Preria to miejsce tajemnicze, fascynujące i niebezpieczne;
pozwalające poczuć wolność i ograniczające nasze możliwości; prowadzące do
ruiny i mogące swoim bogactwem wywołać gorączkę złota. O tym wszystkim jest
audiobook „Tropy wiodą przez prerię” Wiesława Wernica czytanego przez Dominika
Wernica. Książka powstała w latach sześćdziesiątych, kiedy w Polsce nastąpiła
dziwna fascynacja westernami, które na Zachodzie powoli traciły
zainteresowanie. Ten debiut literacki stał się punktem wyjścia dla innych jego
książek przenoszących czytelników na Dziki Zachód pod koniec XIX wieku. Ich
narratorem jest Jan – lekarz, który ma okazję w czasie swojego dyżuru poznać
niezwykłego człowieka umierającego z powodu poważnej rany nogi. Jedyne, co może
go uratować to amputacja nogi. Niestety po takim zabiegu człowiek nie ma szans
na prowadzenie samodzielnego życia, dlatego pacjent nie wyraża zgody na taki
zabieg. Nie przekonują go dowody naukowe, dorobek medycyny, ponieważ bez jednej
nogi na prerii człowiek jest martwy, a bez tej kuszącej przestrzeni traper nie jest
w stanie żyć. To sprawia, że kiedy przychodzą do niego w odwiedziny Indianie
Jan pozwala nie tylko na wizyty, ale i alternatywne leczenie. Ku swemu
zaskoczeniu zauważa, że podawane mikstury pomagają i traper Karol Gordon nie
tylko nie traci nogi, żyje, ale też wraca do pełni sił, dzięki czemu może
wyruszyć w drogę.
Cóż pozostaje Janowi, który w państwowym szpitalu
pozwolił na takie praktyki? Też ruszyć na prerię. Problem polega na tym, że
młody mężczyzna wykształcony w mieście nie posiada umiejętności niezbędnych do
życia na łonie natury. Na szczęście jego przewodnikiem jest dość surowy Karol
Gordon wprowadzający młodzieńca w tajniki życia na niebezpiecznej prerii.
Akcja toczy się dość leniwie wokół nauki Jana. Jego
nieuważność, pewność, że nikt nic złego mu nie zrobi oraz nieumiejętność
ukrywania się, a także natknięcie się na dziwnie zachowujących się mężczyzn
sprowadza na niego i jego nauczyciela kłopoty. Szybko odkrywają zwłoki
porzucone przez uciekających w jeziorze. Z tego powodu zaczynają dziwny pościg,
w którym raz są łowcami, a raz zwierzyną i tak przez całą prerię.
W książce nie zabraknie motywu tępienia Indian, walk
o żyły złota, opowieści o dobrych Indianach i złych białych, którzy dla
pieniędzy zrobią wszystko. Będzie też sporo dobrych białych dostrzegających
bogactwo kultury tubylców. Zafascynowany nowym życiem Jan po powrocie do miasta
na zimę jak prawdziwy traper będzie czekał na kolejną wyprawę, w czasie której
nie liczy się zdobywanie bogactw, ale doświadczanie bliskości z przyrodą. Kolejne
książki będące jakby kolejnymi tomami zaczętej w książce „Tropy wiodą przez
prerię” przekonują nas, że jeszcze wiele tych przygód przeżyje.
Całość napisana sprawnie dzięki czemu dobrze się
słucha i czyta. Bardzo lekka i przyjemna książka przenosi nas do świata już troszkę
zapomnianego. Bardzo realistyczne opisy, pościgi, niebezpieczeństwa,
niespodziewane zwroty akcji sprawiają, że chcemy czytać czy słuchać dalej.
Początkowo spokojna akcja w szpitalu w Milwaukee bardzo przyspiesza tak jak
życie opowiadającego swoją traperską przygodę Jana, który jeszcze parę tygodni
wcześniej nie wyobrażał sobie pracy poza szpitalem. Dość szybko odkrywa, że nie
tylko on przemierzający prerię jest po studiach. Wolne, ale i pełne
niebezpieczeństw życie nęci, a później uzależnia. Wiesław Wernic pokazuje nam
świat, w którym to nie kolor skóry decyduje o tym jak bardzo ktoś jest wartościowym
człowiekiem.
Dominik Wernic bardzo dobrze czyta książkę dzięki,
czemu bardzo przyjemnie się jej słucha.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz