Anna Sakowicz, To
się da!, Katowice „Szara Godzina” 2016
Anna Sakowicz jest mistrzynią tworzenia
humorystycznych obrazów, pozytywnych bohaterów, nietypowych, silnych kobiet,
poruszania poważnych spraw w taki sposób, że czytelnik z chęcią o nich czyta.
Do tego tworzy piękny wachlarz osobowości, wśród których są osoby o wielkich sercach,
bardzo religijnie, unikające tematów wiary, knujące intrygi, wykorzystujące
innych. Mimo, że głównymi bohaterkami są w nich kobiety czterdziestoparoletnie
to mają one w sobie tak wiele energii i dystansu, że staną się przyjemną
lekturą dla dorastającej młodzieży. W przeciwieństwie do wielu współczesnych
książek autorka bardzo subtelnie pomija wątek erotyczny, nie czuje wplatania
tandetnych scen łóżkowych, co nie znaczy, że mamy tu do czynienia z samymi
cnotkami i dziewicami. Kobiety w książkach Anny Sakowicz los bardzo doświadcza,
a mimo tego są silne, pełne nadziei na przyszłość i waleczne.
Takie są i bohaterki książki „To się da!”
(kontynuacji „Złodziejki marzeń”, ale można czytać bez znajomości wcześniejszej
części). Czterdziestoparoletnia rozwódka z nastoletnią córką zamieszkuje u
osiemdziesięcioparoletniej ciotki i szuka w nowym miejscu zamieszkania pracy
jako nauczycielka. Roczny urlop w szkole całkowicie wywrócił jej życie do góry
nogami. Zamiast zarabiania zajęła się pracą jako wolontariuszka w hospicjum dla
dzieci i młodzieży, pisze bajki dla młodych czytelników oraz poznaje przystojnego
chirurga, a mężczyzna, z którym chciała ją wyswatać nadgorliwa matka okazał się
homoseksualistą w szczęśliwym związku.
Bohaterkę poznajemy w czasie wyprawy na rozmowę
kwalifikacyjną. Nie jest najszczęśliwsza, że właśnie tego dnia wypada tak poważna
rozmowa, a do tego przemakają jej zamszowe kozaczki, w szkole etatu nie ma i
nie wiadomo czy będzie, a następnego dnia czeka ją pogrzeb ważnej osoby. Jeśli
wydaje się nam, że gorzej nie może być to dalej przekonujemy się, że to dopiero
początek pasma katastrof. Jeszcze tego samego dnia bohaterka wraca do domu boso,
bo rozmoczone buty pod wpływem ciepła kurczą się. Wszystko jednak opisane z
taką wprawą i dystansem, że na każdej stronie autorka daje nam powód do wybuchania
śmiechem.
Jeśli wydaje nam się, że czterdziestoparoletnia
Joanna jest tak pełna energii, optymizmu i dystansu do siebie, że nie może być
bardziej pozytywnej postaci, autorka zaskoczy nas kreacją ciocio-babci: kobiety
religijnej i mogącej stwarzać z tego powodu pozory sztywności. Okaże się
jednak, że to prawdziwy wulkan energii. Nie dość, że na pielgrzymkę w intencji
chorych dzieci jedzie za darmo to jeszcze przywozi z niej garnki i różańce
poświęcone przez papieża.
W książce nie zabraknie też postaci negatywnych. Jak
to w życiu, znajdą się życzliwe- zazdrosne, mężczyźni skaczący z kwiatka na
kwiatek, matek próbujących na siłę układać życie córkom, plotkarzy i
krytykantów. Mimo tego książka ma bardzo pozytywny wydźwięk. Nie tylko porusza
problem choroby, umierania, zmagania się z cierpieniem, ale też pokazuje, że
nigdy nie pozostajemy całkowicie bezradni, że do ostatniej chwili jesteśmy
zobowiązani walczyć o życie swoje i innych. Joanna ma głowę pełną pomysłów i
nigdy się nie poddaje. Nawet porażkę potrafi przekuć w sukces. Razem z
bohaterką odkrywamy, że czasami prosta wymiana zdań może dać innym ludziom
wiele sił. Uczymy się też, że nawet jeśli bylibyśmy perfekcyjnie i poświęcali
się dla ludzi to i tak zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie czuł wielką
potrzebę skrytykowania.
Książkę czyta się bardzo przyjemnie. Odradzam czytanie
przed snem, bo planowany jeden rozdział może okazać się całą książką, a do tego
możemy obudzić domowników wybuchami śmiechu. „To się da!” polecam każdemu, kto
lubi literaturę pełną humoru i jednocześnie poruszającą poważne tematy.
Bardzo, bardzo dziękuję. :) Uśmiecham się teraz do ekranu. :)
OdpowiedzUsuń