Pod płaszczykiem fantastycznych opowieści może kryć się wiele prawd o naszym świecie. Magiczne światy mają w sobie coś intrygującego, przyciągającego. Z jednej strony mogą przenieść nas do innego uniwersum, a z drugiej proponują odmienne spojrzenie na własne otoczenie. W przypadku tych drugich mamy sporą dawkę realizmu magicznego. Niezwykłe rzeczy dzieją się tuż obok ludzi, są częściom ich świata i są traktowane jako coś normalnego. Nie zawsze dostrzegane. Czasami potrzebna jest odrobina wtajemniczenia i pomocy znającej tajniki magii. Z taką kreacją rzeczywistości mamy do czynienia w fantastycznym komiksie „Strażniczka małych ludzi” powstałej przy współpracy trzech artystek słynących z dużej wyobraźni i pięknych historii.
Benedicte Carboneill, aka Carbone słynie z polecanych przeze mnie „Pozytywki” i „Biedronki Fionki”. Zarówno Véronique Barrau, jak i Charline Forns nie są jeszcze znani polskim czytelnikom, ale to się na pewno zmieni i to nie tylko z powodu „Strażniczki małych ludzi”. Forns jest współautorką ósmego tomu „Gigantów”, a ten na pewno pojawi się na polskim rynku za kilka miesięcy. Z kolei Barrau podsuwa młodym odbiorcom dużo opowieści o magii oraz przyrodzie. W ich wspólnych dziele wszystkie te cechy są ważne. Wkład każdej z artystek jest pięknie widoczny.
W pierwszym tomie zatytułowanym "Wróżkowy balsam" autorki podsuwają nam ciepłą opowieść o miłości babci i wnuczki. W tle mamy oczywiście dużo magii. Elina z mamą przyjeżdża do domu babci, która miała wypadek i z tego powodu wylądowała w szpitalu. Jej córka jest przekonana, że trzeba zapewnić jej całodobową opiekę w ośrodku, aby była bezpieczna. Adelajda jednak ma inną wizję własnej przyszłości. Ważne jest dla niej mieszkanie w domu pozwalającym na pełnienie ważnej funkcji: strażniczki małych ludzi. Elina w czasie odwiedzin przynosi niezwykły kwiat alarmujący staruszkę, że wróżki są w niebezpieczeństwie. Zamierza pomóc małym przyjaciołom. Niestety zarówno córka jak i lekarze są przekonani, że jej opowieści to wynik starczej choroby. Jedyna nadzieje pozostaje w młodziutkiej Elinie, która będzie musiała ruszyć na misję ratunkową.
W tym czasie w okolicy zaczynają dziać się dziwne rzeczy. W okolicy jeziora pojawiają się tajemnicze ślady, a wody mętnieją. Nie ma też jednej z wróżek. Wszystko wskazuje na porwanie. Znalezienie winnego nie jest jednak łatwe. Zwłaszcza, że w okolicy wile rzeczy się zmieniło. Każdy trop może okazać się tym właściwym, każda zaobserwowana zmiana wymaga śledztwa, a jednocześnie bohaterzy wiedzą, że muszą się ścigać z czasem, bo inaczej na zawsze mogą stracić jedną z przyjaciółek.
Drugi tom pt. "Smocze łzy" to historia pełna niespodzianek. Lepiej poznajemy dwie najważniejsze bohaterki, czyli babcię Adelajdę i wnuczkę Elinę, dowiadujemy się skąd wzięła się umiejętność dostrzegania magicznych istot. Tym razem akcja toczy się wokół ważnej misji: zdobycia jednego z ważnych elementów wróżkowego balsamu. Wyprawa do krainy smoków, czyli lasu Broceliane to pretekst do poznania legend i wejścia do mrocznego, celtyckiego świata pełnego magicznych stworzeń. Nie brakuje tu też tematu opieki, odpowiedzialności, samodzielności i przyjaźni, a także cudu wyklucia małego smoka. Nie obędzie się też bez wyzwań i niebezpieczeństw oraz konieczności naprawiania szkód.
Trzeci tom pt. "Na ratunek jednorożcowi" podsuwa nam problem przedmiotowego traktowania zwierząt i starszych osób z niepełnosprawnościami. Obraz oczywiście jest przesłodzony, bo widziany z perspektywy nastolatki niezdającej sobie sprawy z tego jak wielkim wyzwaniem jest opieka nad osobą nie do końca sprawną oraz nie godząca się na kapitalistyczne podejście do zdobywania pieniędzy: jak jesteś silny to dysponujesz cudzym życiem i czasem. Tu w formie brutalnej, bo handlu istotami magicznymi. Eliza razem z przyjaciółmi musi być przebiegła, aby udały się wszystkie jej plany: zarówn0o te związane z babcią, która wprowadziła ją do świata magii oraz związane z jego znajomością obowiązki ratowania magicznych istot przed złymi magicznymi istotami. Ocenianie, demaskowanie zła jest tu ważnym elementem akcji. Świat jest tu czarno-biały. Dobrzy muszą stawiać czoło złu, a to czasami wymaga podstępu, wykorzystywania nie do końca dobrych chwytów, bo cel uświęca środki i w obliczu dużej krzywdy przymyka się oczy na oszustwa. Ratowanie jednorożca stanie się pretekstem do coraz lepszego poznawania świata magii. A ten okaże się bardzo niebezpieczny. Znajdujące się równolegle do naszego uniwersum czasami przenika do zwykłego świata. Mamy tu też miejsca typowo dostępne tylko dla wtajemniczonych, czyli targowiska, na których można spotkać typki spod ciemnej gwiazdy.
Poza magiczną historią na plan pierwszy wysuwa się tu niezwykle ciepła relacja Eliny z Adelajdą. Obie uwielbiają dziejące się wokół nich cuda. Są otwarte na magię i dlatego mogą ją dostrzec.
Tak jak w „Pozytywce” Carbone (właśc. Bénédicte Carboneil) mamy tu podsunięte tematy społeczne. Pojawiają się stereotypy, uprzedzenia względem osób starszych. Jest też zło, które trzeba odkryć i unieszkodliwić oraz zlikwidować skutki jego działania. Véronique Barrau wydaje się przemycać wszystkie tematy przyrodnicze, pokazywać jak niesamowicie ważne jest dbanie o przyrodę, ale też opowieści o elfach i innych magicznych istotach, z których słynie. Charline Forns za pomocą ilustracji łączy te rzeczy, tworzy niesamowitą atmosferę, w której z jednej strony mamy typowy dla jej prac realizm, dbanie o szczegóły, a z drugiej strony wykorzystanie go do podsuwania magii, która staje się tu ważnym elementem otoczenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz