Etykiety

czwartek, 27 lutego 2025

Magdalena Kułaga "Malarz światów"


Proste opowieści czasami kryją w sobie całe mnóstwo prawd społecznych, pozwalają obnażać bolączki i rozmawiać o wielu aktualnych wydarzeniach. Tak właśnie jest w przypadku powieści "Malarz światów" Magdaleny Kułagi. Na pierwszy rzut oka dostajemy świetną historię o niepełnosprawności, zagubieniu, miłości, otwartości, widzeniu czegoś więcej. Jeśli przyjrzymy się głębiej to okazuje się, że nie brakuje tu problemu manipulacji, zła, które może łatwo zakiełkować, jeśli zbyt łatwo będziemy ufać ludziom szukających w społeczności wrogów, którym mogą przypisać wszelkie nieszczęścia zamiast winy szukać w sobie. "Malarz światów" to też opowieść o wykluczeniu, lęku, zakłamywaniu historii, krzywdzeniu w imię zysku, ale jednocześnie o tym, że każde zło można zwalczyć, jeśli zrobimy to wystarczająco wcześnie i znajdziemy w sobie odwagę na przeciwstawienie się mu.

Do opowieści wprowadza nas scena tworzenia. Młody bohater z pasją oddaje się malowaniu. Obrazy tworzy nakładając farbę na płótno palcami, muskając. W tej scenie jest coś z magii. Bliskość twórcy i materiałów, doświadczenia w czasie procesu tworzenia pełne są emocji. Dowiadujemy się o jego niepełnosprawności, zagubieniu, poznajemy sposób funkcjonowania. Bastian jest młodym, inteligentnym i bardzo wrażliwym mężczyzną, który nauczył się czytać z ruchu warg. Z powodu swojej niepełnosprawności zaczął być postrzegany jako głupszy. Wykluczany przez ojca ucieka w sztukę i izoluje się od ludzi. Rozwijająca się choroba frustruje, wywołuje złość. Emocje potrzebują ujścia. Tę możliwość daje mu malowanie. Tworzone przez niego dzieła pełne są magii. Swoimi pracami odmienia los wielu osób. Mogą one dzięki nim spojrzeć w głąb siebie, zrozumieć prawdziwą naturę i pragnienia. Obrazy Bastiana skutecznie wpływają na postawy ludzi. Otwiera on każdego na dobro, które ma on w sobie. Osoby, które mogą uchodzić za miejscowych łobuzów ulegają cudownej metamorfozie. Bohatera wydobywającego z innych dobro prześladują brutalne sceny, których był świadkiem w pobliskich grotach. Tam na jawie czy też we śnie dostrzegł śmierć cudotwórcy z rąk osoby żądnej władzy. Prześladującą go scenę utrwala na obrazie. Niedługo po tym w miasteczku pojawia się tajemniczy mężczyzna, którego Bastian utrwalił w chwili dokonywania zbrodni. A wszystko po to, aby zdobyć magiczne rękawice, dzięki którym może czynić cuda przywracając ludziom zdrowie. Jego przybycie do Perły staje się początkiem wielu zmian. Początkowo nieśmiałe wchodzenie do społeczności szybko zastępuje coraz intensywniejsza manipulacja. Uzdrawiające rękawice pozwalają mu na pozyskanie zaufania i stopniowego wprowadzania dyktatury.
Zjawienie się obcego mającego złe intencje sprawia, że w małym spokojnym miasteczku pojawia się chaos. Ludzie dzielą się na zwolenników miejscowego dziwaka, jakim jest malarz oraz uzdrawiającego przybysza, który pod pozorem pomocy uzależnia od siebie kolejnych mieszkańców. Spore grono wrogów, jakich Bastian ze względu na niesioną ofiarom przemocy pomoc zyskuje, sprawia, że obcemu łatwiej jest manipulować i prześladować go.
"Malarz światów" to opowieść o walce dobra ze złem, ale też o odmienności, otwartości na nią. Pokazuje jak wiele zła mogą przynieść uprzedzenia i popieranie niewłaściwych osób. Uleganie osobom ze skłonnościami do przemocy prędzej czy później prowadzi do niewolnictwa. Magdalena Kułaga pokazuje, że totalitaryzm wymaga społecznego wsparcia. Bez tego nie ma szansy zaistnieć. Słabość i zło czyhające w społeczeństwach prowadzą do całkowitego przejęcia władzy i siania terroru. Władza kreuje wrogów społeczności, aby odciągnąć od siebie uwagę. Nagonka na osoby odmienne sprawia, że pojawia się mniej pytań o poczynania osoby, która stanęła na czele miasta. Mamy tu świetną historię pokazującą, w jaki sposób każda władza może nam zagrozić, uświadamiająca jak wielkim złem jest uleganie manipulacji, szukanie winnych dziejącego się w społeczeństwie zła zamiast poprawianiem siebie.
Powieść pełna jest zaskakujących zwrotów akcji. Nie brakuje w niej brutalności i uświadomienia, że osoby żądne władzy gotowe są na wszystko. Przeszłość -zarówno bliską jak i daleką- poznajemy dzięki retrospekcjom w postaci wspomnień lub opowieści. Życie bohatera obfituje w dylematy moralne. Nie brakuje tu też odkrywania zaskakującej przeszłości przodków i związanej z tym ciekawej historii wyspy. Magdalena Kułaga biegle włada językiem, podsuwa ciekawe, pobudzające wyobraźnię obrazy. Każda postać jest tu inna. Do tego nie brakuje postaci, które ulegają zmianie. Uświadamia czytelników, że nie ma ludzi z natury złych lub dobrych tylko są tacy, którzy podejmują czasami błędne, a czasami dobre decyzje. Zawsze jest to wynik kierowania się określonym interesem, czyli z naszego punktu widzenia dobra. Pisarka kładzie nacisk na to, abyśmy ciągle analizowali swoje czyny, bo perspektywa czasu i doświadczenia może pomóc spojrzeć na nie z innej perspektywy. Pokazuje, że na naprawę zła nigdy nie jest za późno.
"Malarz światów" to pouczająca i bardzo uniwersalna lektura. W każdych czasach istnieją osoby z różnych powodów wykluczane. Trzeba zachować czujność wobec tego, co wygłaszają osoby próbujące przejąć władzę lub próbujące manipulować opinią tłumu. Nie brakuje tu też tematu miłości, wybaczania, pokazywania, że każdy jest inny i przez to potrzebny, bo dzięki różnorodności możemy się uzupełniać. W lekturze nie zabraknie też wątku smoków. Magdalena Kułaga sięga tu po motyw magicznych gadów mających moc przemiany w ludzi. Uprzedzenia sprawiają, że w imię miłości niektórzy bohaterzy muszą wyzbyć się części swojej osobowości, odgrywać kogoś kim nie są.
Pisarka używa tu też motywy sztuki (malarstwa) jako elementy terapeutycznego. Artysta jest tu nie tylko rzemieślnikiem, ale kimś, kto widzi więcej i głębiej. Swoim spojrzeniem oraz wizją może zmieniać otoczenie, inspirować, nadawać bieg wydarzeniom. Bastian staje się tu kimś, poruszyć otoczenie, nakłonić do zmian na lepsze. Jako miłośniczce interseksualności ucieszyło mnie też nawiązanie do innych książek, przywoływanie z nich motywów. Takie mruganie do czytelnika pomaga rozbudować świat o kolejne wątki, poszerzyć stworzone przez pisarkę uniwersum.
Jeśli chodzi o głównego bohatera jest to postać, która może wywołać skrajne emocje. Z jednej strony utalentowany i inteligentny, a z drugiej pozwala innym na pomówienia i manipulację. Ale czy my tacy właśnie nie jesteśmy, czy czasami dla wygody nie poddajemy się wizjom innych uciekając w codzienne zajęcia i zainteresowania. Odcinanie się od ludzi prędzej czy później przynosi efekt, ułatwia manipulację osobom chcącym krzywdzić. I taki właśnie los spotyka Bastiana.
Powieść ta emocjonalnie jest dla mnie ważna, ponieważ Magdalena Kułaga sięgnęła po prace mojej córki (Aleksandry Anny Sikorskiej). Reprodukcje znajdziemy zarówno na fantastycznej okładce jak i w środku. Do tego Bastian sięga po tę samą technikę: przelewania farb, muskania palcami płótna, nakładania kolejnych warstw, z których obraz wydaje się wyłaniać niczym wydobywany ze świata magii. Różni ich tylko to, co tworzą: twórczość bohatera jest realistyczna i ma czasami duże rozmiary, a Aleksandra ogranicza się do niewielkich płócien i abstrakcji, w których każdy może zobaczyć coś innego. Być może tak jak w przypadku odbiorców literackiego twórcy pozwala ludziom na odkrywanie siebie. Zdecydowanie polecam.



wtorek, 18 lutego 2025

Marc Bourgne i Marcel Uderzo "Adaptacje literatury. Ostatni Mohikanin" na podstawie powieści Jamesa Fenimore'a Coopera

 


Romantycznio twórcy często sięgali po tematy społeczne. Tak też było w przypadku Jamesa Fenimore'a Coopera mającego w swoim dorobku ponad 60 dzieł. Największą popularność przyniósł mu historyczno-przygodowemu cyklowi powieści Leather-Stocking Tales (Opowieści Skórzanej Pończochy) w Polsce znanemu jako Pięcioksiąg przygód Sokolego Oka. Były to (w kolejności chronologii akcji): Pogromca zwierząt, Ostatni Mohikanin, Tropiciel śladów, Pionierowie i Preria. Zawierają one romantyczny, czyli idealistyczny obraz osiemnastowiecznej Ameryki Północnej, w której tubylcy i osadnicy mieszkają obok siebie w zgodzie. Indianie uczą ludzi ze Starego Świata kontaktu z naturą.
Adaptacja "Ostatniego Mohikanina" to podsuwanie młodym czytelnikom historii, która ukształtowała kilka pokoleń. Także Polaków, bo pierwsze tłumaczenie ukazało się już w 1830 roku. Każde wydanie cieszyło się dużym powodzeniem.
Akcja rozgrywa się w połowie XVIII wieku na terenach brytyjskich kolonii w Ameryce Północnej (Prowincja Nowy Jork) podczas wojny francusko-brytyjskiej. Dowiadujemy się, w jaki sposób Europejczycy wciągnęli do konfliktu Indian. Pierwsze sceny uświadamiają czytelnikom jak wielkim wsparciem byli lokalni przewodnicy oraz do jak wielu zdrad dochodziło. Obie strony musiały być czujne korzystając ze wsparcia w czasie podróży. Pojawia się tu temat lokalnych starć. Po poddaniu Fortu William Henry bronionego przez Brytyjczyków i amerykańskich osadników, dochodzi do masakry jego obrońców przez sprzymierzonych z Francuzami Huronów. Sokole Oko z indiańskimi przyjaciółmi – Mohikanami Chingachgookiem i jego synem Unkasem – ratują córki angielskiego dowódcy – Korę i Alicję. Akcja ratowania nie jest łatwa. Na wędrowców czeka mnóstwo niebezpieczeństw. Kora oraz Unkas zostają jednak zabici przez wodza Huronów, Maguę, który tę walkę również przypłacił życiem. Chingachgook, pozbawiony syna, pozostaje ostatnim żywym Mohikaninem. Powieść Coopera zawiera doskonałe opisy przyrody, wartka i pełna dramatyzmu akcja, barwna narracja oraz dobrze zarysowane sylwetki bohaterów. Wszystkie te cechy są świetnie oddane w komiksowej adaptacji.
Komiks należy do wydawanej przez Wydawnictwo Egmont świetnej serii „Adaptacje literatury” pozwalających na wprowadzenie czytelników do klasyki. Znajdziemy tam najpopularniejsze książki na świecie. W bogatej ofercie mamy książki: "Trzej muszkieterowie", "20 000 mil podwodnej żeglugi", "Przygody Tomka Sawyera", "Ivanhoe", "Biały kieł", "Wyspa skarbów", "Wehikuł czasu", "W 80 dni dookoła świata", "Robinson Crusoe", "Wojna światów", "Don Kichot", "Podróż do wnętrza ziemi", "Quo vadis", "Księga dżungli", "Powieść wigilijna", "Nędznicy", "Dzwonnik z Notre Dame" oraz "Ostatni Mohikanin". Większość tych dzieł łączy to, że powstały w XIX i w pierwszej połowie XX wieku. Wpisywały się one w ważne prądy społeczne mające wówczas przynieść ważne zmiany, doprowadzić do swoistej rewolucji, ukształtować poczucie ważności zachowań społecznych, pokazać w krzywym zwierciadle współczesnych oraz uświadomić jak może wyglądać zagrożenie.
Wszystkie komiksy mają świetne ilustracje. Na rysunkach dużo się dzieje. Bohaterzy doświadczają skrajnych emocji. A wszystko to w ciekawej szacie, na którą składa się dbałość o oddanie realiów epoki, w której dzieje się akcja. Rysownicy z wielu kadrów mrugają do spostrzegawczych czytelników podsuwając dzieła malarstwa w nieco innej formie. Warto podsunąć je młodym czytelnikom w czasie lektury, pokazać jak pięknie sztuka może się uzupełniać.







Śnieg

 


Kiedy spadł śnieg zmienił nasze życie. Ola wyszła na spacer i tak to trwa. Spacery toczą się ono wokół codziennego nurkowania. Ola zafascynowana śniegiem zakopuje w nim siebie i swoich towarzyszy. Zarówno pluszowy jak i żywy pies zadowolony z tego zakopywanie, ale ja dziś nie o tym chciałam Wam opowiedzieć.
Żeby łatwiej się spacerowało zawsze chodzimy tam, gdzie jeździ mniej samochodów. Wtedy nie muszę prowadzić Olki za rękę i mogę pozwolić jej na nurkowanie w śniegu bez ciągłego upominania "zejdź na bok, bo jedzie samochód". Olka nurkuje, pies jej pomaga, ja stoję i patrzę. Nurkowanie, turlanie, pływanie w śniegu na pleckach sprawia, że przemieszczamy się 100 m w 30 minut, ale ile Olka ma wtedy ruchu. No i tak w pobliżu staje kobieta 60+. Stoi i patrzy to na mnie to na Olę. A doświadczenia z takim patrzeniem mam jakie mam i se myślę: "przy*bie się zaraz", a tu zaskoczenie: -Jak ja was podziwiam. Codziennie na spacerze i dziecko nie chore. Mój wnuczek tylko na 5 minut wyszedł na śnieg i od razu chory. Troszkę o wietrzeniu, spacerach pogadałyśmy, pani powspominała jak to w młodości robiła lody ze śniegu i też nurkowała w śniegu, bo kiedyś to była norma i nikt dorosły nad dziećmi nie stał, że zaraz zmarzną i się przeziębią. Jak się zmarzło to wracało do domu i przytulało do pieca kaflowego, piło gorące kakao, a później znowu na śnieg, a jak zaczynało się kaszleć to czekała na dzieci mikstura z cebuli i cukru.

A jak tam Wasze śnieżne przygody? Jakie macie zimowe wspomnienia?

Claude Carré i Jean-Marie Michaud "Adaptacje literatury. Dzwonnik z Notre Dame" na podstawie "Katedry Marii Panny w Paryżu" Victora Hugo

 

Wiek XIX przyniósł wiele zmian, które były pokłosiem odkrycia Ameryk oraz poznaniem relacji społecznych tubylców. Fascynacja egalitaryzmem przyniosła krytykę istnienia klas społecznych, podziałów, które ograniczały możliwości osobom z innych klas. Zwolennicy równości wskazywali, że wystarczy dać ludziom szansę, aby mogli być lepsi. To przyniosło rewolucję francuską i wojnę secesyjną, a także wiele ważnych dzieł napędzających świat do zmian. Victor Hugo był jednym z ważniejszych pisarzy, których twórczość do dziś powraca w mniej i bardziej wiernych adaptacjach. Jego najbardziej znane dzieła to "Nędznicy" (pojawili się też w komiksowej adaptacji) i "Katedra Marii Panny w Paryżu" (częściej znana jako "Dzwonnik z Notre Dame), dramat "Hernani" oraz jedyna we francuskiej literaturze epopeja Legenda wieków.
Victor Hugo był człowiekiem czynu, dzięki temu należał do Akademii Francuskiej, był deputowanym do Konstytuanty, a następnie Zgromadzenia Narodowego. Wspierał rewolucję lipcową w 1830 roku (wielką rolę odegrali tu polscy spiskowcy uczestniczący w powstaniu listopadowym), brał udział w rewolucji lutowej w 1848 roku (która zapoczątkowała Wiosnę Ludów także w Polsce). Do ciekawostek należy też to, że zarówno "Katedra Marii Panny w Paryżu" jak i "Nędznicy" trafili na index librorum prohibitorum (indeks ksiąg zakazanych) za pokazywanie zakłamania kleru i nawoływanie do burzenie starego porządku. Dziś te dzieła nie szokują. Są jedynie ciekawostką z tamtych czasów i właśnie dlatego warto po nie sięgnąć. Młodszym czytelnikom warto podsunąć je w formie komiksu, aby płynnie przejść do zawiłej sytuacji politycznej w XIX wieku. Ciekawostką jest też to, że życie Hugo było troszkę takie jak jego bohaterów: kreował swoje korzenie, tworzył złudzenie arystokratycznych korzeni, a pochodził z pracowitego mieszczaństwa. Właśnie ta klasa społeczna w jego dziełach jest pokazywana jako ta, w której kryje się nadzieja na lepszą przyszłość, bo wolna jest od obłudy, rozpusty i przekonania, że może wszystko. Duże znaczenie w jego życiu odegrał pobyt w dzieciństwie we Włoszech oraz mieszkanie w budynku należącym dawniej do klasztoru feuillantów w Paryżu. Obiekt ten i jego obszerny ogród były wielokrotnie przywoływane w późniejszej poezji Hugo. Nie zabrakło też epizodu wojen w Hiszpanii. Dzieciństwo pełne wyzwań, obrazów wojen, konfliktów między dorosłymi są widoczne w jego twórczości. Porzucanie dzieci, brak środków do życia, konieczność przybierania ionnej tożsamości to motywy, które powracają i są obecne zarówno w "Nędznikach" jak i w "Katedrze Marii Panny w Paryżu". W obu dziełach wyraził sympatie polityczne oraz osobiste doświadczenia. Prosty lud utożsamiany jest z żebrakami, wyrzutkami społeczeństwa, osobami, którym odbiera się szansę na jakikolwiek wkład w rozwój oraz możliwość korzystania z dóbr. Widzimy tu też jego podejście do kary śmierci i karania, które uważał za niesprawiedliwe, okrutne i nieskuteczne.
"Dzwonnik z Notre Dame" to wzruszająca wielowątkowa opowieść uświadamiająca jak niepozorne zdarzenia mają na nas wielki wpływ. Mamy tu szereg sierot. Jedne porzucone przez szpetotę, inne porwane i wychowane w grupie cyganów. Kochająca matka do końca życia nie może się pozbierać po stracie córki, a ta tęsknie wzdycha do istniejącej gdzieś rodzicielki w nadziei, że ją spotka. Do tego pojawia się motyw niespełnionej miłości, wykorzystania naiwności, zazdrość i szaleństwo z powodu niespełnionych żądz. Na pierwszy plan wyłania się szpetny dzwonnik wychowany przy katedrze Marii Panny w Paryżu. Victor Hugo przypomina karnawałowe zwyczaje ludu oraz bezmyślny pęd do obserwowania makabrycznych zjawisk. Te nieliczne rozrywki pozwalają utrzymać ład w świecie, w którym władzę sprawują zepsuci uprzywilejowani.
Komiks należy do wydawanej przez Wydawnictwo Egmont świetnej serii „Adaptacje literatury” pozwalających na wprowadzenie czytelników do klasyki. Znajdziemy tam najpopularniejsze książki na świecie. W bogatej ofercie mamy książki: "Trzej muszkieterowie", "20 000 mil podwodnej żeglugi", "Przygody Tomka Sawyera", "Ivanhoe", "Biały kieł", "Wyspa skarbów", "Wehikuł czasu", "W 80 dni dookoła świata", "Robinson Crusoe", "Wojna światów", "Don Kichot", "Podróż do wnętrza ziemi", "Quo vadis", "Księga dżungli", "Powieść wigilijna", "Nędznicy", "Dzwonnik z Notre Dame" oraz "Ostatni Mohikanin". Większość tych dzieł łączy to, że powstały w XIX i w pierwszej połowie XX wieku. Wpisywały się one w ważne prądy społeczne mające wówczas przynieść ważne zmiany, doprowadzić do swoistej rewolucji, ukształtować poczucie ważności zachowań społecznych, pokazać w krzywym zwierciadle współczesnych oraz uświadomić jak może wyglądać zagrożenie.
Wszystkie komiksy mają świetne ilustracje. Na rysunkach dużo się dzieje. Bohaterzy doświadczają skrajnych emocji. A wszystko to w ciekawej szacie, na którą składa się dbałość o oddanie realiów epoki, w której dzieje się akcja. Rysownicy z wielu kadrów mrugają do spostrzegawczych czytelników podsuwając dzieła malarstwa w nieco innej formie. Warto podsunąć je młodym czytelnikom w czasie lektury, pokazać jak pięknie sztuka może się uzupełniać.
Zapraszam na stronę wydawcy






poniedziałek, 17 lutego 2025

"Klasyczne baśnie Disney'a w komiksie. Pocahontas"

 

Pocahontas jest jedną z kultowych postaci, których historia została zakłamana. Sama bohaterka stała się ważną postacią w wielu opowieściach o Indianach, kolonizowaniu Nowego Świata. Mit dobrego zdobywcy przeplatał się z wizjami brutalnych napaści. Anonimowany film z 1995 roku z wytwórni Disneya, i jego kontynuacja "Pocahontas 2: Podróż do Nowego Świata" to historia częściowo bazująca na prawdziwych wydarzeniach, ale zakłamujących je. Mamy w niej ckliwą historię o miłości, która zmieniła świat. Akcja toczy się wokół przybycie statku do Nowego Świata z angielskimi osadnikami i poszukiwaczami złota pod przywództwem pazernego Gubernatora Ratcliffe'a. Zjawienie się przybyszów ze Starego Świata przyjęte jest przez Indian nieufnie. Zaalarmowani o zagrożeniu szukają sposobów na uniknięcie kontaktu z dziwnymi przybyszami. Jednak piękna córka wodza Indian – Pocahontas przez swoja ciekawość poznaje Johna Smitha, którego ocenia tak jak Ratcliffe, czyli jako złego, ale przez kontakt z tajemniczym przybyszem jej nieufność szybko zanika. Księżniczka wprowadza Smitha w świat indiańskich wierzeń z pomocą swych psotnych przyjaciół – szopa Meeko i kolibra Flita. Pokazuje przybyszowi piękno i moc przyrody. Relacja powoli się rozwija, a bohaterzy zakochują się w sobie łamiąc stereotypy. Młodziutka księżniczka idzie za głosem serca i natury wybierając ukochanego. Piękna, romantyczna historia w rzeczywistości wyglądała nieco inaczej. Urodzona koło 1595 roku Pocahontas została porwana i uwięziona przez kapitana Samuela Argalla z Jamestown. Miała wówczas około 17 lat i była mężatką. Miała być wymieniona za ludzi przetrzymywanych przez Powhatana. Do wymiany nie doszło, jednak od tego momentu życie Pocahontas uległo radykalnej zmianie. Anglikom bardzo zależało na tym, by dokonała konwersji. Poślubiła Johna Rolfa, a jej życie miało przekonać Europejczyków do wsparcia dla Kompani Wirgińską. Komiks i film aminowany stanie się świetnym pretekstem do pokazania jak prawdziwe zdarzanie mogą inspirować do pokazywania ich w formie sztuki. Podsuwa też problem najazdu  na ziemie Indian, wykorzystywania jej do wzbogacania się oraz tworzenia przymierzy przez zawieranie małżeństw.
Komiks to świetny materiał zachęcający dzieci do czytania, pokazujący im, że znane i lubiane historie mogą dostać w formie książki. Piękne ilustracje skuteczne przyciągną młodych czytelników i uświadomią im jak dużą przyjemnością może być czytanie. Taka forma pomoże oswoić nasze pociechy z tekstem, zachęcić do sięgania bardziej rozbudowanych lektur.
Seria „Klasyczne baśnie Disneya w komiksie” to cykl przeznaczony dla małych i dużych czytelników. Opowieści Disneya będą punktem wyjścia do wspólnej lektury, pozwolą na sentymentalne powroty oraz rodzinne rozmowy. Znajdziemy tu historie o Królewnie Śnieżce, Śpiącej Królewnie, Pinokiu, Piotrusiu Panie, Pięknej i Besti, Małej syrence, Pocahontas, Mulan, Zakochanym kundlu, 101 dalmatyńczykach, Królu lwie, Aladynie. Każdą z opowieści otwiera prezentacja postaci, dzięki czemu młodzi czytelnicy i widzowie będą mogli lepiej poznać bohaterów. Na końcu lektur znajdziemy też ilustracje z poszczególnych scen w powiększeniu.








D.P. Filippi & S. Camboni "Gargulce. Tom 4: Fidiasz"

 


Jak wiele zmian zaszło w społeczeństwie uzmysławiamy sobie dopiero, kiedy zgłębiamy codzienne życie przodków. To pomaga w zrozumieniu różnic pokoleniowych, docenić przemiany, jakie zaszły dzięki wszelkiej maści buntownikom. Jak opowiedzieć młodym ludziom o przeobrażeniach w relacjach międzyludzkich? Zdecydowanie dobrym pomysłem jest sięganie po komiksy, w których ten problem jest podsuwany. Jestem miłośniczką niepozornego przemycania historii połączonego z podsuwaniem fantastyki. I tak właśnie jest w komiksie Filippiego Denisa-Pierre’a, który w swoich pracach często wplata wątki przeszłości wymieszane ze zjawiskami nadprzyrodzonymi. W „Gargulcach” z jednej strony mamy akcję toczącą się w zabytkowym otoczeniu. Do tego podróż w czasie pozwalającą na poznanie dawnych szkół przyklasztornych, kolegiat, renesansowego miasta, którego życie toczy się wokół targowiska, studni i kolegiaty. Każdy ma tu swoją rolę i miejsca w społeczeństwie.
Pierwszy tom wprowadza nas do świata bohaterów, pokazuje, w jaki sposób rozpoczęła się wielka przygoda Grześka podróżującego w czasie oraz uczącego się magii. Historia zaczyna się od przeprowadzki do miasta. Chłopak nie jest zachwycony nowym miejscem, w którym przyjdzie mu żyć. Wolałby ciekawą prowincję bogatą w zwierzęta, spokojną, ze znanymi kolegami i zbudowaną pozycją wśród rówieśników. W nowym miejscu wystawiony jest na zaczepki nieco starszych chłopaków. Do tego w pobliżu mieszka ciotka uszczęśliwiająca go nielubianymi prezentami. Właśnie z tego powodu staje się nieszczęśliwym posiadaczem brzydkiego swetra, który musi nosić, aby uszczęśliwić obdarowującą. Rzucająca się w oczy część garderoby skutecznie przyciąga uwagę lokalnych łobuzów. Pierwszy dzień w nowym miejscu to prawdziwa katastrofa. Kolejna zapowiadają się równie źle. Mający problem z zaśnięciem Grzesiek znajduje w swoim pokoju tajemniczy medalion, który później przenosi go w czasie oraz pozwala widzieć magiczne istoty. Młody bohater ma okazję zobaczyć jak wygląda renesansowe miasto oraz edukacja, przekonać się, że dawniej wcale dzieci nie miały sielskiego dzieciństwa. Do tego wpada na trop szkodliwej działalności swojej ciotki.
W drugim tomie akcja nabiera tempa. Z jednej strony mamy dalszy ciąg mierzenia się z wyzwaniami związanymi z codziennym życiem Grzesia, który po przeprowadzce musi stawić czoła wielu wyzwaniom zarówno w domu, jak i w okolicy. Przenoszenie się w czasie ma dać mu możliwość oderwania się od problemów, ale okazuje się, że i tam czyha na niego sporo niebezpieczeństw. Zobaczymy, w jaki sposób kształci się, jakie tajemnice odkrywa, z czym musi się mierzyć. W tle pojawia się tajemniczy portal.
„Strażnicy” to trzecie spotkanie. Młody bohater coraz lepiej włada magią, dlatego będzie mógł odbywać więcej podróży. Przekona się też że jedna osoba może zachowywać się różnorodnie w stosunku do niego. Chłopak zarówno w domu, jak i w okolicy i w przeszłości mierzy się z kolejnymi wyzwaniami. Każda przestrzeń wymaga stawienia czoła trudnym sytuacjom. Przeplatająca się ze sobą przeszłość i teraźniejszość sprawiają, że zaczyna zadawać sporo kłopotliwych pytań. Z ich powodu postrzegany jest jako niegrzeczny. Jeśli myśli, że w przeszłości znajdzie ukojenie i lepszą wersję rodziców to szybko przekona się jak bardzo się mylił. W tym tomie pojawi się motyw wojny, dostosowywania się do otoczenia, magicznej przestrzeni, podróży w czasie i klonowania.
"Fidiasz" to czwarte spotkanie z bohaterami "Gargulców". Tym razem z jednej strony mamy dużo więcej magii, a z drugiej podsuwanie tematu względności czasu, który nie jest tu linearny. Główny bohater może pojawiać się w różnych czasach. Podróże są czymś w rodzaju skoków po rozmieszczonych w przestrzeni kamieni. Ograniczenie jest tylko jedno: nie można iść przed siebie, czyli przenosić się do przyszłości. Podróż możliwa jest wyłącznie wstecz. Zawsze wiąże się ze zmianami w teraźniejszości. Jest to świetny pretekst do poruszenia tematu odpowiedzialności za czyny.
Deni - Pierre Filippi z J. Etienne, a od drugiego tomu z Silvio Camboni, przenosi nas w czasie i pozwala na obejrzenie renesansowego miasta, przekonania się jak wyglądała edukacja w szkole przy kolegiacie. Autorzy zapraszają czytelników do niezbadanych zakątków gotyckich katedr, na targowiska, do typowego mieszczańskiego domu, ulice Paryża w okolicy kolegiaty i tajemniczych cytadel stanowiących scenografię dla niezwykłych wydarzeń. Umiejscowienie akcji w gotyckim otoczeniu daje spore pole do popisu. Znajdziemy tu fantastyczne gargulce zdobiące budynki, ale ze względu na umiejętności Grześka możemy zobaczyć, że są ożywione. Do tego zmagają się z wieloma problemami.
W cyklu  młodzi czytelnicy mają podsuwane wiele ciekawy istot magicznych. Do tego mogą lepiej przyjrzeć się życiu ludzi w czasach, kiedy nauczaniem zajmowali się duchowni tworzący szkoły przy kolegiatach. Grześka przybywającego z przyszłości uderza też renesansowy gender: siostra, która w XXI wieku jest ambitną nastolatką w wersji sprzed wieków marzy o dobrym mężu. Takie zestawienia pomogą pokazać jak wiele zmian zaszło w historii, uświadomić sobie, że świat, który znamy nie musi trwać, zasady nie są ustalone raz na zawsze. Relacje społeczne ciągle ewoluują.
Akcja toczy się tu wokół dwóch wydarzeń: z jednej strony poszukiwanie medalionu, który pozwoli wrócić do domu, a z drugiej pomaganie istotom magicznym. Grzesiek ma poczucie misji i wie, że tylko dzięki jego zaangażowaniu może pomóc uwięzionym istotom. Ratowanie kolejnych jest sporym wyzwaniem, bo trzeba przenieść się wystarczająco daleko w czasie, ale na tyle, żeby ocalić przed zagrożeniem. W czwartym tomie autorzy zdecydowanie rozbudowują fantastyczną część akcji. Mamy tu szkołę magii, w której Grzesiek może rozwijać swój magiczny talent.
Rysunki grają tu główną rolę i bardzo dobrze przyciągają uwagę młodych czytelników. Prosta kreska w połączeniu z dużą ilością szczegółów, cartoonowe ilustracje oraz ciekawy scenariusz napisany przez D-P Filippiego sprawiają, że jest to interesująca dla młodych czytelników lektura. W interesujący sposób wykorzystano tu motyw podróży w czasie, amuletu i dobrze zapowiedziano walkę dobra-ze złem. Akcja toczy się bardzo szybko, młody bohater jest w ciągłym ruchu, rzucany od wyzwania do wyzwania. Zagrożenia się piętrzą, czas pędzi, wyzwań przybywa.
Pierwszy tom powstał przy współpracy Denisa-Pierra Filippiego oraz J. Étienne’a (właśc. Étienne Jung). Obaj słyną z przemycania wątków historycznych, wplatania realiów z przeszłości do fantastycznych opowieści. Natomiast głównymi autorami serii jest wspomniany scenarzysta i  często działający z nim tandemie włoski rysownik Silvio Camboni. Obaj są znani polskim czytelnikom z takich wspólnych cykli jak: „Niezwykła podróż” oraz „Miki”. Całość ciekawa i wciągająca.








Christophe Cazenove, Philippe Larbier "Mali Bogowie. Tom 11: Kreteńska zabawa"


Mity kreteńskie pełne są cudownych opowieści o niezwykłych budowlach oraz wynalazkach, ale też podsuwają wiele problemów związanych z ludzką naturą. Cazenove i Larbier wzięli te motywy na warsztat wplatając ją sequel dzieciństwa każdego z bohaterów mitologii, których znamy jako dorosłych, wspaniałych i utalentowanych. Cykl komiksów „Mali Bogowie” to świetny zbiór scenek wprowadzających w ważne problemy, pokazujący w krzywym zwierciadle to, jak mogło wyglądać szkolenie przyszłych herosów i mieszkańców Olimpu.
Inspirowanie się, zapożyczanie, przerabianie motywów to typowe zjawisko w popkulturze, która z jednej strony podsuwa coś nowego, ale z drugiej strony jest to oparte na tym, co było lub jest popularne. Powielanie, przerabianie dopisywanie spojrzenia z innej perspektywy oraz wcześniejszych lub późniejszych losów bohaterów to główne cechy fanfików, czyli literatury tworzonej przez fanów określonych dzieł. Nie jest to nowość, ponieważ dawniej literatura także cieszyła się takimi alternatywnymi historiami o ulubionych bohaterach. Zwłaszcza, kiedy w grę wchodzili święci lub biblijni bohaterowie. Wtedy nazywano to apokryfami. W przypadku literatury pięknej były to zapożyczenia bazujące na tych samych bohaterach, ale z inną akcją. Jednym z obszerniejszych tego typu dzieł, które doczekało się publikacji jest historia hobbitów znanych z „Władcy Pierścieni” J. R. R. Tolkiena. „Ostatni Władca Pierścienia” Kiryła Yeskova pozwala spojrzeć na wszystkie wydarzenia ze Śródziemia z nieco innej perspektywy, odwraca role i pokazuje, że przeciętny bohater może być ofiarą manipulacji. A jak było w przypadku bogów starożytnej Grecji? Poddawali się kreacji głosicieli ich dokonań lub upadków? Jacy byli jako dzieci? Na te pytania próbuje opowiedzieć świetny duet Cazenove’a i Larbier’a. Pierwszy czytelnikom kojarzy się głównie z serią komiksów „Sisters”, „Kumpelki”, „Owady”, „Kasia i kot”, „Ptyś i Bill”, a drugi z serią „Koty, koty, koty”. Obaj twórcy kojarzeni są z gagami, etiudami, minimalistycznym pokazywaniem codzienności bohaterów. W stworzonej przez nich wspólnie serii „Mali Bogowie” widzimy piękne połączenie obu humorów, stylistyk prowadzenia akcji, bazowanie na scenkach oraz rewelacyjną zabawę mitologią. W każdym tomie widzimy mitologicznych bohaterów w czasach, kiedy jeszcze byli dziećmi i musieli odbyć staż na bogów, nauczyć się swoich ról, odkryć przeznaczenie i dopracować swoje talenty. To dało twórcom duże pole do popisu i moim zdaniem świetnie wykorzystali znane z mitologii opowieści, doskonale uwypuklili wady, uzmysłowili trud pracy nad sobą. Niektóre groźne czy wręcz demoniczne postacie nabierają tu łagodności, tragiczne historie są nieco złagodzone. Do tego wszystkie postaci to zgrana paczka dzieciaków, która próbuje bawić się, nie może pogodzić się z tym, że jeszcze nie mają statusu prawdziwych bogów, są traktowani z dystansem i pobłażliwością, a co najgorsze, wielu z nich nie wie, w czym będzie najlepsza i nie wie czy chce się doskonalić, bo może czasami w życiu wystarczy tylko dobrze się bawić?. Bycie dzieckiem nigdy nie jest łatwe. Niesamowicie trudne jest, kiedy jest się bogiem. I to jest w tych krótkich (skeczowych) scenkach pięknie pokazane.
W „Piorunie do drapania”, będącym pierwszą częścią „Małych Bogów” poznajemy wszystkich bohaterów. Wszystko zaczyna się od braków kadrowych. Grecki Panteon wymaga uzupełnienia i Zeus ogłasza nabór na nowych bogów, którzy po zrealizowaniu zadań i okazaniu swoich nadludzkich zdolności będą mogli zasiadać u jego boku. Dziecięcy kandydaci muszą znaleźć swoje wyjątkowe umiejętności. Jednym odkrycie talentu przychodzi łatwiej, innym nieco trudniej. Afrodyta bardzo szybko odkrywa swoje powołanie do bycia boginią miłości. Nie wszyscy jednak mają takie szczęście. Taurusek i Atlas próbując zaimponować Zeusowi doprowadzają do wielu katastrof i śmiesznych przygód.
W podobnej konwencji napisany jest tom drugi „Uparty Ikar”. Niektórzy kandydaci wiedzą już jakie mają moce i muszą zmierzyć się ze stażem. Hades uczy się bycia bogiem podziemi, Hermes opieki nad handlem, Artemida nadzoru nad polowaniami, Afrodyta opieki nad zakochanymi. Są też tacy, którzy jeszcze nie odkryli swojego powołania, mają do zrealizowania zadziwiające zadania, nie rozumieją idei niektórych budowli, a słynny labirynt Minotaura używany jest jako miejsce zabaw oraz ucztowania. Taurusek chowa się w nim, aby przetrawić własne wątpliwości i napełnić brzuch. Pojawia się tu motyw puszki Pandory, Ikara szukającego idealnych rozwiązań do zbudowania trwałych skrzydeł i wiele innych, które pięknie zmodyfikowano i pokazano w krzywym zwierciadle, ale to nie znaczy, że nie mamy okazji poznać greckich bogów. Powoli i systematycznie oswajamy się z ich funkcjami.
Trzeci tom zatytułowany „Ciężko być bogiem” uświadamia czytelnikom, z jakimi trudami borykali się bogowie nim zostali potężnymi i sławnymi. Mamy tu do bólu szczerego Heraklesa, który najpierw obraża, Kirke, a później bezczelnie żąda magicznego napoju. Akcja tomu toczy się wokół jego dwunastu prac. Każda jest wielkim wyzwaniem. Zabicie hydry wydaje się niemożliwe, lew jest nie do pokonania, a w stajni Augiasza nie wiadomo od czego zacząć. Poza tym niektórzy bogowie źle się czują, kiedy przyszły heros eksperymentuje z wykonaniem zadań. Poznajemy tu dzielne Amazonki, widzimy wyprowadzanie Cerbera na spacer, odkrywamy jak trudno poznać różne nazwy istot oraz niesamowite zdolności Afrodyty. Autorzy uświadamiają jak wygląda reakcja na seksizm, co staje się przyczyną wielu konfliktów i utrudnia wykonanie zadań, a przez to spowalnia zostanie bogiem. Młodzi bohaterzy starają się manipulować dorosłymi, aby szybciej zdobyć uprawnienia, ale też wykorzystują życzliwość i słabości do zorganizowanie zabawy lub przyrządzenia smacznego jedzenia.
W czwartym tomie „Komedia Posejdona” znajdziemy wiele motywów z Iliady i Odysei. Możemy przyjrzeć się młodym herosom, którzy spierają się o zabawę z koleżanką. Do tego Taurusek tradycyjnie myśli wyłącznie o jedzeniu i z tego powodu czasami drażni bogów, podkrada ich atrybuty, a wszystko po to, aby dobrze upiec kurczaki na ognisku. Herakles natomiast tak bardzo boi się swoich prac oraz noszonej w sobie siły, że robi wszystko, aby nie ukryć talentu. Tradycyjnie pojawia się też labirynt. Do tego widzimy Troję, Odyseusza, który postanawia wypłynąć w morze, ale robi wszystko, żeby tego nie zrobić. Dowiemy się też, w jaki sposób dzieciaki wkurzają bogów, robią sobie psikusy i czasami bywają naiwne.
Piąty tom, „Z wizytą w piekle”, krąży wokół opowieści o Hadesie i Tezeuszu. Ta dwa wątki przeplatają się. Znani z wcześniejszych tomów bohaterzy będą próbowali dostać się do piekieł, aby wydostać Eurydykę. Szybko odkrywamy, że Orfeusz nie należy do zbyt rozgarniętych bohaterów. Jednak krążenie wokół Tartaru sprawi, że młodzi bogowie mają okazję zawrzeć bliższą znajomość z Hadesem, poznać początki jego małżeństwa, przyjrzeć się codziennym relacjom, a te są typowo stereotypowe: Persefona z uwielbianej panny staje się znienawidzoną żoną (po co takim mężczyznom śluby?). Odkryjemy też kolejne tajemnice labiryntu Tauruska, zobaczymy kolejne postępy w doskonaleniu umiejętności przez Afrodytę, Atenę i Orfeusza. Tradycyjnie pojawi się też Herakles ze swoimi pracami. Wszystko w niedługich scenkach świetnie ze sobą współgrających. Tym razem adepci będą irytować boga podziemi, droczyć się z nim i oswajać jego psa.
Szósty tom zabiera nas w świat Odysei. Autorzy pokazują nam alternatywną wersję wydarzeń, w których mali bohaterzy wcale nie wyruszają samodzielnie i dobrowolnie pod Troję. Ciągłe denerwowanie Posejdona kończy się jego wielką złością i wysłaniem Odysa i towarzyszącego mu Tauronka pod mury Troi, gdzie spotykają kolegę próbującego dostać się do grodu. Widzimy tu niesamowitą przedsiębiorczość bohaterów, którzy strzałami naprawiają łódź, a później udają się w długą wędrówkę. Płynięcie od wyspy do wyspy utrudnia złośliwość boga mórz, który celowo pokazuje złą drogę, wzburza wodę i sprawia, że ciągle spotykają ich różnorodne przeciwności. Uratować może ich tylko mądrość Ateny, która przypadkowo trafia do łodzi. Czy to wystarczy, aby bezpiecznie dotrzeć do Itaki?
Siódmy tom zatytułowany „Biedny Herakles” to opowieść o słynnych dwunastu pracach herosa. Każda zostanie wspomniana, a młody bohater i jego przyjaciele pokazani w krzywym zwierciadle. Już na pierwszych stronach widzimy, że Herakles skupia się na przygotowaniu do zadań. Mamy tu hałasowanie wywołane ostrzeniem narzędzi, które wykorzysta do zniszczenia listy zadań. Nie zabraknie też motywu zakopywania i ukrywania jej, ucieczek. Czasami bohater posłuży się podstępem, ale okaże się, że inni też potrafią być przebiegli. Zobaczymy jak rodzi on sobie z lwem nemejskim, hydrą, dzikiem erymantejskim, łanią Artremidy, klaczami Diomedesa, stajnią Augiasza, olbrzymem Gerionem i innymi. Wątki ciągle się przeplatają, bohaterzy na siebie wpadają i wykorzystują swoje niezwykłe atrybuty i zdolności. Mityczne zwierzęta w większości przypadków odarto z ich agresywnej natury, pokazano w krzywym zwierciadle zarówno je, jak i polującego Heraklesa. Nie zabraknie też pomysłów na wykorzystanie ich niezwykłych cech, bo na czym można lepiej poćwiczyć odcinanie głów jak na hydrze, której one ciągle odrastają, więc nie jest to nic złego. Pojawi się też motyw przebieranek, manipulacji i przedmiotu zmuszającego do mówienia prawdy. Patrzymy na Heraklesa, który nie ma łatwego życia, bo każdy wywiera na nim presję, a zadania nie są łatwe. Do tego jest on tylko dzieckiem, które lubi psocić, bawić się, droczyć z dorosłymi.
„Centaur by się uśmiał” to już ósme spotkanie z bohaterami. Jak tytuł wskazuje tematem powracającym będą właśnie centaury i wynikające z kontaktem z nimi nieporozumienia. Jednym z nich jest zatrudnienie pół człowieka i pół konia w szkole, aby mogły rozwijać umiejętności przyszłych bogów. Nadzorca szkoły jest przekonany, że będzie to nauka jazdy konnej, a okazuje się, że centaur specjalizuje się w uczeniu matematyki. Takich uprzedzeń jest tu sporo i to one stanowią tło do głównych wydarzeń pozwalających lepiej poznać bohaterów przyszłych mitów. Wyłania się tu obraz dzieciaków lubiących psocić, pchających się w tarapaty, przyciągających pecha, poszukujących swojego przyszłego zajęcia. Ich talenty nie są wrodzone. Muszą dużo pracować, aby odkryć swój przyszły „zawód”. Do tego w tym tomie dobitnie widzimy, że czasami brak wiedzy i umiejętności nie sprawia, że w przyszłości nie możemy być specjalistami w tej dziedzinie. Wystarczą lata nauki i treningu, a nasz los będzie odmieniony.
"Łzy Gorgony" czyli dziewiąte spotkanie z młodymi bohaterami to pretekst do lepszego poznania meduzy zamienianiającej swoim spojrzeniem w kamień, co budzi we wszystkich postrach. Ona jednak też ma swoje potrzeby i uczucia. Chciałaby się pobawić, ale nie może, bo uczestnikowi rozrywki grozi przypadkowe zmienienie w kamień. Może wypadałoby jej współczuć? Młody Perseusz jednak nie zadaje sobie takich pytań starając się zdobyć jej głowę i zgodnie z obietnicą Zeusa zasłużyć na chwałę.
"Zeus i chaos" to pretekst do lepszego poznanie króla bogów. Przenosimy się na Olimp, gdzie zobaczymy młodocianych kandydatów z przyznanymi im stanowiskami i rolami. Do tego poznajemy historie rozgromienia tytanów przez Zeusa i ekipę. Nie zabraknie też przyglądania się młodym bogom i tego jak wpisują się w swoje role. Powróci też motyw Odyseusza i konia trojańskiego, ale też pojawią się nowe tematy jak pokazanie Hestii, czy lepsze zademonstrowanie Demeter i Hefajstosa.
"Kreteńska zabawa" to już jedenaste spotkanie. Tym razem lądujemy na Krecie i poznajemy wszystkie kreteńskie mity. Pojawia się motyw Dedala i Ikara, labiryntów, Minosa, Syzyfa. Większość akcji toczy się wokół budowania labiryntu dla Minotaura. To, co dla Dedala jest wielkim wyzwaniem dla młodego pół byka, pół człowieka i grupki przyjaciół okazuje się fantastyczna zabawą. Młodzi bogowie labirynty traktują jak ciekawe wyzwanie i wcale nie potrzebują do ich przemierzania nici Ariadny.
Każdy zeszyt składa się z krótkich (jedno i dwustronicowych) humorystycznych scenek (etiud) pozwalających na nieco inne spojrzenie na mitologię. Taurusek i Atlas spotykają znane postacie. W drugim tomie częstymi bohaterami są Ikar i Herakles, ale nie zabraknie też i innych. W czwartym często pojawia się Parys, Helena i Menelaos, w ósmym dołączają centautry. Adepci próbują odgadnąć, w jaki sposób mają zrealizować listy prac, które otrzymali. Zwłaszcza, że niektóre wydają się nierealne i czasami potrzebny jest przypadek, aby móc je zrealizować, a czasami trzeba wielu lat przyzwyczajeń, aby nie popełniać prostych błędów (jak Meduza, która ciągle zapomina, że swoich wężowych włosów nie musi czesać, a Zeus musi pilnować, aby w czasie spania nie upuszczać pioruna). Do tego mamy łakomego Tauruska, który pożre słynne owce cyklopa Polifema. Nawiązań jest tu wiele i są naprawdę zabawne, pozwalają nieco inaczej spojrzeć na mitologię oraz zachęcą młodych czytelników do poznawania tych poważnych opowieści o starożytnych bogach. Uważam, że to będzie świetna lektura pozwalająca na ćwiczenie czytania ze zrozumieniem i uważności lektury, umiejętności porównania, wychwycenia przekręcenia niektórych rzeczy, pokazania ich w krzywym zwierciadle. Taką zabawę z poważną lektura można potraktować jak grę. Dorośli czytelnicy obeznani w mitologii także będą mieli sporo zabawy.
Kreska i kolorystyka skutecznie przyciągają wzrok młodych czytelników. Rysunki pełne szczegółów, żywych, ciepłych barw sprawiają, że całość prezentuje się bardzo dobrze i rewelacyjnie wpisuje się w pokazane przygody. Zdecydowanie polecam.






Goscinny i Uderzo "Asteriks": "Walka wodzów"

 

Asteriks i Obeliks należą chyba do bardziej rozpoznawalnych bohaterów komiksów. Te kultowe postaci "Przygód Gala Asteriksa" wykreowane przez René Goscinnego (scenariusz) i Alberta Uderzo (rysunki) bawią czytelników już ponad 60 lat! Początkowo historie publikowano w odcinkach w czasopiśmie "Pilote". Od 1961 trafiają do czytelników w formie albumów. Obecnie są to wznowienia, prace kontynuatorów będące prequelami i sequelami luźnych scen z życia Galów oraz fanfiki o trzecioplanowych postaciach (Idefix i Nieugięci). Oryginalnie wstęp komiksu opisuje podbój Galii, dokonany przez Juliusza Cezara. W 50 r. p.n.e. wodza Galów, Wercyngetoryks złożył broń i poddał tereny władzy Rzymu. Mimo tego, gdzieś na wybrzeżu Armoryki istnieje osada, w której nieugięci Galowie wciąż jeszcze stawiają opór najeźdźcy. przenosimy się z akcją do wioski zamieszkałej przez Asteriksa uwielbiającego polowania na dziki i tłuczenie Rzymian. Istotna rolę odgrywa tu Paronamiks warzący magiczny napój, dający pijącemu go nadludzką siłę. To właśnie dzięki temu Galowie mogą odpierać ataki Rzymian zaintrygowanych niezwykłą mocą podbitych. Akcja toczy się wokół zdobywania wiedzy o magicznej miksturze, próbie porwania Paronamiksa. Później rozbudowano ją o wątki narodowościowe oraz kulturowe i tym sposobem pojawia się m.in. temat gladiatorów i Gotów (jako życzliwa satyra na Niemców).  Współpraca Goscinnego i Uderzo od pierwszego albumu obfitowała w sukcesy. „Przygody Gala Asteriksa” wydano w nakładzie 6 tysięcy egzemplarzy i rozszedł się jak ciepłe bułeczki. Każdy kolejny był większy. Wznowienia ukazują się w milionach albumów. Do tego bohaterzy komiksów Goscinnego i Uderzo stali się gośćmi kin, a wszystko dzięki zabiegom rysownika, który w 1974 otworzył studio filmów animowanych Idefix tworzącym filmy o Asteriksie i Obeliksie oraz Lucky Lucku.
Galowie są postaciami kultowymi i regularnie powracają do odbiorców w kolejnych przygodach oraz odsłonach. Czasami w formie komiksu, a czasami ilustrowanej opowieści, filmu czy serialu. Zarówno twórcy jak i kontynuatorzy w antycznej masce pokazują tu aktualne problemy. I bardzo mnie cieszą najnowsze wydania tomów z serii "Asteriks". Poza komiksem mają bardzo dobre opracowanie pozwalające na poznanie tła historycznego, nawiązań do sztuki, polityki oraz podważenie sensu istnienia określonych zjawisk, wyśmianie bolączek społecznych. Pozwala to na lepsze zrozumienie dokonań Goscinnego i Uderzo, dostrzeżenie ich wkładu w dyskurs polityczny. Komiksiarze pod płaszczykiem antycznej opowieści podsuwają wiele współczesnych bolączek, o których możemy dowiedzieć się z kolejnych toków z serii "Asteriks". Tam w dobrze rozbudowanej przedmowie mamy doskonale nakreślone podsuwane przez autorów tematy oraz uświadomienie, w jaki sposób przełamywali stereotypy. Do tej pory do czytelników trafiło siedem takich tomów. Kolejne pojawią się w najbliższym czasie.
"Walka wodzów" to siódme spotkanie z bohaterami oraz zarysem tła społecznego. Solidny wstęp pozwala zrozumieć znaczenie wielu niuansów z wartkiej i humorystycznej akcjo toczącej się wokół szukania sposobu na przejęcie władzy w wiosce Galów. Rzymianie oczywiście zdają sobie sprawę z tego, że nie mają szans z trwającymi w niezależności Galami, ale jednocześnie nie poddają się szukając sposobu na dokończenie dzieła. Poznawanie obyczajów, wykorzystywanie kolaborantów ma im pomóc w realizacji zadania, ale i to nie byłoby możliwe bez zbiegów okolicznosci, którym tu jest poważna niemoc Panoramiksa. Jego amnezja staje się pretekstem do wplecenia w akcję tematu psychoterapii, uświadamiania choremu istnienia problemu. Społecznych smaczków jest tu oczywiście więcej.
Majstersztykiem jest tu ciekawa ilustracja pięknie dopełniająca tekst, a czasami będąca siłą napędową akcji. Widać tu niesamowite zgranie ilustratora i scenarzysty. Prosta kreska z której słynął Uderzo, cartoonowe ilustracje, ograniczona gama kolorów oraz znikające tło w chwilach skupienia na tym, co dzieje się między bohaterami. Całość dopełnia druk na bardzo dobrej jakości papierze, zszyte strony i solidna, kartonowa okładka. Zdecydowanie polecam.







Forns, Carbone, Barrau "Strażniczka małych ludzi. Tom 3: Na ratunek jednorożcowi"


Pod płaszczykiem fantastycznych opowieści może kryć się wiele prawd o naszym świecie. Magiczne światy mają w sobie coś intrygującego, przyciągającego. Z jednej strony mogą przenieść nas do innego uniwersum, a z drugiej proponują odmienne spojrzenie na własne otoczenie. W przypadku tych drugich mamy sporą dawkę realizmu magicznego. Niezwykłe rzeczy dzieją się tuż obok ludzi, są częściom ich świata i są traktowane jako coś normalnego. Nie zawsze dostrzegane. Czasami potrzebna jest odrobina wtajemniczenia i pomocy znającej tajniki magii. Z taką kreacją rzeczywistości mamy do czynienia w fantastycznym komiksie „Strażniczka małych ludzi” powstałej przy współpracy trzech artystek słynących z dużej wyobraźni i pięknych historii.
Benedicte Carboneill, aka Carbone słynie z polecanych przeze mnie „Pozytywki” i „Biedronki Fionki”. Zarówno Véronique Barrau, jak i Charline Forns nie są jeszcze znani polskim czytelnikom, ale to się na pewno zmieni i to nie tylko z powodu „Strażniczki małych ludzi”. Forns jest współautorką ósmego tomu „Gigantów”, a ten na pewno pojawi się na polskim rynku za kilka miesięcy. Z kolei Barrau podsuwa młodym odbiorcom dużo opowieści o magii oraz przyrodzie. W ich wspólnych dziele wszystkie te cechy są ważne. Wkład każdej z artystek jest pięknie widoczny.
W pierwszym tomie zatytułowanym "Wróżkowy balsam" autorki podsuwają nam ciepłą opowieść o miłości babci i wnuczki. W tle mamy oczywiście dużo magii. Elina z mamą przyjeżdża do domu babci, która miała wypadek i z tego powodu wylądowała w szpitalu. Jej córka jest przekonana, że trzeba zapewnić jej całodobową opiekę w ośrodku, aby była bezpieczna. Adelajda jednak ma inną wizję własnej przyszłości. Ważne jest dla niej mieszkanie w domu pozwalającym na pełnienie ważnej funkcji: strażniczki małych ludzi. Elina w czasie odwiedzin przynosi niezwykły kwiat alarmujący staruszkę, że wróżki są w niebezpieczeństwie. Zamierza pomóc małym przyjaciołom. Niestety zarówno córka jak i lekarze są przekonani, że jej opowieści to wynik starczej choroby. Jedyna nadzieje pozostaje w młodziutkiej Elinie, która będzie musiała ruszyć na misję ratunkową.
W tym czasie w okolicy zaczynają dziać się dziwne rzeczy. W okolicy jeziora pojawiają się tajemnicze ślady, a wody mętnieją. Nie ma też jednej z wróżek. Wszystko wskazuje na porwanie. Znalezienie winnego nie jest jednak łatwe. Zwłaszcza, że w okolicy wile rzeczy się zmieniło. Każdy trop może okazać się tym właściwym, każda zaobserwowana zmiana wymaga śledztwa, a jednocześnie bohaterzy wiedzą, że muszą się ścigać z czasem, bo inaczej na zawsze mogą stracić jedną z przyjaciółek.
Drugi tom pt. "Smocze łzy" to historia pełna niespodzianek. Lepiej poznajemy dwie najważniejsze bohaterki, czyli babcię Adelajdę  i wnuczkę Elinę, dowiadujemy się skąd wzięła się umiejętność dostrzegania magicznych istot. Tym razem akcja toczy się wokół ważnej misji: zdobycia jednego z ważnych elementów wróżkowego balsamu. Wyprawa do krainy smoków, czyli lasu Broceliane to pretekst do poznania legend i wejścia do mrocznego, celtyckiego świata pełnego magicznych stworzeń. Nie brakuje tu też tematu opieki, odpowiedzialności, samodzielności i przyjaźni, a także cudu wyklucia małego smoka. Nie obędzie się też bez wyzwań i niebezpieczeństw oraz konieczności naprawiania szkód.
Trzeci tom pt. "Na ratunek jednorożcowi" podsuwa nam problem przedmiotowego traktowania zwierząt i starszych osób z niepełnosprawnościami. Obraz oczywiście jest przesłodzony, bo widziany z perspektywy nastolatki niezdającej sobie sprawy z tego jak wielkim wyzwaniem jest opieka nad osobą nie do końca sprawną oraz nie godząca się na kapitalistyczne podejście do zdobywania pieniędzy: jak jesteś silny to dysponujesz cudzym życiem i czasem. Tu w formie brutalnej, bo handlu istotami magicznymi. Eliza razem z przyjaciółmi musi być przebiegła, aby udały się wszystkie jej plany: zarówn0o te związane z babcią, która wprowadziła ją do świata magii oraz związane z jego znajomością obowiązki ratowania magicznych istot przed złymi magicznymi istotami. Ocenianie, demaskowanie zła jest tu ważnym elementem akcji. Świat jest tu czarno-biały. Dobrzy muszą stawiać czoło złu, a to czasami wymaga podstępu, wykorzystywania nie do końca dobrych chwytów, bo cel uświęca środki i w obliczu dużej krzywdy przymyka się oczy na oszustwa. Ratowanie jednorożca stanie się pretekstem do coraz lepszego poznawania świata magii. A ten okaże się bardzo niebezpieczny. Znajdujące się równolegle do naszego uniwersum czasami przenika do zwykłego świata. Mamy tu też miejsca typowo dostępne tylko dla wtajemniczonych, czyli targowiska, na których można spotkać typki spod ciemnej gwiazdy.
Poza magiczną historią na plan pierwszy wysuwa się tu niezwykle ciepła relacja Eliny z Adelajdą. Obie uwielbiają dziejące się wokół nich cuda. Są otwarte na magię i dlatego mogą ją dostrzec.
Tak jak w „Pozytywce” Carbone (właśc. Bénédicte Carboneil) mamy tu podsunięte tematy społeczne. Pojawiają się stereotypy, uprzedzenia względem osób starszych. Jest też zło, które trzeba odkryć i unieszkodliwić oraz zlikwidować skutki jego działania. Véronique Barrau wydaje się przemycać wszystkie tematy przyrodnicze, pokazywać jak niesamowicie ważne jest dbanie o przyrodę, ale też opowieści o elfach i innych magicznych istotach, z których słynie. Charline Forns za pomocą ilustracji łączy te rzeczy, tworzy niesamowitą atmosferę, w której z jednej strony mamy typowy dla jej prac realizm, dbanie o szczegóły, a z drugiej strony wykorzystanie go do podsuwania magii, która staje się tu ważnym elementem otoczenia.