Etykiety

czwartek, 8 września 2022

Morris & Goscinny "Lucky Luke. Tom 23: Daltonowie wciąż uciekają"


Może to zabrzmi dziwnie, ale ekscytuję się tym, że po przeczytaniu iluś tam tomów komiksów o Luckym Luke’u potrafię rozpoznać, kto jest autorem i z jakiego okresu jest określony tom. Właśnie trafił do mnie jeden z tych należących do pierwszej pięćdziesiątki. Akcja jest tu troszkę powolniejsza, bardziej schematyczna, a sam kowboj jeszcze ma lekko zaokrągloną twarz (raczej owalną). Później pod wpływem trudów życia chudnie i rysy stają się wyraziste. Do tego akcja będzie szybsza, a twórcy będą podsuwać czytelnikom wiele ciekawych smaczków i aluzji lub nawiązań do historycznych wydarzeń, zachowań społecznych, znanych nazwisk, wdrażanych przepisów. Na początku seria była dość spokojna i bazowała na tym, co kowboja mogło spotkać na Dzikim Zachodzie, czyli są bandyci, Indianie, dyliżanse, gorączka złota, pościgi, głupie decyzje rządzących, wielkie napady na banki i więzienia z pracą w kamieniołomach.
Wróćmy jednak do postaci najszybszego rewolwerowca. Wielu osobom Lucky Luke przede wszystkim kojarzy się z animowanym serialem bardzo popularnym w latach 90 XX wieku. Pierwowzorem tej lekkiej i przyjemnej rozrywki były komiksy belgijskiego rysownika i scenarzysty Morrisa (czyli Maurica de Beverego), który pragnął stworzyć film rysunkowy o Dzikim Zachodzie. Nim doszło do realizacji studio filmowe zbankrutowało, a szkice przerobiono na komiks, który od 1947 roku podbija serca małych i dużych miłośników westernów. Od 1955 roku seria komiksów powstawała przy współpracy z Reném Goscinnym (znanym z opowieści o Asteriksie), a później kontynuowali ją miłośnicy opowieści o kowboju, dzięki czemu pomysły Morrisa są realizowane. Nad przygodami kowboja pracowali Achdé, Gerra i Pessis zabierający nas w świat Dzikiego Zachodu i bardzo dobrze oddający ducha oryginału (także pod względem szaty graficznej). Pisałam również o efekcie pracy Goylouisa, Fuche, Léturgie z ilustracjami Morrisa i Janviera. Wszystkie godne uwagi, a dziś po raz kolejny zabieram Was do kolejnych tomów wydawanych przez Wydawnictwo Egmont. Dostajemy w nich wszystko to, co znamy, czyli Dziki Zachód prażący promieniami słońca i słynący z band rozbójników, galopujących Indian i bohaterskiego Lucky Luke’a – najszybszego rewolwerowca i najgorszy koszmar braci Daltonów, najbardziej znanych gangsterów. Towarzyszą mu inteligentny koń Jolly Jumper i mający problemy z pamięcią oraz myśleniem pies Bzik. Mimo upływu czasu komiksy z kowbojem ciągle cieszą się powodzeniem.
Tak jest też z kolejnym tomem przenoszącym nas w realia XIX wieku. Do komiksu wchodzimy, kiedy nowy prezydent po wygraniu wyborów ogłasza amnestię dla wszystkich więźniów. Jest z tym troszkę zamieszania i zdziwienia. Bracia Daltonowie zostaną zaskoczeni w czasie kopania tunelu pozwalającego na ucieczkę. Ich trud nie będzie doceniony, ale za to znajdą się szybciej na wolności. Do tego całkowicie legalnie. Z tego powodu postanowią troszkę podroczyć się z Luckym Lukiem. On oczywiście nie pozostanie dłużny, gdy przedsiębiorczy bracia postanowią otworzyć saloon w sąsiedztwie banku. Jakby atrakcji było mało w okolicy pojawią się Apacze. Co z tego wszystkiego wyniknie przekonajcie się sami sięgając po tom. Zapewniam Was, że pojawi się tu troszkę zaskakujących zwrotów akcji. Do tego autorzy poruszą temat dawania szansy więźniom bez porządnej resocjalizacji, wprowadzania w życie społeczne. Ot takie wypuszczenie na wolność bez względu na czyny, bez badań neurologicznych. Ach, wróć, rozpędziłaś się, toż to XIX wiek. I taki tu jest klimat: propaganda dla prostego ludu, a później zmuszanie ludzi do życia tuż obok poważnych przestępców, jeśli takimi można nazwać okradających, ale zostawiających ludzi przy życiu.
Komiks jest uroczy i pięknie wprowadza w westernowy klimat. Do tego porusza trudny temat tolerancji, umiejętności dotrzymywania słowa oraz otwartości na dialog. Dostajemy tu piękny obrazek, w którym zarówno Apacze jak i kowboj nie naruszają przewagi wobec drugiej strony. No, chyba że w grę wchodzą Daltonowie.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz