Jolanta Jonaszko należy do pisarek, z którymi czuję mentalną więź. Połączył mnie z jej twórczością pierwszy tom opowiadań zatytułowany „Bez dziadka. Dziennik żałobny”. Kiedy tekst do mnie trafił byłyśmy na podobnym etapie życia: godziłyśmy się z odejściem osoby bardzo ważnej w życiu, przyglądałyśmy się przemijalności oraz zastanawiałyśmy nad ulotnością życia, a jednocześnie wracałyśmy obrazami do chwil, które dawały nam szczęście, tego, co nauczyli nas bliscy, ich młodości, żywotności, pracowitości, a później traceniu sił, odchodzeniu, gubieniu siebie. Drugi tom „Portrety” był dla mnie wstępem do mentalnego przenoszenia się do czasu studiów. Opowieść o zderzeniach kulturowych, dopasowywaniu się do otoczenia, wtapianiu w tło, asymilacji, dostrzeganiu granic między kulturą, z której się przybyło i tej, którą zastało było punktem wyjścia do kolejnej mentalnej podróży. Na kolejny tom opowiadań-portretów czekałam z niecierpliwością, bo wiedziałam, że to będzie fantastyczna podróż pozwalająca na refleksję oraz pomagająca w nabraniu dystansu do własnych doświadczeń. Dwa pierwsze zbiory udowodniły mi, że pisarka ma niesamowitą zdolność wprowadzania czytelnika do świata bardzo zróżnicowanych ludzi. „Nietutejsi” okazało się kolejnym fantastycznym spotkaniem, w którym zobaczymy bohaterów wychodzących naprzeciw światu.
Sam tytuł książki świetnie oddaje tematykę, w której będziemy się poruszać. Pojawiają
się tu dwa ważne zakresy, przez co nowy tom wydaje się tematycznym połączeniem
dwóch poprzednich. Z jednej strony tytułowi „nietutejsi” może odnosić się do
przybyszów, a z drugiej do osób, które odeszły, zmarły, zginęły w wypadkach.
Kontakt z drugim człowiekiem jest tu bardzo różnorodnym doświadczeniem, które
często dla wykreowanych postaci nabiera znaczenia dopiero po doświadczeniu
poczucia straty, dostrzeżeniu zniknięcia. Przeżywanie choroby, śmierci,
zniknięcia jest czymś w rodzaju przyglądaniu się łączących z określoną osobą
sieci. To staje się punktem wyjścia do wprowadzania do codzienności bohaterów
przeżywających skrajne emocje w czasie docierania się z osobą nieobecną. Kluczowe
jest tu też dostrzeganie zmian, zauważanie jak bardzo zapożycza się różnorodne
nawyki albo dorasta do określonych postaw. Kontakt z innym człowiekiem to
ciągłe asymilowanie się z innym, wystawianie na zderzenie z innym spojrzeniem
na świat. Każdy jest tu tym obcym, którego trzeba się nauczyć oraz odkryć w tej
relacji inną wersję siebie. Jednym wychodzi to lepiej, innym gorzej. Jedni
czują się częścią nowej społeczności, w której żyją, inni z nostalgią wędrują
do ojczyzny lub rodzinnych domów, a jeszcze inni żyją w kulturowym rozkroku i z
pragnieniem życia w lepszym świecie. Mamy tu bohaterów na różnorodnych etapach
życia: są studenci wyjeżdżający poza swój kraj, aby na znaczących uczelniach
zdobyć dyplom, młodzi ludzie zaczynający pracę w korporacjach, rodzice małych
dzieci. Każde miejsce jest dla nich doświadczającym ich przystankiem, na którym
mogą na chwilę zatrzymać się i przyjrzeć różnorodnym drogom. Poznamy tu elegancką
i pedantyczną kobietę w średnim wieku, która do końca swojego życia zachowuje
pozory, dziewczynę nawiązującą powierzchowne relacje, ale oddana swoim zainteresowaniom,
którymi nie dzieli się z nikim, przemęczoną młodą matkę mającą dość codziennej
rutyny, komunę różnorodnych osób mieszkających w starym domu, studentów
żyjących treningami, nauką i turniejami. Mamy tu dużo emocji, dzielenia się
przemyśleniami oraz intymnych doświadczeń. Każde spotkanie kończy pewnego
rodzaju śmierć, czyli przeżywania straty. Czasami wiążą się one z realną śmiercią,
ale też bywa wynikiem zerwania kontaktów z osobami.
Jolanta Jonaszko wprowadza nas do świata swoich bohaterów w taki sposób, że
poszczególne historie sprawiają wrażenie dzielenia się osobistymi
doświadczeniami i lękami. Są tu podróże, poznawanie innych ludzi, studia,
praca, imprezy, osiadanie, poszukiwanie siebie, ale nie zabraknie też
rozpaczliwych starań o doświadczenie rodzicielstwa oraz codzienna rutyna i
zmęczenie macierzyństwem. Pisarka wprowadza nas do tzw. świata otwartego
społeczeństwa. Uświadamia, że często owa otwartość i tolerancja jest pozorna i
przypadkowa. Te same osoby są odbierane przez różnych bohaterów w inny sposób.
Niechęć nie jest tu ukierunkowana personalnie, ale jest postawą przeciwko
określonym zachowaniom. Pisarka wprowadza nas w świat ludzi niedostosowanych, w
pewien sposób oderwanych od kontaktów społecznych, z różnych powodów wykluczanych,
ale i takich, którzy mimo różnic tworzą więzi, dbają o nie. O ile w „Portretach”
autorka kładła nacisk na pokazanie ludzi w kontekście pracy to tu punktem
wyjścia jest ich codzienność, miejsce zamieszkania, hobby, zawieranie
przypadkowych znajomości. Bohaterzy poznają się przy okazji wynajmowania
mieszkania, życia w jednym domu, wspólnej podróży autobusem czy kursach tańca.
Nie ma dobrej recepty na zacieśnianie więzi. Wszystko zależy od czasu i chęci
dwóch stron Do tego często odkrywają, że brakuje im tej drugiej osoby, kiedy
ona znika. Dość często powraca tu też temat umiejętności dzielenia się sobą z
innymi, dawania i przyjmowania pomocy. Zobaczymy bohaterów, którzy wydawałoby
się, że potrafią wsparcie traktować jako oczywistość, ale kiedy wiąże się to z
ich słabością, utratą zdrowia, fizyczną zależnością okazuje się, że nie mogą udźwignąć
takiego ciężaru. Nawet, kiedy ich choroba wydaje się być błaha.
Jolanta Jonaszko wprowadza nas w świat ważnych, przemilczanych problemów
społecznych. Mamy tu przemoc, uprzedzenia, nietolerancję, chorobę, przeżywanie
odchodzenia bliskiej osoby i zagubienie wynikające ze strofowania przez
bliskich. Zobaczymy bohaterów ciągle wystawianych na różnorodne próby, mierzące
się z lękami wynikającymi z możliwości straty bliskiej osoby. Podsumowujące
opowiadanie jest bardzo wymowne. Mamy tu historię studenta, który jeszcze nie
wszedł z nikim w bardzo bliskie relacje. Jego kontakt z innymi jest
powierzchowny i wynika z mieszkania w miasteczku akademickim, chodzenia na
zajęcia oraz uczestniczenia w treningach. Codzienne kontakty z nim bywają
irytujące i frustrujące, ale kiedy ginie w wypadku te emocje zaciera zagubienie,
pustka i poczucie straty. Do tego wymowne są też okoliczności jego śmierci:
ginie pędząc na rowerze na trening. Z drogi podporządkowanej wjeżdża w niego
śmieciarka. Miał pierwszeństwo, ale to nie miało znaczenia, bo i tak został
niezauważony. Autorka pokazuje nam jak czasami nasza pewność siebie może być
dla nas zgubna, jak ufność wobec innych może być niebezpieczna. W każdej
relacji powinniśmy zachować postawę ograniczonego zaufania. To może uchronić
nas przed wypadkami, niemiłymi sytuacjami czy porwaniem dziecka, które przytrafia
się jednej z bohaterek.
Świat ukazany przez Jolantę Jonaszko jest okrutny, ale jednocześnie
niesamowicie prawdziwy, a z tego powodu przerażający, bo uzmysławiamy sobie jak
niewiele trzeba, abyśmy i my doświadczyli uczucia straty lub pożegnali się z
życiem.
„Nietutejsi” to kolejna niesamowicie dojrzała książka pisarki, która niby od
niechcenia, niby delikatnie, a jednak z dużym zaangażowaniem zabiera nas w
świat problemów społecznych, etycznych dylematów, wytykania wszelkich odmian
przemocy stosowanej przez społeczności oraz wyzwań podsuwanych przez los.
Zobaczymy, że każdy życiorys naszpikowany jest przykrymi doświadczeniami,
chorobami, wypadkami, chorobami. A mimo tego życie trwa, codzienność wymaga od
nas zaangażowania, startowania w kolejnych zawodach, pokonywania swoich lęków,
umiejętności korzystania z pomocy specjalistów i życia dla innych. Pokaże nam
też, że nie zawsze musimy spełniać życzenia innych, mamy prawo do asertywności,
swoich wyborów oraz błędów.
Zapraszam na stronę wydawcy
Zapraszam na stronę wydawcy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz