Etykiety

sobota, 25 stycznia 2014

nad grobem terrorysty

Hura!  Osama bin Laden nie żyje! Teraz będziemy bezpieczni! – zgodnie okrzykują politycy nieznający realiów i mentalności fanatyków religijnych. Świat wydaje się piękniejszy, bezpieczniejszy, wspanialszy, bo wolny od terrorysty. Czy jego śmierć jednak była aż tak ważna? Może daje pozorne poczucie bezpieczeństwa i radość z ukarania tego, który przyczynił się do śmierci wielu ludzi. Jesteśmy zwierzętami, które lubią mścić się za doznane krzywdy i żadna doktryna jak na razie nie wyplewiła z nas tej brzydkiej cechy.
Na śmierć Araba czekał głównie świat chrześcijański, czyli ci, którzy przez osoby zdystansowane w ocenie doktryn są ogniwem łączącym judaizm z islamem. To ogniwo głosi wspaniałe zasady przebaczania, braterstwa. To w końcu w Nowym Testamencie znajdujemy przypowieść o dobrym Samarytaninie, który pomógł obabionemu i skatowanemu podróżnemu, kiedy nawet gorliwi wyznawcy mijali go obojętnie. Znajdujemy tam też nakaz nadstawia niania drugiego policzka. Dlaczego jednak świat chrześcijański nigdy się tymi zasadami nie kierował? Czyżby wszyscy chrześcijanie żyli w zakłamaniu, tak jak wszyscy muzułmanie głoszący szerzenie wiary niosącej pokój i w imię tego pokoju zabijający ludzi?
Islam jest taką samą religią, jak i chrześcijaństwo. Żądza zemsty, powoływanie świętych, obwoływanie męczenników jest równie głupie, jak i w jej poprzedniczce, w której ginący podczas szerzenia „słowa bożego” stawali się wzorcami do naśladowania. Męczennicy za wiarę zawsze byli bohaterami, którzy w oczach przeciwników religijnych mogli uchodzić za takich samych morderców, jak Osama bin Ladem.
Śmierć w imię własnej wiary, zabijanie niewiernych, tępienie grzeszników już w Starym Testamencie jest wspaniałym czynem zgodnym z wolą „Boga”. Nowy Testament to utrwalił. Islam tylko powiela wzorce. Wynosi ponad masy tego, który potrafił walczyć lepiej niż inni.
Terrorysta jest świętym! Terrorysta jest wzorem do naśladowania! Terrorysta jest w raju z dziewicami! Tak było, jest i będzie w każdej religii, w której nakazuje się szerzenie wiary wśród niewiernych, w każdej w której niewiernych należy zabijać.
Żydzi, chrześcijanie i muzułmanie mają na swych dłoniach tyle samo krwi niewiernych. Oddychamy z ulgą po śmierci mordercy, ale nie możemy być bezpieczni dopóki będzie on uznawany za świętego, męczennika, który zginą w imię wiary.
Wiadomość o śmierci bin Ladena i zapoznanie się z opiniami osób stojących na czele państw uczucie politowania wobec niewiedzy. Śmierć jednego człowieka – nawet najbardziej złego – nigdy nie sprawi, że nasze życie, nasz świat będzie bezpieczniejszy. Może stać się wręcz przeciwnie. Nie zdziwi mnie, jeśli Osama znajdzie naśladowców, którzy zaczną gorliwiej szerzyć islam, by móc tak, jak on cieszyć się wiecznym szczęściem i wspaniałym haremem dziewic.


(przedruk z wcześniejszego bloga; 1.5.11 r.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz