Miki jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci
animowanych. Od czasu jego debiutu w filmie „Plane Crazy” minęło już prawie 100
lat i bardzo wiele się zmieniło. Postać w latach 30. XX wieku zyskała kolory, twórca
udzielił głosu i zyskał za postać Oscara, a sam bohater zyskał stałe imię Mickey.
Jego kariera była prężna i bogata w nagrody. Do tego wykorzystywano go do
ważnych misji politycznej, przez co w czasie II wojny światowej dla wojska
walczącego z nazistami trafiły specjalne rysunki z postaciami Disneya. Wśród
nich znajdziemy też stworzone specjalnie dla Polskich Sił Zbrojnych rysunki z Myszką Miki na tle polskiego godła (był
też m. in. Kaczor Donald dla Polskich Sił
Powietrznych).
Przez 20 lat od początku powstania postaci stworzono kilkadziesiąt kreskówek. Powodzenie postaci sprawiło, że do odbiorców trafiały też komiksu oraz rozrastanie się przygód, dzięki czemu postać ciągle ewoluuje. Sięgając po pierwsze prace możemy zauważyć jak wiele zmian zaszło. I to nie tylko w zakresie grafiki. Właśnie z tego powodu dawne komiksy są pewnego rodzaju ciekawostką dla miłośników postaci. Do tego zabierają czytelników w świat niezwykłych przygód.
„Miki. Szalone przygody” pod redakcją Lewisa Trondheima i Nikolasa Keramidasa, którzy w czasie jednej z wyprzedaży garażowych znaleźli pudło z czterdziestoma całkiem zapomnianego czasopisma komiksowego z lat 60.XX wieku. W nich znajdowała się nigdy niewznawiana seria „Mickey’s Craizest Adventures”. Przygody były publikowane jak jednostronicowe plansze od 1962 do 1969 roku. Plansze są niekompletne, ale to nie przeszkadza w śledzeniu niezwykłych przygód Mikiego.
To na tyle historii, a teraz zajrzyjmy do komiksu. Co w nim znajdziemy? Szybką akcję i ciekawą historię, która zaczyna się bardzo prosto i niepozornie. Miki jest pracownikiem policji i nikt go za bardzo nie docenia. Do tego napotkani bohaterzy nie pomagają w pościgu za złodziejami.
Kiedy wchodzimy do komiksu widzimy bohatera spieszącego do pracy. Zatrzymuje go Kaczor Donald, któremu znowu zepsuł się stary samochód i z tego powodu żąda od znajomego, aby podwiózł go do wujka Sknerusa. Miki nie może, bo spieszy się do pracy. Poza tym nie podoba mu się arogancja Kaczora. Kiedy ten cudem dociera do majętnego krewnego ten daje mu zadanie: przynieść od Diodaka jego nowy wynalazek. Okazuje się, że wynalazca został porwany, jego wynalazek przejęty, a Miki pomniejszony. Kaczor dołącza do tego zmniejszonego bohatera i muszą stawić czoło gigantycznym owadom, różnorodnym niebezpieczeństwom. Na szczęście pomniejszenie nie działa długi i bohaterzy wracają do swojej właściwej postaci. Za to okazuje się, że skarbiec Sknerusa został opróżniony. Ruszają w pościg za złodziejami. Na wyspie, na którą docierają odkrywają, że złodzieje mają dziurawy worek i łatwo będzie ich znaleźć. Jeszcze nie wiedzą, że leżące monety to przynęta. Mało tego: nie zdają sobie sprawy z licznych światów równoległych i chowając się przed napastnikami oraz uciekając przed kolejnymi zagrożeniami przenoszą się ze świata do świata. Dzięki temu w komiksie poruszono takie aktualne tematy jak zagrożenie ekologiczne, niebezpieczeństwo ze strony spadających na Ziemię komet. Pojawią się dinozaury (jak w Jurassic Park z lat 90, podziemne światy i zaginione miasta jak w książkach Juliusza Vernego, motyw rozbitków na wyspie przywodzący na myśl książki Daniela Dafoe czy syreny z opowieści Hansa Christiana Andersena. Wątków jest wiele, motywów z innych dzieł też. Do tego akcja jest zadziwiająco szybka jak na tamte czasy.
Jeśli chodzi o stronę graficzną mamy tu zdjęcia czy skany dawnych plansz, czyli nie mamy tak pięknej kolorystyki jak w najnowszych komiksach. Całość jest interesująca i kropeczki kolorów tworzących całość pozwalają poczuć nam klimat dawnych czasów. Staną się też świetnym materiałem do opowiedzenia o zmianach, które mogły się dokonać dzięki postępowi technologii. Bardzo dobry papier zszyto i oprawiono w kartonową okładkę, dzięki czemu zbiór przygód o jest solidny i trwały, a my możemy cieszyć się oryginalnym wyglądem poszczególnych planszy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz