Dorota Jolanta Szumilas, Wojtek i jego pies Dżeki, il.Marta Kowalska, Warszawa „Białe
Pióro” 2017
Każde dziecko w pewnym momencie życia ma taki czas,
że zaczyna marzyć o psie. Prośby często trwają bardzo długo, raz są
intensywniejsze, raz tracą na sile. Zdarza się, że przez jakiś czas młodzi
miłośnicy zwierząt nie wracają do tematu, a później ich błagania przybierają na
sile. Każda podjęta decyzja może wydawać się nie dość dobra. Odmowa sprawia, że
pociecha nie ma szansy mieć niezwykłego i najwierniejszego przyjaciela, któremu
może się wygadać zawsze i wszędzie, z którym może przeżyć niezwykłe przygody i
nawiązać niepowtarzalną bliskość. Zgoda z kolei może wiązać się z przyzwoleniem
do braku zainteresowania, porzucania, potraktowaniem dziecka jako kolejnej zabawki.
Obranie dobrej drogi, pokazanie jak ważna jest odpowiedzialność za zwierzę jest
niezwykle trudne. Dorota Jolanta Szumilas w książce „Wojtek i jego pies Dżeki”
pokazuje, że nie jest to niemożliwe. Daje wiele wskazówek rodzicom, a dzieciom
tłumaczy czym jest odpowiedzialność.
Główny bohater chodzący do szkoły od wielu dni prosi
swoich rodziców o możliwość posiadania psa. W czasie nalegania używa najlepiej
znanego rodzicom argumentu: „U Bartka jest Makary, a Jędrek ma Pimpusia”.
„Koledzy mają, a ja nie” – sprawia, że dziecko czuje się poszkodowane, a
przecież żaden z rodziców nie chce, aby jego pociecha była nieszczęśliwa.
Pozostaje tłumaczenie, jak wiele zaangażowania potrzebuje czworonóg, jak dużej
odpowiedzialności. Wojtek oczywiście waha się, czy da radę, ale nie powie tego
swoim rodzicom, ponieważ jego największym marzeniem jest posiadanie psa, a nie
zastawianie się, czy będzie bardzo dobrym właścicielem i przyjacielem, czy uda
mu się utrzymać zainteresowanie, czy za miesiąc nie będzie bardziej marzył o
zabawce lub grze. Dzięki niesamowitej empatii rodziców coraz lepiej rozumie, z
czym będzie wiązała się opieka, jakiego psa powinien mieć, odkryje też, że
pupil to nie tylko możliwość pokazania się z nim kolegom, ale też niemiłe
sprzątanie po nim, konieczność wyprowadzania go przed szkołą, czyli
wcześniejszego wstawania. Mimo świadomości licznych obowiązków chłopiec bardzo
chce być psim przyjacielem.
Rodzice w końcu godzą się, ale dają jeden warunek:
musi to być pies adoptowany. Jadą z chłopcem do schroniska, gdzie może wybrać przyszłego
podopiecznego, pomagają przejść przez wszystkie procedury oraz pomagają w
opiece, ale kładą nacisk a samodzielność. Wojtek z zaangażowaniem przygotowuje
się do bycia opiekunem. Pies zyskuje dom, a jego młody pan prawdziwego
przyjaciela na dobre i złe.
Niedługa książka z dużą czcionką i interesującymi,
prostymi ilustracjami oraz kolorowankami Marty Kowalskiej porusza wiele ważnych
problemów. Poza pokazaniem jak wiele odpowiedzialności, zaangażowania i
poświęceń wymaga posiadanie psa zachęca do adopcji tych czworonogów, które
jeszcze nie mają własnego domu. Wielkim plusem jest pokazanie realnej sytuacji,
poruszanie dziecięcych problemów, wczucie się w dziecięce wahania zmieszane z
chęcią osiągnięcia celu. Pisarka stworzyła prostą, ale jednocześnie pouczającą
opowieść także dla rodziców, którzy nie wiedzą w jaki sposób przekonać swoje
pociechy do przejęcia odpowiedzialności nad swoim pupilem.
„Wojtek i jego pies Dżeki” to przewidywalna opowieść,
w której ważniejsze od fabuły jest przesłanie. Mali czytelnicy mogą się
utożsamić z bohaterem, odpowiedzieć na pytanie czy są gotowi ponieść
odpowiedzialność za opiekę nad zwierzęciem, czy będą gotowi wyrzec się
dłuższego spania, większej ilości kieszonkowego dla siebie i będą gotowi
sprzątać po psie, dbać o jego zdrowie, pilnować go. Książka będzie bardzo dobrą
lekturą do czytania przez dzieci nauczania początkowego oraz piękną opowieścią
do słuchania przez przedszkolaków. Doskonale sprawdzi się w czasie poruszania
tematu odpowiedzialności, dorastania, samodzielności, adopcji, opieki nad
zwierzętami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz