Ten wpis piszę już
rok. Z każdą przeczytaną książką jest on modyfikowany. Z każdym tysiącem
odwiedzin, z każdą nawiązaną współpracą, z każdym miesiącem i każdym dniem
myślę, co powinnam zmienić, aby promować czytelnictwo. Zastanawiałam się nad
listą najlepszych książek, nad listą najbardziej poczytnych, nad tymi, po które
sięgną jedynie specjaliści i to z przymusu, bo trzeba wiedzieć, co kolega po
fachu napisał, by móc z nim polemizować oraz nad tymi najmniej wymagającymi skoro
czytelnictwo niskie to znaczy, że potencjalny czytelnik niedoświadczony i
trzeba mu pomóc to doświadczenie zdobyć, dlatego pod każdą książką staram się
dodawać informację o grupie odbiorców.
Na początku był blog.
Tu ponad półtora roku temu chciałam zamieszczać informacje o regionie, próbować
wywołać dyskusję i w takim stylu były pisane ówczesne notki. Później nadszedł
czas refleksji: a po co mi te polityczne przepychanki. Blog istniał, ale nic
się na nim nie działo. Naszedł czas zdobycia kolejnego tytułu naukowego i refleksji:
co ja chcę robić poza intensywną pracą nad umiejętnościami córki, które
początkowo oceniłam jako zaburzenia rozwoju mowy, a rok po tym spostrzeżeniu
stwierdzono autyzm dziecięcy. Doskonale wiedziałam, że nie będzie łatwo i
potrzebowałam robić coś ponad terapię, którą dokładnie planowałam, do której
przygotowywałam się każdego dnia. Czasami upadałam i to było zawsze w chwilach
jej snu, kiedy nadchodził czas refleksji: co dalej? Wizyty z córką u
specjalistów i pytania: Jak pani sobie razi ze świadomością, że może być źle?
Ktoś na swoim blogu napisał, że rodzice autystów są silni, jak państwo im nie
utrudnia życia. To prawda, jak nie utrudnia…
Prawie rok temu
wysłałam pierwsze zapytania do wydawnictw o współpracę. Miałam wówczas zaledwie
kilkaset wejść, czyli szanse niewielkie na cokolwiek. Po wielu dniach dostałam
pierwsze książki. Minęło parę miesięcy i współpraca się rozszerzała, dzięki
czemu mogłam poznać wielu wspaniałych ludzi i książki, przy których śmiałam się
i płakałam, przy których myślałam i pozwalałam sobie odpłynąć w inny świat. Te,
które utknęły w mojej pamięci mogę wymienić jednym tchem: „Gra szklanych
paciorków” Hermana Hessego, która zmusiła mnie do systematyczności, „Jeden z
możliwych światów” Marcina Doleckiego, który zabrał mnie w świat rozważań
filozoficznych i zmusił do przemyślenia weryfikacji swojej perspektywy, „Rozsypane
wspomnienia” oraz „Przewrotność dobra” Jolanty Kwiatkowskiej, które sprawiły,
że na nieoczywistości przestałam patrzeć przez pryzmat siebie oraz pozwoliłam
całkowicie zdystansować się do świata ludzi, którzy mnie oceniają, „Zamęt”
Krzysztofa Niewrzędy za jego obraz świata, w którym żyje większość młodych, do
których i ja się zaliczam, „UT” oraz Posiadłość Portovénere” Jacka Ostrowskiego
za danie mi wiary w siłę, którą tworzą ludzie by mogła czuwać nad ich czynami, „Duch
w maszynie” Michała Bigoszewskiego za obraz przemiany autyka w człowieka
społecznego, „Iluzja” Barbary Tomaszewskiej uświadamiająca mi, że żyjemy w
świecie wzajemnie tworzonych i kultywowanych patologii, „Singielka” Teresy
Moniki Rudzkiej za obraz kobiety, która dojrzewa do samotności, „Ene” i „Due”
Zenona Rogali, „Geniusz i świnie” Piotra Lipińskiego oraz „Z partią i mimo partii”
Zbigniewa Pawlickiego, a także „Artysta zmartwychwstały” Renaty Diaków, za
sentymentalną podróż do czasów mego dzieciństwa, książki Marka Żaka, pokazujące
oportunistę w rzeczywistość zmieszaną z fikcją, „Cześć, mam na imię Michał”
Michała Krupy za pokazanie świata człowieka uzależnionego, „Anioł w kapeluszu”
Moniki Szwaii zmuszający moją uśpioną codziennością wyobraźnię do ponownego
odkrywania świata wszystkimi zmysłami, „Album” Krzysztofa Maciejewskiego, za
tytułowe opowiadanie, „Pannę Młodą” Nike Faridy za świat orientu, bogactwa
zderzający się ze zniewoleniem kobiet, „Wspólnoty chrześcijańskie” Leszka Żuka
za wyjaśnienie i poukładanie wiedzy, „Po człowieku” Rosi Braidotti za refleksję
nad człowiekiem i historią, „Analiza ramowa” Ervinga Goffmana za spojrzenie na
ramy, w jakie wtłacza nas społeczeństwo, „Dramat pytań egzystencjalnych” Jana
Wadowskiego pozwalający mi wejść w świat filozofii Józefa Tischnera oraz idei „filozofii
spotkania/dialogu”, „Filmowy świat Pedra Almodóvara” Katarzyny Citko za
profesjonalizm i inspirację do kontynuowania pracy, "Szukaj mnie wśród szaleńców" Krystiana Głuszki pozwalający inaczej spojrzeć na "urodę" psychiczną innych oraz utwierdzający mnie w słuszności kierunku terapii.
Wiele książek było
dla mnie drogowskazami, inspiracją i pomagało dojrzeć oraz dojść do miejsca, w
którym jestem, za co jestem niezmiernie wdzięczna autorom i wydawcom za tę
piękną przygodę oraz możliwość kontynuowania jej w tym roku.
Trafiły do mnie
również stosy książek, dzięki którym moja córka mogła wybrać się w świat bajek,
wierszyków, baśni, opowiadań oraz ćwiczeń. Każda taka paczka wywoływała na jej
twarzy piękny uśmiech. Nie obyło się bez natychmiastowego czytania,
przeglądania i skakania z radości w przypadku wielkich pudeł, do których trzeba
było zanurkować, aby wydobyć kolejne piękne baśniowe światy.
Ostatni rok był też
czasem wielu interesujących rozmów z pisarzami. Niestety nie wszystkie jeszcze
są skończone, nie do wszystkich jeszcze doszło (przez co czekają mnie kolejne
wyzwania), a niektóre były zbyt prywatne, by je publikować.
Wszystkim, którzy ze
mną współpracowali oraz będą współpracować bardzo dziękuję za zaufanie,
poświęcony czas, cierpliwość, życzliwość, a czytającym za odwiedziny i maile.
Bez Was nie byłoby tego bloga. Bez Was na pytania: „Jak pani sobie razi ze
świadomością, że może być źle?” nie mogłabym odpowiedzieć: „Stosuję na sobie i
córce stosuję terapię książkową zmieszaną z dużą ilością spacerów”.
Aniu. Jestem pod wrażeniem Twojej aktywności, wytrwałości, hartu ducha i optymizmu. Życzę samych sukcesów i radosci bycia mamą.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Marek