Maciej Szymanowicz, Krasnoludki. Fakty, mity, głupoty, il. Maciej Szymanowicz, Warszawa
„Nasza Księgarnia” 2018
Z czym Wam się kojarzą krasnoludki? Z Królewną Śnieżką?
Z Sierotką Marysią? Szewcami Grimmów? Też miałam takie skojarzenia. Później
poczytałam sporo książek, obejrzałam różne filmy z nieco innymi krasnoludkami,
a w czerwcu na rynku wydawniczym ukazał się „Rok w krainie czarów” Macieja
Szymanowicza przenoszącego nas w świat znanych motywów literackich, łączenia
ich, rozwijania dziecięcej wyobraźni, zachęcania do tworzenia nowych fabuł w
oparciu o znanych bohaterów.
W jego książce spotkamy Czerwonego Kapturka,
Babcię Babulę i Wilka, Babę-Jagę i czarnego Kota, Hrabiego de von Sal,
Trąbkopotama, Mniamopotama, Leśne Licho, Lampę Balladynę, Wróżkę Kwiatuszkę,
Pazia Krotochwila, Wielkoluda, Śpiącą Królewnę, Kramarza, Bajkopisarza,
Dobroduszka, Koniorożca, Smoczydło, Wodnika i oczywiście Krasnoludki. Przekrój
baśni bardzo szeroki, a do tego zestawionych w interesujący sposób dzięki czemu
znani bohaterzy są odkrywani na nowo. Wilk nie jest taki zły, a pracowite
Krasnoludki są nieco psotne. Pytanie pozostaje: dlaczego one płatają figle.
Przecież kojarzą nam się z pracowitością.
W „Roku w Krainie czarów” te małe
istotki raczej nie zajmują się niczym poważnym. Ot, lepią bałwany, szukają jaj do
zjedzenia (pewnie te małe łobuzy ptakom podbierają z gniazd), gotują znaleziska,
a później okazuje się, że wykluwa się z niego mały smok (może i dobrze, że nie
bezbronny ptak). Mały, ziejący ogniem stworek po stoczonej z żarłokami walce szybko
staje się kompanem ich zabaw i psot. Poza tymi złymi czynami mogliśmy zobaczyć,
że potrafią zrobić też coś dobrego, np. uratować wilka (tak, tego samego, który
w baśni niby miał zjeść babcię i Czerwonego Kapturka) przed Mniamopotamem czy skutecznie zastąpić Świętego Mikołaja. Do
tego mogliśmy dowiedzieć się, że są także inteligentne, ponieważ potrafią grać
w warcaby oraz rozgryzają tajniki magicznych sztuczek. Taki interesujące
pokazanie Krasnali sprawiło, że chętnie sięgnęliśmy po kolejną książkę Macieja
Szymanowicza „Krasnoludki. Fakty, mity i głupoty”, z której możemy dowiedzieć
się jeszcze więcej o tych małych stworkach.
Na początku poznajemy różne typy,
budowę, pochodzenie oraz sposób przemieszczania się. Wszystko oczywiście z prostym,
zrozumiałym dla dzieci humorem towarzyszącym nam do końca lektury z tego powodu
w czasie czytania dzieci często wybuchają śmiechem, czyli jest to zdecydowanie
książka rozweselająca. Z lektury dowiemy się również jakiej wielkości się to
przypominające Świętego Mikołaja istotki, w jaki sposób znikają tak, abyśmy ich
nie dostrzegli, co lubią robić, jakim niebezpiecznym zajęciom się poddają, jakie
sporty lubią uprawiać (a będzie tego naprawdę wiele, a do tego dyscypliny nam
nieznane, ale za to bardzo pomysłowe). Nie zabraknie też badaczy naukowych i
wypraw w kosmos, odkrywania nowych cywilizacji, lepszego poznawania otoczenia.
Dowiemy się również, co zawdzięczamy Krasnoludkom, bo przecież wiadomo, że są
pracowite. Co prawda efekty ich pracy nie zawsze nas zadowalają, ale trzeba
przecież docenić ich wysiłek. Dzięki temu odkryjemy, że to wcale nie nasza wina
czy brak zorganizowania, zaniedbania lub zaniki pamięci powodują, że coś gubimy,
a nasze ubrania tracą guziki. Jest też oczywiście wiele dobrych rzeczy:
dojrzałe owoce, dziury w serze, zapach kwiatów, co nawet my jesteśmy w stanie
dostrzec jako pozytywne.
Nie zabraknie też tematu bardzo ważnych porannych
krasnoludków sprawiających, że nasze przygotowania do przedszkola, szkoły czy
pracy są nie takie jak powinny i najchętniej przenieślibyśmy się do ciepłej,
kołderkowej krainy zamiast jeść śniadania i ubierać się. Są tu specjalne
Krasnoludki od robienia plam na piżamie, sklejania oczy, robienia kołtunów we
włosach, brudzących dużo naczyń, rozlewające sok, wiążące sznurówki, kołyszące
krzesłem, manipulujące przy zegarze, podstawiające klocki pod stopy,
spowalniające nasze ruchy, rozrzucające śmieci na podłodze. Życie w takim
towarzystwie nie jest łatwe i na szczęście są one aktywne tylko rano.
Wiadomo, że pracowitość, ciągła aktywność, wystawianie
się na wirusy i bakterie prowadzi do różnych chorób i każdy człowiek choć raz w
życiu musiał zadbać o zdrowie. Podobnie jest z Krasnoludkami, o których
chorobach dowiemy się na kolejnej stronie. Poza licznymi dziwnymi
przypadłościami nie zabraknie też problemów ze zdrowiem u ludzi cierpiących na
poważną krasnoludkozę objawiającą się głupimi pomysłami, rumieńcami, upodobaniem do dziwnych smaków,
włączeniem trybu odbierania zdrowego jedzenia, jako okropnych smaków i niepohamowaną wesołością.
Jeśli mówimy o Krasnoludkach nie może zabraknąć też chochlika
drukarskiego, którego poznamy od razu po schorzeniach. Poza złośliwym
przestawianiem tekstu robią one dużo dobrego m.in. opowiadają dzieciom
niemogącym zasnąć bajki, tresują smoki (także tego, który wykluł im się we
wcześniej wspomnianej książce). Z lektury Macieja Szymanowicza zobaczymy
również mieszkania Krasnoludków, gromadzenie zapasów, codzienne aktywności oraz
grożące im niebezpieczeństwa. Poznamy również problemy Krasnali ogrodowych,
zamiłowanie do technologii oraz ulubione zajęcia i miejsca w domu. Dzięki temu
dowiemy się, że nasz pies nigdy nie szczeka bez powodu, a znikająca z jego
miski karma to nie wina obżarstwa naszego czworonoga. Ponad to nie zabraknie
wyjaśnienia skąd ciągle w naszym domu bierze się kurz oraz brud, dziwne
dźwięki, porozrzucane zabawki, a nawet dziwne zamówienia przez telefon czy
tajemniczo znikające jedzenie. Na ostatniej stronie poznamy wszystkich
bohaterów i dowiemy się o ich spojrzeniu na to, co o nich opowiedział nam Maciej
Szymanowicz.
„Krasnoludki. Fakty, mity, głupoty” to bardzo
interesująca lektura dla dzieci. Dzięki niewielkiej ilości tekstu (tylko w
niewielkich dymkach) pozwala na swobodne oswajanie się z książką oraz ćwiczenie
opowiadania o niezwykłych wyczynach jej bohaterów. Mali czytelnicy będą mogli
odkrywać motywy literackie, przetwarzać je po swojemu, bawić się skojarzeniami,
a do tego poznawać różne role Krasnoludków w naszej kulturze. Wielość
szczegółów pozwala na zabawy w wyszukiwanie przedmiotów na ilustracjach, dzięki
czemu będziemy ćwiczyć spostrzegawczość. Wielkim plusem książki są solidne
strony, duży rozmiar, ilustracje znajdujące się na podwójnych stronach, co
pozwala na koncentrowaniu się na konkretnej tematyce. Rewelacyjna książka do pracy z logopedą i wspólnego czytania oraz opowiadania. Zdecydowanie polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz