Etykiety

sobota, 24 września 2022

Kamila Mitek "Życie last minute"


„Usilne starania, by podążać za oczekiwaniami innych, tylko nas unieszczęśliwiają. Sprawiają, że stale czujemy presję, by zdarzyło się dokładnie to, co powinno, a nie to, czego naprawdę chcemy. A przecież nie na tym polega życie”.
Skupiając się na pracy i aktywności często zapominamy, że życie jest niesamowicie ulotne. Żyjemy bolączkami, pretensjami, żalem i złością wobec tego, co spotyka nas ze strony bliskich. Zamiast szczerze rozmawiać odgrywamy role. Prędzej czy później pojawia się czas olśnienia, że tak nie da się trwać. Czasami może być za późno na zmiany. A co jeśli mielibyśmy ostatnie chwile na zmiany? Nad tym przyjdzie zastanowić się bohaterkom książki Kamili Mitek „Życie last minute”. Pisarka zabiera nas do świata Izabeli i Adrianny, córki i matki. Obie wydają się mieć ułożone życie, dobrą codzienność jednak przychodzi w ich życiu taki czas, że w ich życiu pojawi się wiele zawirowań. Każda będzie chciała w jakiś sposób zmienić swoją codzienność i odkryje, że ich los rządzi się własnymi prawami, że nie da się wszystkiego zaplanować i przewidzieć.

„Wszystko, co się dzieje, ma znaczenie, choć nie od razu je dostrzegamy. Gdy po czasie elementy układanki wskakują na swoje miejsca, okazuje się, że patrzymy na obraz, którego się nie spodziewaliśmy, lecz który jest kompletny. Dokładnie taki, jaki miał być”.
Cała opowieść zaczyna się od poznania Izy, która właśnie robi zakupy w markecie, planuje obiad i ma dziwne zawroty głowy. Złe samopoczucie i dekoncentracje zrzuca na przemęczenie i przepracowanie. Spotkanie z dawnym znajomym sprawia, że zaczyna nieco uważniej przyglądać się swojej codzienności. Dostrzega, że jest wykorzystywana przez brata, który żyje marzeniami i wielkimi planami. Wymarzone mieszkanie, na które ciężko pracuje przestało być oazą spokoju i miejscem pozwalającym na wytchnienie. Zamiast tego z powodu wprowadzenia się do niej brata ma ciągle bałagan, konieczność zapełniania lodówki. Jest zła, sfrustrowana, ale nie potrafi postawić granicy. Jakby tego było mało pewnego dnia w domu zastaje też matkę, która oznajmia, że się wprowadziła, bo sprzedała własne mieszkanie.
„Każdy kolejny dzień można interpretować jako porażkę lub sukces – wszystko zależy od nastawienia. Te gorsze uczą pokory, te lepsze dają nadzieję”.
Iza należy do osób pracowitych, obowiązkowych i pedantycznych. Wszystko, co robi musi być dokładnie zaplanowane i dopracowane. To sprawia, że dawno przestała sobie pozwalać na spontaniczność w relacjach damsko-męskich. Zwłaszcza, że ostatni jej związek ze starszym i pozornie dojrzalszym mężczyzną skończył się katastrofą. Skupiona na przeżywaniu przeszłości nie potrafi żyć teraźniejszością. Dopiero pojawienie się w jej domu matki, jej zrzucenie maski, opowiedzenie prawdy o życiu, a także codzienne wyzwania sprawiają, że bohaterka przestaje mieć czas na rozczulanie się nad sobą i tym, co było. Zostanie zmuszona do łapania chwil. Zwłaszcza, że trafi do szpitala z dziwnymi objawami. Czy zwolnienie i pozwolenie sobie na przeżywaniu tego, co doświadcza pomoże jej na zmianę w życiu? Czy jej bliscy odnajdą w życiu to, czego szukają? Czy rodzina Izy stawi czoła przeciwnościom?
„Kiedy kochamy, życzymy innym życia w spokoju. Nie chcemy, by nasi bliscy zadręczali się poczuciem winy. Pragniemy dla nich duchowej równowagi. Wybaczenie to fundament miłości”.
Kamila Mitek zabiera nas do świata bardzo prawdopodobnego. Wykreowani przez nią bohaterzy są wyraziści i bardzo różnorodni. Poddawani różnorodnym próbom oraz wyzwaniom muszą dokonać ważnych życiowych wyborów. Pokazanie wydarzeń z perspektywy dwóch kobiet (matki i córki) pozwala na spojrzenie na wiele rzeczy dystansem. Autorka zabiera nas do świata, w którym rodzina potrafi nieźle namieszać w życiu, niesamowicie wkurzyć, ale też należy do tych, na których można liczyć. Zwłaszcza, kiedy pojawiają się symptomy choroby. Poważny i smutny temat przepleciony jest dużą dawką humoru, podkreślone są inne wydarzenia, przez co książkę czyta się przyjemnie i nie przytłacza. Autorka umiejętnie buduje fabułę: raz owo napięcie rośnie w bohaterkach, raz opada rozładowywane przez żarty, spostrzeżenia czy miłe wspomnienia. Tak jest też na początku powieści, kiedy wkurzona Iza wchodzi do swojego wymarzonego mieszkania, w którym zamiast ciszy i porządku zastaje wielki nieład. Pobrudzone szafki, walające się rzeczy sprawiają, że jest zła i ma ochotę zmusić brata do wyprowadzki. Jej emocje wyciszają wspomnienia z dzieciństwa, obrazy zafascynowanego muzyką nastolatka. Takie spojrzenie na niego sprawia, że jest w stanie zaakceptować wiele przewinień. Podobnie jest z niespodziewanym wprowadzeniem się matki. Początkową złość zastępuje refleksją i zaangażowaniem. Bohaterki dają się porwać emocjom, ale też potrafią zdystansować do negatywnych odczuć i uczą się cieszyć z życia, poszukują inspiracji, nowych znajomości.
„Czasem lepiej nie wracać do przeszłości i zachować z niej tylko drogocenne, niczym nieskalane wspomnienia, które dodają nam sił w trudnych momentach”.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz