Świnie to zwierzęta kojarzące nam się z jedzeniem (ach te schabiki i szyneczki), ale też gapowatością, otyłością (gruby jak świnia), brakiem kultury (zachował się jak świnia), problemami z higieną osobistą (śmierdzisz jak świnia), cwaniactwem polityków (dopaść jak świnia koryta), brakiem ogłady (jeść jak świnia), wielkim lamentem (kwiczeć jak zarzynana świnia), pijaństwem (pijany jak świnia), szkodliwością (leźć jak świnia w ogród), brakiem powodzenia (mieć branie jak świnia w żydowskim domu), szkodzeniem komuś (podkładanie świni), niszczeniem (ryć jak świnia) i wiele, wiele innych. Jednym z powiedzeń jest stwierdzenie „zobaczysz to jak świnia niebo”. Wszystkie te określenia odwołują się do pozorów lub budowy anatomicznej. Ostatnie powiedzenie to wykorzystanie wiedzy na temat budowy kręgosłupa i świadomości, że uniemożliwia on podnoszenie głowy ku niebu i stąd przeświadczenie, że to zwierzę nie zobaczy nigdy nieba. Używane jest do podkreślenie niemożliwości dokonania pewnych rzeczy. I właśnie tego związku frazeologicznego użył autor (a raczej tłumacz) w pierwszym tomie. Drugi także opiera się na zabawie językiem. Tym razem mamy „Świnkę wysokich lotów”.
„Batpig. Zobaczyła świnka niebo” to komiks o przeciętnym prosiaku, uczniu klasy szóstej, który uwielbia kanapki, świn-colę, swoich przyjaciół (nietoperzycę Gryzeldę i karpia Karola), błotne kąpiele i gry na konsoli. Pewnego dnia Grześka Podlaskiego (jestem ciekawa, na ile tłumaczka inspirowała się skojarzeniami z nazwami producentów wędlin) odruchowo gryzie przyjaciółka, która okazuje się radioaktywne i z tego powodu z bohaterem zaczynają dziać się dziwne rzeczy: zyskuje moce, o których nawet mu się nie śniło i może być uosobieniem ulubionych komiksowych bohaterów. Grzesiek postanawia wziąć przykład z Wieprzowego Mściciela i zwalczać zło w Wielkim Mieście. Aby zachować anonimowość staje się Batpigiem w śmiesznym przebraniu z lateksu. Musi też odkryć i opanować swoje moce. Szukanie kostiumu, rozwijanie umiejętności nie są łatwe, ale jeszcze trudniejsze jest ukrywanie ich. Zwłaszcza, kiedy w pobliżu znajdzie się wścibski nielubiany młodszy kuzyn i Karol, który nie potrafi dochować żadnej tajemnicy. Superszpieg, jakim jest przyjaciel Grześka nie da się długo zwodzić. Baa, tajemnica może podzielić przyjaciół i podsycić chęć zemsty.
Wyzwań też będzie sporo: od oduczenia ludzi używania rynsztokowego języka po
unieszkodliwienie napadających, a czasami nawet trafią się wielcy złoczyńcy
dewastujący miasto. A wszystko z powodu jednej wielkiej tajemnicy i nieufności
oraz pochodzenia.
"Batpig. Świnka wysokich lotów” to kolejna odsłona świńskich przygód. Tym razem Grześka męczą koszmary. Każdej nocy budzi się o określonej godzinie. Do tego w szkole zaczynają dziać się dziwne rzeczy: lekcje trwają zadziwiająco długo. Zdecydowanie dłużej niż zawsze, bo nawet nauczyciel traci siły i zniechęca się do omawiania tematu. Nasz świński bohater musi wkroczyć do akcji i odkryć, kto jest odpowiedzialny za spowolnienie czasu. W jaki sposób uda mu się pokonać złoczyńcę? Skąd wziął się nielubiący uczniów bohater? W jaki sposób koledzy Grześka pomogą mu się zmienić?
Druga przygoda związana jest z inwazją obcych. Dwaj kosmici nudzą się w czasie
lotu. Jeden z nich stwierdza, że tęskni za dawnymi dobrymi czasami, kiedy to
porywali mieszkańców planet i mieszali im w głowach. Postanawiają urozmaicić
sobie czas i zabawić się kosztem istot zamieszkujących najbliższą planetę. Pada
na Ziemię. Eksperyment zaczynają od zesłania deszczu przepoconych skarpet.
Później poznają lęki losowo wybranego Ziemianina (pada na Karola) i tworzą
potwora, który ma przestraszyć wszystkich. Batpig musi stawić czoło dziwnej
istocie. Jak sobie poradzi wykorzystując do tego czas? Jakie ukryte talenty
odkryje w sobie Grzesiek?
Rob Harrell w swoim komiksie przypominającym „Kapitana Majtasa”, „Super kota” i
„Dognama” porusza wiele ważnych tematów: mamy tu zazdrość, złość, chęć odwetu,
problem z gadulstwem, dotrzymywaniem tajemnic, ośmieszaniem, nękaniem. Autor
wszystkie te złe rzeczy potępia i pokazuje, że nawet najbardziej wkurzający
kuzyn może być dobrym kompanem, a przyjaciół trzeba doceniać.
W pierwszym tomie znajdziemy trzy opowieści: walka z gigantycznym jaszczurem,
nauka nabierania wody w usta przez karpia Karola i ratowanie świata przed
złolką Rzeźniczką, która chce zniszczyć fabrykę biszkoptów i wszystko
zapasztecikować, zmienić w przetwórnię mięsa.
Drugi tom zawiera dwie przygody: jedną krótszą, drugą dłuższą. Mamy tu walk z
panem tik takiem oraz kosmitami, czyli stałymi motywami wielu opowieści o
superbohaterach. W każdej przyjaciele muszą wykazać się pomysłowością, wspierać
Batpiga, a sam superbohater ma okazję odkrywać kolejne swoje moce, pokonywać
własne słabości, ćwiczyć pomysłowość.
Prosta akcja, która z jednej strony pozwala na klipy z superbohaterów, a z
drugiej pozwala na pokazanie siły przyjaźni oraz znaczenia dbania o dobre
relacje, zwalczanie zła i spora dawka sugestii, nawiązań do innych dzieł
sprawiają, że jest to komiks, który może być czytany przez każdego.
Bardzo podobało mi się pokazanie złoli w takim dziecięcym ujęciu: posługujący
się „łaciną kibelkową” (pojawiają się takie słowa jak gówniany, kupa), chcących
wystrzelić w kosmos superbohatera, odkryć jego tożsamość oraz produkować
określone rzeczy, spowalniających czas, aby dzieci męczyły się w szkole na
lekcji matematyki oraz zsyłanie deszczu spoconych skarpet. W kontekście
Rzeźniczki mamy jasny komunikat, że dla niektórych świnie to źródło różnych
mięs. Z kolei opowieść o woźnym pozwala uczniom zrozumieć, że trzeba dbać o
otoczenie.
Ilustracje tu są bardzo proste. Nie ma też zabawy w nadmierne rozrysowanie tła.
On często uznawane jest tu za nieistotne, co uwidacznia się w tym, że rysownik
skupia się na bohaterach, ich relacjach, emocjach. Pojawiające się rzadko tło
pozwala na osadzenie ich w konkretnym miejscu. Mamy tu też dużą różnorodność
kolorów i spore litery. Tom czyta się bardzo szybko. Uważam, że to lektura dla
uczniów nauczania początkowego i może jeszcze tak do piątych klas. Miłośnikom
komiksów Dava Pinkey’a na pewno się spodoba.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz