Barbara Tomaszewska, Iluzja, Gdynia "novae res" 2013
„Daleko, w Północnym Kraju, żyła Królowa Śniegu. Była okrutna, ponieważ
nikt jej nigdy nie kochał. Ale pewnego razu, kiedy pędziła saniami przez
lodowatą pustkę, spotkała małą dziewczynkę i zabrała ją ze sobą. W swoim
surowym pałacu opowiadała jej różne historie, ale najczęściej te smutne. Mając
w swych oczach odłamki lodu, dziewczynka nie potrafiła płakać, a szkoda, ponieważ
jedynie jej łzy mogły zmiękczyć serce Królowej. Aż kiedyś, kiedy na niebie
pojawił się sznur dzikich gęsi, Królowa wysoko podniosła głowę i zanurzyła ją w
białym nagrzanym puchu, który roztopił mróz malujący na biało jej czarne włosy…”
– słowa, które są specyficzną spowiedzią wyrażają wszystko to, co w historii
bohaterów jest ważne. Bajki wydają się nam fikcją do czasu, kiedy czas nas nimi
naznaczy. Ola przeczuwając swoją przyszłość uwielbia opowieść o Królowej
Śniegu. Nie jest w tej miłości osamotniona. Ma przyjaciela, Marka, który –może
za jej sprawą, a może przez osobiste przeczucia – zachwyca się opowieścią o małej,
niewinnej dziewczynce, którą pozbawiono uczuć.
Świat ukazany w książce jest pełen marionetek wykonujących mechaniczne gesty
i wypowiadający słowa, które wynikają z chłodnej kalkulacji. Źródłem wszystkich
nieszczęść jest brak umiejętności rozmawiania o uczuciach. Bohaterowie nie potrafią
tego, czego nie nauczyli ich rodzice, a oni nie posiedli tej umiejętności przez
swoich. I tak w „nieskończoność” do pierwszej małpy, która nie potrafiła o
uczuciach rozmawiać, ale doskonaliła umiejętność porozumiewania się w ramach
gatunku. Pojęcia abstrakcyjne (do nich należą też nazwy emocji) wytworzono po
latach rozwoju emocjonalnego gatunku. To nie znaczy, że pierwsza małpa nie
czuła i nie miała potrzeby okazania tego, ale nie potrafiła, ponieważ nie miał
jej kto tego nauczyć. Większość ludzi kontynuuje ten model żyjąc w świecie
wzajemnych pretensji i wymagań bez akceptacji inności bliźniego. Książka jest
pełna takich bohaterów.
Montessori po wielu latach pracy z ludźmi stwierdziła, że dzieci
robotników zostają robotnikami. Kim zostają dzieci inwalidów emocjonalnych? Jak
toczy się życie ludzi, których rodzice poślubiają się z powodu niechcianej
ciąży? Czy da się przerwać ten krąg nieszczęść prowadzących do chorób
psychicznych?
Książka Barbary Tomaszewskiej jest po brzegi wypełniona patologią, jakiej
nikt nie chciałby doznać. Nie ma bohaterów „normalnych”. Pojawiają się mściwi,
zazdrośni, podli ludzie, którzy czynią zło. Można by powiedzieć, że Nietzsche
miał rację: człowiek jest z natury zły. Jednak czy na pewno? Może to właśnie
uspołecznianie, które dla niemieckiego myśliciela było temperowaniem
negatywnych cech ludzi jest ich twórcą. Dopiero samoświadomość,
samooczyszczenie i otwarcie na emocje swoje oraz innych daje ludziom spokój.
Tomaszewska opowiedziała historię, która przeraża z każdą stroną. Łzy
stają w oczach i mimo tego nie chce się przerwać czytania. Historia małej
dziewczynki powinna być skierowana dla dzieci. Tak nam się wydaje. Jest to
jednak książka o świecie, który jest dla wszystkich wrogi przez emocje, które
zostają zepchnięte w „niebyt”, z którego ciągle chcą wracać.
Starożytni Grecy stwierdzili, że dobra sztuka to taka, która wywołuje katharsis, czyli oczyszcza. Może to być
spowodowane emocjami, przemyśleniami, utożsamieniem z bohaterem. Genialne
sztuki łączyły te elementy. W moim przypadku książka Tomaszewskiej poruszyła
mnie tak bardzo, że zaparła mi dech w piersiach i poczekałam kilka dni z
opadnięciem emocji, by napisać swoje przemyślenia. Dobre książki po ich zamknięciu
wywołują taki szok, że brakuje słów do ich opisania i ocenienia i potrzeba
czasu, by to zrobić.
Książka powinna być lekturą obowiązkową dla wszystkich rodziców czy osób
chcących mieć dzieci, aby mogli zmienić świat.
Odpowiadając na Twój komentarz u mnie :) Uważam, że Twoja recenzja jest dużo lepsza od samej książki, którą recenzujesz. Odnalazłaś w niej dużo rzeczy, których ja nie zauważyłam dlatego, że albo ich tam po prostu nie ma, albo ja nie chciałam ich dostrzec... Dla mnie była zbyt płytka, a opisana historia tak karykaturalna jak to tylko możliwe, szkoda tylko, że autorka według mnie nie poradziła sobie ze środkami literackimi jakich postanowiła użyć... :( Cieszę się jednak, że do Ciebie trafiła to zastanawia, i sprawia, że może ktoś da jej szansę, a autorce pozwoli rozwinąć skrzydła :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Żaneta
Dla mnie jest to książka znakomita. Im więcej czasu minęło i więcej nad nią myślę uważam, że autorka napisała doskonałą analizę zachowań społecznych w niezwykle prosty sposób, a to wymaga wielkich umiejętności. U mnie ta książka znajduje się na liście najlepszych książek (obok Hemingwaya i Camusa)
Usuń