Anna
Szukalska Zastanawia mnie skąd wziął się u Pani pomysł na pisanie książek
dla dzieci? To trudny odbiorca w czasach gier komputerowych i innych nowinek
technicznych. Ciężko nakłonić dziecko do czytania, tym bardziej wierszy, bo to
nudne i niemodne. Trzeba mieć dużo energii i kreatywności aby już od
najmłodszych lat dziecko zaprzyjaźniło się również z książkami.
Pomysł na książki dla dzieci wyszedł od mojego syna i
częściowo wiązał się z moją pracą nauczycielską w Kanadzie, w Seneca Lab
School, gdzie duży nacisk kładziono na dziecięcą kreatywność i postrzeganie
świata i formy ich wyrażania. Pracowałam w systemie Reggio Emilia, warto tak
nawiasem mówiąc poczytać o tej filozofii Lorisa Malaguzziego, włoskiego
pedagoga, który twierdził, że dziecko posługuje się stoma językami, a dorośli i
system szkolny pozbawia je 99 sposobów wyrażania siebie. Stworzył więc własny
system, który podbija ostatnio nawet Japonię.
Postanowiłam utrwalić świat dziecięctwa mojego smyka,
który zawierał się w różnych formach prac plastycznych, które zbierałam od jego
3-go roku życia. Szafy mają jednak ograniczoną pojemność, zaczęłam więc te
wytwory fotografować i pisać wiersze dla dzieci, które te prace inspirowały. A
ponieważ dzieci na całym świecie przechodzą przez te same etapy jeśli chodzi o
rozwój umiejętności rysunku by wyrazić postrzegany świat, ludzi, zwierzęta i
sytuacje, to te ilustracje powodują, iż mali czytelnicy utożsamiają swoje
własne doświadczenia z obrazami w moich książkach. Staram się, by te wiersze o
świecie dziecka miały nutkę fantazji,
humoru lub absurdu, odnosiły się do obecnej rzeczywistości i dziecięcych
zainteresowań, oglądanych filmów czy mody na pewne zabawki, gadgety, gry, treści
reklamowe, bo to jest bliskie obecnemu pokoleniu. Z komentarzy rodziców na
forach czytelniczych wiem, że nie ziewają podczas czytania swoim pociechom
moich wierszy i bawią się słowem równie dobrze jak mali odbiorcy. Jeśli chodzi
o nakłanianie do czytania – nie trzeba tego robić. Trzeba dawać dziecku
przykład poprzez czytanie samemu, obcowanie z książkami, wizyty w bibliotekach
i księgarniach czy uczestniczenie w spotkaniach z autorami dla dzieci. Dziecko
uczy się poprzez obserwację i czynne uczestnictwo, nie nakłanianie. Ja swojemu
synowi czytałam lub śpiewałam wieczornie od urodzenia. Pomimo, że nie rozumiał,
gdy był niemowlęciem, to osłuchiwał się z moim głosem, melodią słów, rytmem
wierszy i gawędziarstwem bajek. Gdy zaczął mówić i rozumieć więcej, sam
przynosił książki do łóżka i domagał się czytania. A biblioteczka, z której
wybierał, miała pokaźne rozmiary, również złożona z książek anglojęzycznych
przywiezionych z Kanady, gdy zapadła decyzja powrotu do kraju.
Zaprezentuję tutaj wiersz z tomiku dla najmłodszych
„Dziecięcy Świat”:
Kot Cztero-łap
Kot Cztero-łap dumnie pręży
grzbiet swój w ciapki tęczo-szare.
Ogon w górę zadarł mężnie
pokazując swe zamiary.
Niezależność w sobie nosi,
pazur ostrzy, kiedy trzeba.
Jest przymilny, kiedy prosi,
mrukiem czułość w duszę wlewa.
Myśli kocie swe hołubi…
Na złych prycha, syczy, wre.
Dobrych ludzi wręcz uwielbia
i zakazom miauczy ”nie”!
Tak wędruje Kot Cztero-łap
z wyobraźnią za pan brat.
Będzie zawsze towarzyszem
tam gdzie jest zabawy świat.
Joanna Chodzin
Poznała Pani zwyczaje, wierzenia, wiedzę Indian. Ile jest w Pani szamanki a ile
zwyczajnej rodzimej czarodziejki. Czy ta wiedza zdobyta w Kanadzie czasami nie
wyklucza, nie przeszkadza w życiu tu i teraz i czy nie tęskni Pani za tym innym
życiem wśród Indian? O to zawsze chciałem zapytać.
Nie jestem szamanką… Od Indian czerpałam wiedzę o
związkach człowieka z Naturą. Czuję się Słowianką i korzystam z mądrości naszej
rodzimej tradycji, jeśli chodzi o magię i filozofię, które roboczo nazywam
magią życia codziennego. U Indian w czasie nauk na jednej z ceremonii Pow-wow
dowiedziałam się wspaniałej rzeczy, a mianowicie tego, że Słowianie i Indianie
są duchowymi Braćmi, gdyż zostali ustanowieni Strażnikami Ziemi na
przeciwległych półkulach. Ta niezwykle ważna informacja zwróciła moją uwagę w
stronę Rodzimowierstwa i słowiańskiej kultury. Przechodziłam w tej mojej drodze
doświadczania życia przez wiele etapów poszukiwania własnej i niepowtarzalnej
ścieżki, włącznie z filozofią Wicca, by stać się kobietą niezależną, mającą
wpływ na tworzenie własnej rzeczywistości i ukierunkowania działań na poznawanie
siebie i własnych możliwości twórczych. Jeśli poznałabym siebie tak do końca w
którymś z reinkarnacyjnych wcieleń to uznałabym, iż moja ludzka egzystencja
może się zakończyć. Ciekawym doświadczeniem byłoby poruszać się w światach
równoległych, bez ciała fizycznego i dualnych ograniczeń ziemskiego świata,
który jest swoistym matrixem, ale jedynym jaki znamy, gdy nie posiadamy
zdolności używania pozazmysłowego postrzegania czy bilokacji w czasie i
przestrzeni. ;)
Każda wiedza czy doświadczenia zdobyte w ciągu życia
są cenne, nigdy nie postrzegam ich jako przeszkadzajek. To one formują Tę,
którą się staję. Tęsknię za przygodami, które są rezultatem poznawania innych
kultur, choć wcale nie do wszystkich mnie ciągnie i intuicyjnie wiem, że nie
potrzebuję mieć z danymi kulturami kontaktu. O przebywaniu wśród Indian zawsze
marzyłam i stało się to dla mnie możliwe na emigracji właśnie. Natomiast jestem
szczęśliwa zazwyczaj tam, gdzie mój dom. A ten dom jest teraz (i z powrotem) w
Polsce. Tu miałam wrócić i odkryć moja misję w życiu. Jest nią dzielenie się z
ludźmi moimi przemyśleniami, które przekazuję za pomocą książek. Wybór formy
poetyckiej nawet w prozie, którą stosuję przecież w tomach dla dorosłych, jest
zapewne związany z romantyzmem jaki we mnie drzemie i po części z brakiem czasu
na stosowanie długich form przekazu. Działam, żyję, doświadczam, a nie siedzę
przed klawiaturą godzinami wymyślając życie i perypetie postaci fikcyjnych
bohaterów.
Podzielę się tutaj wierszem z debiutanckiego tomu
wierszy „Dychotomia mojej kobiecej natury”:
Wrota do Krainy Baśni
Stara Szafa? Nie...
Stara Baśń? Nie...
Portal do innego wymiaru?
Tajemnica opleciona fantastycznymi
kształtami języków ognia,
zaklęta w omszały głaz,
na straży którego stoją wiekowe drzewa.
Wsłuchana w mowę Ziemi,
czerpiąca siłę z energii kształtów
światłem pieszczona,
w miękkość mchu wtulona.
O czym rozmyśla i marzy
w czasie, w chwili, w wieczności zawieszona?
Jej to sekret tylko i wiedza utajniona,
ukryta w widzącym półuśmiechu.
Jak miło tego słuchać...
OdpowiedzUsuń