Etykiety

poniedziałek, 13 stycznia 2014

zmiany klimatyczne

Wszystko cokolwiek mówi się o zmianach klimatycznych tylko po części jest prawdą. Ja tu nie zamierzam się, ani wymądrzać, ani głosić „prawdy niepodważalne", ponieważ nie jestem specjalistką w tej dziedzinie. Troszkę jednak (podczas przydługawej edukacji) liznęłam historii, dzięki czemu mogę mieć mniej lub bardziej ukształtowany pogląd na temat licznych zmian klimatycznych i ich wpływu na ludzi, rozwój kultury (tu mam również na myśli upadki wielkich cywilizacji).
W XX wieku (już prawie sto lat temu) Ellsworth Huntington stał się twórcą klimatologii historycznej. To właśnie dzięki temu wielkiemu amerykańskiemu uczonemu historycy zaczęli się zastanawiać nad wpływem klimatu na rozwój i upadek poszczególnych kultur, migracji, wojen.
Ludzie są zwierzętami, które dążą do wygody. Jeśli im źle na danym terenie to starają się przemieścić. Tak też było i przed wiekami. Tereny, które wydawały im się dogodniejsze do zamieszkania w większości przypadków miały już swoich stałych mieszkańców, co wiązało się z koniecznością, albo wkupienia w łaski (jeśli byli plemieniem słabym), albo podboju (jeśli perspektywa podboju była realna).
To minimalne obeznanie z historią uświadomiło mnie, że zmiany klimatyczne, obecnie zachodzące na świecie nie są czymś niezwykłym. One istniały od zawsze i od zawsze to ludzie musieli się im podporządkować, ponieważ natura jest niezwykłą potęgą, której nie da się ujarzmić (przynajmniej nigdy dotąd w historii nie było to możliwe).
Obecnie coraz częściej (jeśli brak ciekawszych sensacyjnych tematów) media straszą nas nadchodzącymi zmianami. Niekompetentni dziennikarze rozpisują się na temat sposobów przeciwdziałania owym" wahaniom" pogodowym, twierdząc, że są ona spowodowane wyłącznie przez rozwój przemysłu i używanie wielu nie ekologicznych produktów... Atakują nas wizjami zalanej ziemi z powodu zniknięcia pokryw lodowych, a innym razem spalonej słonecznymi promieniami Ziemi przez nasze zbyt duże zużycie wody (czyżby znajomość obiegu wody w naturze była im obca?).
Obie te wizje są bardzo infantylne (przynajmniej dla mnie). Jeśli jest się człowiekiem choć troszkę myślącym to nie można powiedzieć, że tylko człowiek jest odpowiedzialny za zachodzące zmiany klimatyczne. Człowiek jest zbyt małą siłą, nawet jeśli działa zbiorowo, chociaż współczesne dokonania naukowe stwarzają możliwość zagłady całej natury (czy aby na pewno całej) przez jednego człowieka (bomby atomowe) to jednak nie jest to zagrożenie  tym , którym straszą nas media, lubujące się w wyolbrzymianiu codziennych działań człowieka.
Zatopienie całej powierzchni Ziemi (czy aby na pewno jest to możliwe) na nastąpić w skutek całkowitego stopienia się lodowców, a to, zdaniem niedouczonych dziennikarzy, następuje przez zbyt dużą emisję dwutlenku węgla i dwutlenku siarki do atmosfery. Czy aby na pewno człowiek emituje aż tak wiele tych związków chemicznych? Przyroda nie potrzebuje do tego człowieka... Liczne wybuchy wulkanów w przeszłości emitowały znacznie więcej wszystkiego, cokolwiek człowiek jest w stanie wyprodukować na potrzeby przemysłu. Poza tym (o ile mi wiadomo) dwutlenek węgla wcale nie jest zły dla przyrody. Jest wręcz niezbędny do prawidłowego wzrostu roślin (jeśli ktoś nie wierzy to odsyłam do podręczników z biologii dla klas czwartych szkoły podstawowej i podręczników do przyrody wcześniejszych klas...). Problemem może się wydawać dwutlenek siarki, jednak i on zawsze był produkowany przez przyrodę w dużych ilościach... Kolejny błąd tkwi w nieznajomości praw fizyki i chemii: wizja lodowców, które topniejąc zatopią Ziemię. Ile musiało, by być lodowców, aby faktycznie były w stanie zatopić Ziemię? Na pewno znacznie więcej niż jest ich faktycznie. W tym punkcie czasami trafiałam na argumenty o zimnych prądach (wody z lodowców wpadające do mórz i oceanów), które mają przemienić naszą planetę w obszary zalane i obszary suche. Przez chwilę się zawahałam (ponieważ nie byłam najlepsza z geografii), jednak po chwili zreflektowałam się, że przecież owe zimne prądy na równiku zmieniają się w ciepłe, np. Prąd Kanaryjski na równiku przechodzi w Prąd Północnorównikowy (można tak wymieniać bez końca)!
Kolejna (równie absurdalna) wizja to obraz Ziemi wysuszonej, obraz Ziemi bez wody... I tu znowu kłaniają się podstawy zdobyte (a może przez niektórych nie zdobyte) w szkole podstawowej (do której niektórych może należy odesłać). Kiedy pewnego dnia trafiłam na taka niezwykle przerażającą wizję, namawiającą do oszczędzania wody, nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Ironiczny uśmieszek na mojej twarzy pojawia się zawsze, kiedy ktoś namawia mnie do oszczędzania wody, bo może jej zabraknąć!
Zabraknąć? A niby jak? Czyżby woda w przyrodzie nie krążyła? Czyżby ludzie żyli w epoce kamienia łupanego i nie posiadali możliwości oczyszczania wody? Śmiem twierdzić, że na pewno z roku na rok mamy czystsze wody (co widać po rzekach) niż w czasach, kiedy wszystkie ścieki kierowano wprost do rzek.
Argumenty o kwaśnych deszczach też nie są zbyt przekonujące. Może jestem niedouczona i nie jestem specjalistą w tej dziedzinie, ale w dziejach historii Ziemi natura wytwarzała więcej świństw i bardziej niebezpiecznych, dzięki czemu my możemy istnieć!
Niewątpliwe jest, że zmiany zachodzą, ale są one bardziej wywołane przez samą naturę niż przez człowieka, bo niby w jaki sposób w starożytności ludzie, nieposiadający obecnych wynalazki współczesnych cywilizacji, wpływali na klimat, a on przecież i wówczas się zmieniał.
To, że ludzkość kiedyś może zostać skazana na zagładę jest raczej pewne, ponieważ, jak nam wiadomo, wszystkie gwiazdy kiedyś gasną - Słońce ,które nie bez przyczyny było tak bardzo czczone przez wszystkie wielkie religie (również katolicyzm - odsyłam do książek o symbolach solarnych), może kiedyś zgasnąć...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz