W
książce „Bunt mas" Jose Ortega y Gasset postrzega masy jako wielkie
zło, ponieważ jest bezwolną masą, z czym oczywiście się zgadzam. Również
trafne z mojego punktu widzenia są jego spostrzeżenia, co do ludzkiej
„pracowitości" (a może bardziej lenistwa). Hiszpański filozof zauważa (i
pewnie nie on jeden), że człowiek posiadający wygodne życie przestaje
się starać i po prostu korzysta z dóbr.
Kontrowersyjne
(przynajmniej dla mnie) jest jego twierdzenie o tym, że dawniej ludzie
byli wychowywani na bardziej odpowiedzialnych, że obecnie na świecie
żyją masy bezwolnych nieodpowiedzialnych nieudaczników (co w pewnych
kwestiach zgadza się z moim osobistym doświadczeniem), ale przecież nie
możemy całej ludzkości przeszłej stawiać ponad nami, a wszystkich
współczesnych postrzegać źle. Ortega pisze:
„Owa
zawrotna szybkość reprodukcji oznacza, że na scenę dziejów ciskano masy
ludzkie całymi garściami, i to w tak przyspieszonym tempie, że trudno
było je przepoić wartościami tradycyjnej kultury.
W
skutek tego dzisiejszy przeciętny Europejczyk ma psychikę zdrowszą i
silniejszą, ale zarazem bardziej prymitywną niż jego przodkowie z XIX
wieku. Dlatego też sprawia nieraz wrażenie człowieka pierwotnego
przeniesionego niespodziewanie w sam środek jakiejś starej cywilizacji.
Szkoły, z których tak dumny był wiek miniony, uczyły masy jedynie
posługiwania się technikami nowoczesnego życia, ale nie były w stanie
ich wychować. Dano im narzędzia pozwalające intensywnie żyć, ale nie
uwrażliwiono ich na wielkie historyczne obowiązki; zaszczepiono im
gwałtownie pychę i moc nowoczesnych środków działania, a nie ducha".
Moim
zdaniem wcale ta mała ilość w poprzednich wiekach wcale nie była
„bardziej wartościowa" i ludzie wcale nie przykładali większej wagi do
wychowania dzieci niż obecnie (wystarczy sięgnąć do paru powieści i
każdej epoki i historii wychowania, aby przekonać się, że wychowywano - a
raczej produkowano - bezrozumne masy, posiadające liczne zabobony, od
których i my nie pozostajemy wolni).
Ortega
y Gasset moim zdaniem ma małą tendencję przerysowywania współczesnych. Z
jednej strony wydaje się chwalić czasy „niesamowitych możliwości", ale
z drugiej strony stwierdza, że te nieograniczone możliwości to również
możliwości uwstecznienia.
Społeczeństwo
nie jest na tyle równe, by mogło się uwsteczniać. Chęć do polepszenia
własnych warunków, zarobienia większej ilości pieniędzy, zdobycia
najnowszych osiągnięć techniki ciągle pcha ludzi ku pracy, a praca jest
podstawą do rozwoju.
Hiszpański
filozof również nieco naiwnie twierdzi, że dawniej ludzie wiedzieli,
jaki jest ich cel, dokąd zmierzają. Czyżby? Nie sądzę, że w XIX wieku
byli w stanie stwierdzić, że przyszły wiek przyniesie odkrycie energii
atomowej, a w XIV nawet nie przypuszczali, że przez kolejne wieki
przyjdzie im zaludniać nowe lądy, o których nic nie wiedzą. Więc gdzie
ten cel?
A
może owa celowość leży we wpajaniu wartości młodym ludziom? Tylko
wówczas rodzi się pytanie, skąd powstawały masy wędrownych starców
nieposiadających dachu nad głową, kiedy ich dzieci miały zapewnioną
egzystencję?
Ortega
wydaje mi się nieco umniejszać wartość współczesności i rozwoju.
Podobnie jak Postman w „Zabawić się na śmierć" nie dostrzega luk w swoim
rozumowaniu. Bierze pod lupę tylko wybrane jednostki, odpowiadające
jego założeniom i tworzy z nich masy. Wydaje się nie pamiętać, że
współczesność wymaga od ludzi większych umiejętności, co niesie za sobą
większy wysiłek intelektualny większej liczby ludzi.
Różnica
między nami, a ludźmi z XIX wieku jest przepaścią tak wielką, jaką
dzielą nas od tamtych czasów lata pomnożone przez wynalazki, innowacje.
Dawniej rolnik wiedział o rolnictwie niewiele. Współcześnie nie tylko
musi obsługiwać skomplikowane maszyny, znać się na chemii, potrafić
przeciwdziałać chorobom roślin i zwierząt i jest on człowiekiem
piśmiennym, co nie zawsze było możliwe XIX wieku. Mimo tych wielu
umiejętności, posiadania wielu maszyn, nadal czuje potrzebę uczenia się,
by ziemia „dawała" lepsze plony. Jest również świadomy, że lepsze to
nie koniecznie ilość, ale coraz częściej jakość. Takie kształcące się w ramach swojej specjalizacji są krytykowane przez Ortegę dopiero wówczas, gdy próbują wypowiadać się na tematy niezwiązane z ich wąską wiedzą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz