Zombiaki wydają się dość oklepanym tematem, z którym trudno zrobić coś nowego, odkrywczego, porywającego. A jednak artyści po niego sięgają. Z samymi postaciami wiele zrobić się da, ale można wokół nich stworzyć gangstersko-policyjno-wojskowo-szpiegowską akcję. I tak właśnie w „Pokoleniu Z” Oskara Fuchsa. Książka ta jest debiutem pisarza i ma pewne niedociągnięcia, ale one nie są tu aż tak ważne. Istotne jest przesłanie oraz osadzenie w dość prawdopodobnych realiach z bardzo prawdopodobnym scenariuszem. Autor przenosi nas do Stanów Zjednoczonych i na Bliski Wschód. Mamy tu porachunki między policjantami i przestępcami/gangsterami. Z kolei na terenach wojennych na wschodzie przyglądamy się grupie żołnierzy. W książce tej na początku na pierwsze miejsce wysuwają się skutki przeobrażeń kulturowych, narastania przemocy, uprzedmiatawiania człowieka i wykorzystywania kobiet. Mamy męski świat z lekko patriarchalnym spojrzeniem. Przetrwają w nim tylko najsilniejsze i najlepiej przeszkolone przedstawicielki płci pięknej, które nie zawahają się użyć swoich wdzięków. Do tego bohaterzy ciągle odkrywają, że pozory mogą mylić. To wszystko nasila się, kiedy na świecie zaczynają dziać się dziwne rzeczy: ludzie nagle szaleją i atakują innych, aby ich zjeść. Są jak zombie, ale nie do końca, bo dużo szybsi, ich ciała w początkowym stadium nie rozkładają się. Do akcji szybko wkracza wojsko, ale okazuje się, że tajemniczy wirus jest przebieglejszy, a władza działa za wolno i za mało stanowczo. Świat staje do góry nogami. Nie ma normalnego życia. Każdy walczy o przetrwanie, zgromadzenie zapasów, znalezienie bezpiecznego miejsca. Są jednak ludzie, którzy w tych bardzo niebezpiecznych czasach potrafią o siebie zadbać i otoczyć się luksusem lub zapewnić sobie spore zapasy żywności. Wielokrotnie pada pytanie o granice człowieczeństwa, tego jak daleko można się posunąć, w dbaniu przetrwanie.
Oskar Fuchs wykorzystuje świat postapo, aby poruszyć aktualne problemy
polityczne, pochylić się nad różnymi wzorcami zarządzania, sabotażem, buntem,
walką o wolność i możliwość decydowania o własnym losie. Jest to świat, w
którym przetrwać mogą tylko osoby znajdujące się w układzikach. Całość utkana z
urywków, scen naładowanych dużą dawką problemów etycznych, bo bohaterzy nie
stoją przed łatwymi wyborami. Oczywiście niektórzy z nich mają większe, inni mniejsza,
a jeszcze inni w ogóle nie mają dylematów, bo myślą wyłącznie o sobie. Jedno
jest pewne: opisanie bardzo małych grup pomaga w dokładniejszym przyjrzeniu się
brudów i pozorów. Widzimy jak silne jednostki szybko dostosowują się do nowych
warunków. Słabi ludzie polegli w pierwszych tygodniach.
„Pokolenie Z” to historia nietypowej epidemii, po której świat już nigdy nie
będzie taki sam. Kojarzy Wam się to z czymś? I bardzo dobrze, bo tu mamy pięknie
opisany świat w rozkładzie, jaki może przynieść nieznany wirus i źle
zorganizowana pomoc oraz kłamstwa władzy. Później oczywiście dostajemy pięknie
pokazane struktury stworzone przez różnorodnych dyktatorów, dla których własny
interes będzie ważniejszy od dobra społecznego.
Katastrofizm, apokaliptyczność i postapokaliptyczność to tematy wybijające się
na pierwszy plan. Skłaniają do zadawania sobie pytań o kierunek, w którym
podąża świat. Na początku widzimy, że nie jest dobrze. Wszelkie granice zostają
przekroczone. Jednak nie zdajemy sobie sprawy, że bardzo niewiele trzeba, aby
doszło do katastrofy na skalę światową. Jego bohaterzy to postacie błądzące i z
jednej strony świadome swojej małości, ale z drugiej strony niektórzy zagłuszają
to uczucie otoczką, budową dobrze sterroryzowanej społeczności. W świecie tym
każdy może być wrogiem. Nie można ufać nikomu. Nawet najbliższym. Bohaterzy
powoli i systematycznie dążą do samounicestwienia lub ulegają siłom mogącym ich
zniszczyć. Człowiek jest tu istotą zależną od współtowarzyszy i napotkanych.
Samotne życie nie wchodzi w rachubę, bo wystawia na zagrożenie, a życie w
społeczności też nie jest bezpieczne. Po upadku miast, odcięcia od dóbr
pozostaje walka i pierwotne skupiska, w których obowiązują twarde zasady, walka
o władzę i zachowanie wywalczonego statusu.
Oskar Fuchs nie bawi się w dawkowanie opisów zła. Ono w jego książce obecne
jest już od pierwszych stron i wchodząc w świat bohaterów mamy wrażenie, że
będzie to coś w rodzaju porno-strzelanki. Wszystko zmienia tajemnicza choroba
przenoszona za pomocą ugryzienia. Z czasem wszyscy umierający (postrzeleni)
stają się żywymi umarlakami atakującymi innych. Uświadamiamy sobie jak mały eksperyment
nieodpowiedzialnych ludzi może zmienić oblicze świata. W książce Oskara Fuchsa
pojawiają się motywy gwałtu, samobójstwa, zemsty, kanibalizmu, zdrady,
łapówkarstwa, dążenia do rozwiązania zagadek, szaleństwa, łamania praw
człowieka, ludobójstwa, transformacji zmarłych z istoty chodzące i pożerające,
tajemniczych sił przyrody, patologii, układów, umiłowania władzy. Pisarz
wprowadza nas do świata pełnego prób czyhających na każdego człowieka. I to
właśnie one obnażają prawdziwą naturę ludzi. Głoszone przez nich wzniosłe hasła
bardzo szybko weryfikuje życie. Niektórzy z nich czekali właśnie na taki nowy
świat, aby bezpiecznie się w nim urządzić i wykorzystać przewagę, którą
posiadają nad innymi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz