Natasza Socha, Zula
i tajemnica Arlety Makaron, il. Agnieszka Antoniewicz, Warszawa „Nasza
Księgarnia” 2018
Magia, niezwykłe moce, możliwość działania wbrew
prawom przyrody i jednocześnie niesamowita więź z nią od zawsze fascynowały
ludzi. Opowieści o bogach, bożkach, nimfach, skrzatach, magach, szamanach i ich
niezwykłej potędze przyciągały ludzi i mimo upływu wieków ciągle jest
zaskakująco żywa. To sprawia, że książki opowiadające o magicznych bohaterach
mają spore powodzenie. Jedne jednak cieszą nas bardziej, a inne mniej. Do tych
pierwszych śmiało mogę zaliczyć serię opowieści o Zuli Nataszy Sochy umiejętnie
prowadzącej fabułę, poruszającej ważne dla młodych ludzi tematy i przemycająca
pozytywne wzorce.
Przygoda bohaterki w pierwszym tomie zaczyna się dość
prosto i nieco zaskakująco dla przeciętnego rodzica: oto rodzice dziewczynki mają
odczuwają niezwykłą potrzebę niesienia pomocy biednym dzieciom. Nie było by w
tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że koniecznie musi to być w Afryce. Co wtedy
zrobić z własnym dzieckiem, które także wymaga opieki? Trzeba oddać ją komuś
pod opiekę. Kolejnym zaskoczeniem jest to, że dziewięcioletnia Zula trafia do
ciotek, których nie widziała już kilka lat. Rodzice izolowali swoją jedyną
pociechę przed zdziwaczałymi bliźniaczkami oraz babcią dziewczynki. Nagle
jednak coś ich jednak przekonało, że muszą koniecznie na rok wyjechać (czyżby
manipulacja za pomocą czarów?) i oddać córkę pod opiekę. Przeprowadzka do
dziwnych ciotek oczywiście nie napawa bohaterki radością. Jest zła na rodziców
za porzucenie, ale poddaje się ich decyzji. Z czasem okazuje się, że jest to
początek wspaniałej przygody, nowych przyjaźni o odkrywania własnych
możliwości. Zula bardzo szybko przekonuje się, że mieszkanie u Meli i Heli jest
nie tylko bardzo przyjemne, ale też pouczające.
„Zula i porwanie Kropka” to piękna, pełna magii
opowieść o dziewczynce, która wydaje się być przeciętną uczennicą. Jej
otwartość, odmienne podejście do wielu spraw, chęć przeżywania przygód, odwaga,
sprawiają, że nie sposób jej nie lubić. W książce nie zabraknie wielu
humorystycznych wydarzeń, a do tego jest pouczająca. Antybohaterami są tu
Druzjanna, którą spotkamy w każdym kolejnym tomie oraz porywaczka Kropka. Obie
kosztem innych pragną spełniać swoje ambicje, dążą do wykorzystywania innych,
krzywdzą ludzi. Takie zachowanie zostaje ukarane, a otoczenie uwolnione od ich
kaprysów i złośliwości.
„Zula i porwanie Kropka” to również piękna historia
przyjaźni. Zula sprawia, że dwaj nielubiący się chłopcy stają się najlepszymi
kolegami. Wspólne spędzanie ze sobą czasu pozwala na wzajemną akceptację i
uczenie się nowych rzeczy.
Po pierwszym tomie „Zula i porwanie Kropka” nie sposób
nie sięgnąć po kolejne przygody małej czarodziejki żyjącej w Polsce. Przełomowym wydarzeniem w
życiu małej czarodziejki było krytyczne obejrzenie budynku z nowym kolegą,
wymiana pomysłów na idealną szkołę pozwalają dziewczynce odkryć, że drzemią w
niej moce, których nie do końca była świadoma: za pomocą wyobraźni może
kształtować otoczenie. To pomogło jej tomie pierwszym w zrozumieniu wielu
dziwnych wydarzeń z przeszłości oraz pozwala na utarcie nosa klasowej
terrorystce. Uczy się też bardzo ważnej rzeczy: nadużywanie talentu może go
wyczerpać. Z posiadanych mocy trzeba korzystać umiejętnie. Ta nauka w czasie
poszukiwań Kropka przyniesie rezultaty w drugim tomie. „Zula w szkole
czarownic” zabiera młodych czytelników w halloweenowe klimaty. Książka wciąga
młodych czytelników już od pierwszych stron. Młoda czarodziejka przygotowuje się
do bardzo ważnej podróży do szkoły magii prowadzonej przez Lilianę, gdzie nie
tylko w końcu pozna babcię, zdobędzie wiele cennych umiejętności, ale też
zdobędzie przyjaciółkę mającą mamę będącą wielką przeciwniczką magii i
starającą się na wszelkie sposoby wszystko tłumaczyć racjonalnie. Jej upór
staje się przyczyną ucieczki Matyldy. Tylko Zula może wskazać, gdzie jest jej
córka oraz pomóc w odnowieniu relacji między nimi. Tego, że na pewno jej się
uda możemy się domyślić. Jak tego dokona musicie odkryć sami.
Także akcja
trzeciego tomu pt. „Zula i magiczne obrazy” porusza wiele ważnych spraw.
Starcie z przebiegłym karłem Armadoniusz Saturnin Pierwszy wprowadzającym
zamieszanie w życiu mieszkańców Poziomkowa i wystawiających na próbę przyjaźń
dzieci będzie pouczającą lekturą. Tym razem Zula i Kajtek muszą stawić czoło
rzuconym im wyzwaniom.
„Zula i tajemnica Arlety Makaron” to czwarty tom toczący
się wokół problemów rodzinnych. Tym razem dotyczą one nowego ucznia, który pod
koniec pierwszego semestru (tuż przed świętami Bożego Narodzenia) pojawia się w
klasie, do której chodzą znani nam bohaterowie. Nagłe przenosiny wiążą się z
rozwodem rodziców chłopaka. Razem z mamą zamieszkuje u dziadka i bardzo tęskni
za tatą. Z tego powodu jest smutny, zamknięty w sobie i bardzo często złośliwy.
Mimo tego dzieci do niego lgną, ponieważ w Poziomkowie uczniowie mogą tylko
pomarzyć o takim sprzęcie, jaki ma nowy. On jednak wolałby mieć przy sobie tatę
niż wszystkie nowe gadżety.
Zula oczywiście próbuje zaprzyjaźnić się z nowym
kolegą i - jak pewnie się domyślacie – będzie miała okazję przeżyć z nim
niezwykłą, pouczającą i magiczną przygodę, ale o tym musicie przeczytać sami.
Przy okazji dzieci odkryją również kilka sekretów swojej nauczycielki, Arlety
Makaron.
Seria książek o Zuli pokazuje nam mądrą i posiadającą
niezwykłe moce bohaterkę, która jest taka jak większość dzieci: od czasu do
czasu lubi zrobić komuś psikusa, jest radosna, lubi zabawę i spędzać czas z
przyjaciółmi oraz rodziną. Dzięki temu wiemy, że w jej towarzystwie nie można
się nudzić.
Seria książek o młodej czarownicy to pouczająca
lektura nie tylko dla dzieci. Myślę, że wielu rodziców powinno po nią sięgnąć.
Do tego pisarka zachęca do lepszej obserwacji otoczenia, poznawania mocy roślin
i korzystania z nich. Z tego powodu sporo miejsca poświęcono ziołom, drzewom.
Jedną z ważniejszych lekcji, jakie dzieci wyciągną z lektury to konieczność
podążania za głosem serca oraz docenią znaczenie posiadania przyjaciół, którzy
są nie tylko po to, aby ratować nas z tarapatów lub śmiać się, ale potrafią też
ponudzić się, pomogą odkrywać i rozwijać zdolności. Do tego przekonają się, że to,
co nam wydaje się być tragiczną sytuacją dla innych może być szczytem szczęścia,
ponieważ mają dużo gorzej.
Zdecydowanie polecam wszystkie tomy przygód Zuli.
Natasza Socha z wielką wprawą snuje opowieść o uczennicy. Do tego tworzy
niezwykły, magiczny świat, czyli tworzy postać na miarę potrzeb tej grupy
rówieśniczej: troszkę realiów, ale pofantazjować też nie zaszkodzi. Całość
dopełniają pobudzające wyobraźnię opisy oraz interesujące ilustracje Agnieszki
Antoniewicz. Wszystkie tomy to interesująca propozycja książkowa dla uczniów
szkoły podstawowej. Bardzo podoba mi się przesłania płynące z każdej opowieści:
nie wolno wywyższać się, ponieważ posiadane umiejętności są naszym darem, a nie
powodem do dyskryminowania i prześladowania innych. Pisarka porusza też problem
choroby, wykluczenia, dziecięcych złośliwości i umiejętnego przeciwdziałania im
oraz braku akceptacji ze strony rodziców, a także rozwodów.
Prosty żywy język sprawia, że książki czyta się bardzo
przyjemnie także na głos. Sfera fabularna i wizualna bardzo dobrze współgrają
ze sobą. Odpowiednie rozmieszczenie tekstu i ilustracji oraz niedługie
rozdziały sprawiają, że książkę czyta się dziecku bardzo przyjemnie, a na historii
o Zuli mogą się skupić także przedszkolaki lubiące posłuchać o szkolnych
przygodach nieco starszych dzieci. Czwarty tom to także wspaniała lektura na
święta: pełno w nich ozdób świątecznych, pierniczków, choinek i wielu innych atrakcji, o których koniecznie musicie przeczytać sami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz