Kalendarz to nie tylko dobrze zorganizowany czas, ale
też wrażenia estetyczne, zachęta do zaglądania do niego, a także możliwość
nauczenia się wielu ciekawostek. W historii drukarstwa była to pozycja bardzo
ważna, ponieważ pozwalała zaplanować bardzo ważne czynności w domu i ogrodzie.
Dobre kalendarze cieszyły się dużym powodzeniem i miały każdego roku aktualizowane
wznowienie. Poszczególne drukarnie prześcigały się w dostarczaniu jak najciekawszych
treści. Dziś kalendarz nie ma już takiego znaczenia, ale nadal pozostała
tradycja wplatania ciekawostek oraz dostarczania wrażeń estetycznych. I tak jest
też w przypadku najnowszych kalendarzy z „Zielonej Sowy”. Wybór jest niesamowicie
bogaty: od tematycznie związanych z „Księgą dżungli” przez „Księżniczki”, „Alicję
w Krainie Czarów”, „Zielnik”, „Motyle” po „Gwiezdne Wojny” i „National Geographic”.
Każdy na pewno znajdzie coś dla siebie.
Do mojego domu trafiły dwa: „Zielnik” i „Alicja w
Krainie Czarów”. Każdy zawiera w sobie temat przewodni. Łączą je piękne
ilustracje, przeplatanie grafiku cytatami, miejscami do robienia notatek,
dzięki czemu mamy więcej miejsca na swoje plany praz przemyślenia. Jeszcze parę
lat temu te kalendarze byłyby dla mnie za małe, ponieważ nie mają możliwości
godzinowego rozplanowania dnia, ale dziś są idealne, ponieważ każdy tydzień do
osobna strona z trzema centymetrami miejsca na plany i pustą stroną obok na
dodatkowe zapisy. Ze względu na ilość ilustracji, a także cytatów, wolnego
miejsca na notatki objętościowo przypomina te moje obszerne terminarze, ale tu
mamy dużo miejsca zagospodarowanego i interesującego dla dzieci, co dla mnie
jest bardzo ważne, ponieważ w naszym domu kalendarze rodziców to także kalendarz
dziecka, które czasami trzeba zająć czymś co oglądania i czytania, kiedy nie ma
się przy sobie książki.
Po otwarciu kalendarza tradycyjnie znajdziemy miejsce
na swoje dane osobowe, kalendarz na przyszły i jeszcze następny rok, mapę świata
ze strefami czasowymi, garść podstawowego słownictwa z angielskiego, włoskiego,
niemieckiego, hiszpańskiego. Dalej znajdziemy coś, co przyda się każdemu, czyli
przejrzysta tabelka z rozmiarami ubrań
oraz butów. Tradycyjnie nie zabraknie też obliczania BMI oraz wartości
kalorycznej podstawowych produktów, czasu ich gotowania. Kolejne strony przybliżają
nam wysiew ziół. Następnie mamy kalendarz, w którym dwa miesiące mieszczą się
na jednej stronie i przy każdym dniu jest niewielka ilość miejsca (0,5x4 cm) na
notatki. Po tym znajdziemy cenny plan urlopowy czyli rozpisane wszystkie dni
wolne, święta, a później jest już ten właściwy, duży kalendarz, w którym przy
każdym tygodniu mamy dodatkową stronę wolnego na notatki, a na zakończenie
miesiąca dwie podwójne strony z ciekawostkami, cytatami, pięknymi ilustracjami.
Na samym końcu także znajdziemy sporo przestrzeni na własne zapiski, ponieważ
jest tam od dziesięciu do dwudziestu (w zależności od tematyki kalendarza) stron
na notatki. Całość oprawiona w solidną i estetyczną okładkę. Zdecydowanie
polecam wszystkim poszukujących kalendarzy dostarczających estetycznych wrażeń.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz