała ich do celu. Niby mamy tu biografie, ale napisane w taki sposób, że
śmiało mogą zastąpić powieść awanturniczą. Autorka pokazuje z jakim zacięciem
pokazani pasjonaci gotowi są poświęcić każde pieniądze, aby eksperymentować,
uczyć się nowych rzeczy, próbować działania kolejnych związków chemicznych, odkrywają,
w jaki sposób zdobywać materiały do swoich eksperymentów, szukają
nieszablonowych rozwiązań i swoim zapałem zarażają innych. Mamy tu opowieść o
zdobywaniu śrubek, materiałów pozwalających konstruować, ale napisana w taki
sposób, że nie jest to nudna relacja tylko opowieść mrożąca krew w żyłach, bo
jak na prawdziwych konstruktorów przystało Peter Diamandis i jego koledzy
gotowi są ryzykować zdrowie i życie w imię wypróbowania kolejnego nieskutecznego
sposobu, aby w końcu dojść do tego właściwego. Droga do podróży w kosmos wcale
nie była usłana różami. Bohaterzy musieli zmierzyć się z wieloma
przeciwnościami. Jedną z nich był ograniczony budżet. Pomysłowość oraz
otwartość na zrzeszanie się pomogły im na rozwiązanie wielu problemów. Z tej
publikacji dostajemy trafną naukę: w grupie siła, bo wielkie rzeczy nigdy nie
są tworzone przez samotnych geniuszy tylko takich otoczonych wieloma osobami
mającymi podobne lub takie same zainteresowania.
Julian Guthrie wykonała świetną robotę i dzięki temu rodzice dzieci
zafiksowanych na różnych tematach mogą spać spokojnie bez obawiania się o ich
przyszłość, ale też uświadamia jak wiele niebezpieczeństw niesie z sobą taka
pasja i dlaczego czasami dla własnego bezpieczeństwa warto wspomóc dziecko w rozwijaniu
zainteresowań. Opowieść o bandzie, a później wielkiej organizacji Petera
Diamandisa to historia, od której trudno się oderwać. Niby wiemy jak wszystko
się skończy, ale jego życie jest tak ciekawe i inspirujące, że brniemy przez
kolejne strony i przy okazji zdobywamy sporą dawkę wiedzy z chemii, fizyki i
medycyny, bo jego biografia to nie tylko daty skończonych kierunków, ale przede
wszystkim opowieść o wchodzeniu w kolejne obszary wtajemniczenia, zdobywania
określonej wiedzy, udanych eksperymentów, pomysłów na tworzenie szerszej organizacji
jednoczących osoby o takich samych zainteresowaniach. Całość zwieńczona
sukcesem, przez co czytelnicy dostają cenną lekcję: warto działać i podążać ścieżką
swoich naukowych fascynacji. Historia napisana w taki sposób, że trudno się od
niej oderwać, chce się poznać każdy etap przybliżający bohaterów do spełnienia
marzeń.
Książkę otwiera historia Petera Diamondisa, który w całej publikacji wydaje się
tym najważniejszym. Z tej biografii wyłania się portret człowieka przebojowego,
utalentowanego, upartego, doskonale zdającego sobie sprawę z tego, co musi
zrobić, aby dotrzeć do celu, który obrał sobie w dzieciństwie.
Drugą postacią skutecznie przyciągającą uwagę i sympatię jest Mike Melvill,
który nie skończył szkoły średniej a został pierwszym astronautą w prywatnym
przemyśle kosmicznym, a wszystko dzięki jego nastawieniu na ciągłe uczenie się
tego, co go interesowało. Jego opowieść uświadamia nas, że świadectwa nie są aż
takie ważne. Rewelacyjny pilot-samouk licencję pilota zdobył dopiero w wieku 30
lat, a w kosmos poleciał po sześćdziesiątce, czyli w wieku, który kojarzy się z
wygodnym fotelem, odpoczywaniem.
„Jak zrobić statek kosmiczny” to przeplatające się historie ludzi, których
łączy SpaceShipOne, czyli pierwszy prywatny załogowy statek kosmiczny zbudowany
przez. Korporację Scaled Composites. Budowę sfinansowano z prywatnych środków i
była odpowiedzią na konkurs Ansari X PRIZE. Dążenie do realizowania marzeń poza
państwowymi dotacjami stało się motorem napędowym do jednoczenia się ludzi
marzących o lotach w kosmos. Julian Guthrie pozwala nam wejść do tego świata,
poczuć jego klimat, uświadomić sobie z jak wielkim zaangażowaniem działają
konstruktorzy oraz astronauci i inwestorzy.
Sięgając po tę książkę oczekiwałam zupełnie czegoś innego. Wszystko przez to,
że spojrzałam na tytuł i pomyślałam sobie, że muszę ją przeczytać. Gdybym przeczytała
opis pewnie bym ją sobie darowała. Na szczęście tego nie zrobiłam i kiedy już
do mnie dotarła po prostu dałam się porwać historii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz