Zaczepiła mnie znajoma troszkę starsza od mojej
teściowej:
- Młodzież teraz taka wybredna.
- A co się stało – dziwię się kobiecie, która zawsze
stawała w obronie nastolatków.
- Kupiłam wnuczce śliczny bidon – wyciąga z torebki i
pokazuje – No popatrz.
Faktycznie śliczny. Różowiutki. Do tego z księżniczką.
Marzenie każdej przedszkolaczki.
- A ile wnuczka ma lat? –dociekam.
- Czternaście.
Bidon dostała Olka. Pasuje do wieku, a znajoma już jest
mniej rozczarowana odrzuceniem prezentu przez wnuczkę i zamiast kupować
drobiazgi podpyta się, o czym marzy nastolatka i będzie odkładała pieniądze na
prezent, który naprawdę ucieszy.
Czasami warto więcej rozmawiać z bliskimi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz