Violetta Domagała, Zamordować dziecko, Gdynia „Novae Res”
2017
Osadzenie akcji w nieodpowiednich
czasach może zniszczyć cały pomysł i zanegować ważne problemy etyczne, które
pisarz chce nam podsunąć. Snucie opowieści z wątkami historycznymi wymaga bardzo
dużej wiedzy historycznej, dużo większego zaangażowania w pisaniu i posiadania
zaufanego specjalisty zajmującego się badaniem określonych czasów albo chociaż
bardzo dobrze znającego i potrafiącego wskazać nam, co może budzić mieszane
uczucia w czytelnikach. Często łatwym rozwiązaniem wydaje się przeniesienie akcji
do stosunkowo bliskiej (bo pamiętanej przez naszych dziadków) przeszłości. Dobrze
jeszcze, aby ta przeszłość miała możliwości snucia kontrowersyjnych fabuł.
Jeśli strzelacie, że chodzi tu o II wojnę światową to się nie mylicie. Takie
tam prozaiczne czasy pełne walki oraz z wyraźnym podziałem na dobrych i złych,
a przez to ze sporą ilością etycznych dylematów tych dobrych. Jednak i to
często okazuje się nie lada wyzwaniem. Wtedy pojawia się pytanie: Dlaczego
pisarz mający interesujący pomysł i smykałkę do fantazjowania nie umieścił
akcji w świecie nieistniejącym, w niedalekiej przyszłości dającej większe pole
popisu i mniejsze kompromitacji? A jeśli już koniecznie chciał, aby to była
przeszłość to, dlaczego nie sięgnął po dwa czy trzy pamiętniki, które można
przeczytać w trzy wieczory, żeby wiedzieć jak wyglądały realia?
Violetta Domagała pokazuje
nam bohaterów wojennych (do których mam wiele zastrzeżeń) i renesansowych (z
czasów Jagiellonów). Tragiczne realia obozowe i dylematy młodej matki stają się
pretekstem do przeniesienia czytelnika w inne czasy: te, których miłośnicy konserwatyzmu
starają się zakłamać opowieściami o lekkim losie niewyemancypowanych kobiet
utrzymywanych przez mężczyzn, mających lekkie życie i cieszących się
przywilejem niepracowania. O ile pierwszych 40 stron to droga przez mękę, bo
czytelnik znający historię zostaje poczęstowany takimi smaczkami jak gestapowcy
w obozie koncentracyjnym, a do tego smagający batami to jeszcze przekonywany
jest, że więźniowie nie wiedzieli, co ich czeka. Po przebrnięciu przez tę część
jest dużo lepiej. Uciemiężeni (choć tak naprawdę bardziej biedni niż
spracowani) chłopi, kapryśni możni i najgorsze wyobrażenie plebanów tworzą
kobiece piekło, w którym płeć piękna stworzona jest do dogadzania wszystkim,
ciężkiej pracy i podtrzymywania ciągłości społeczeństwa. Konieczność ciągłego
rodzenia (wysoka śmiertelność dzieci), a do tego wytężonej pracy do ostatnich
dni ciąży i prawie od razu po porodzie sprawiały, że życie kobiet nie było
łatwe. Violetta Domagała pokazuje nam świat pełen trudów, obowiązków i braku
prawa głosu czy choćby możliwości wygłaszania własnych opinii, jakiegokolwiek samodzielnego
decydowania. Za to musiały dbać o ład w zagrodzie, karmić zwierzęta i dzieci,
dbać o wszystkich domowników, pracować w polu. Jakby tego było mało nie brakuje
tu także bardzo ważnego problemu społecznego: przemocy wobec kobiet i dzieci.
Jak to mogło wyglądać kilka wieków temu możemy sobie dużo wyobrazić czytając o
normach sprzed stu lat. Violetta Domagała swoimi wyobrażeniami podzieliła się z
czytelnikami i myślę, że jest to udana wizja problemów, o których ikt nie
chciał wówczas mówić, które chowano po kątach. Ważną rzeczą ukazaną w powieści
jest napędzające się koło przemocy wobec niewiast. Życie Elżbiety, głównej
bohaterki, w takich warunkach to przeciętna egzystencja córki maltretowanej
kobiety. Dostrzegająca ilość cierpienia kobiet w otoczeniu dziewczyna będzie
musiała podjąć bardzo ważną decyzję, która ma także pomóc w podjęciu decyzji
żydówki w obozie.
Mam jedno ważne
zastrzeżenie do książki „Zamordować dziecko”: dlaczego w czasach historycznych
z pominięciem ówczesnych realiów? Dużo większe wrażenie ta opowieść wywarłaby,
gdyby umieszczono ją w wymyślonym świecie. Uważam, że gdyby pominięto część
obozową powieść wypadłaby dużo lepiej. Długie, sztywne i bardzo nierealne
dialogi sprawiają, że tylko wytrwali czytelnicy są w stanie przebrnąć przez tę
obfitującą w wykrzykniki i zdania bierne część. Dużo lepiej czytałoby się gdyby
pisarka długie zdania podzieliła na pojedyncze, a czasami nawet równoważniki zdań.
Dużo lepiej wypadają opisy miejsc i osób. Dzięki barwnemu językowi możemy
wyobrazić sobie stworzone przez pisarkę realia chociaż pisarka zapewnia, że
jest to opis prawdziwych wydarzeń, ale mnie latający po obozie gestapowcy z batem, jak i postać przekonująca, że
antysemityzm zaczął się z II wojną światową nie bardzo przekonują.
„Zamordować dziecko” to
lektura poruszająca ważne dylematy etyczne, zmuszająca do zastanowienia się czy
i kiedy można zamordować dziecko i czy w ogóle można? Opowieść bardziej jest
kreacją świata niż powieścią historyczną. Gdyby była w dziale fantasy to wiele
błędów bym wybaczyła, a tak pozostaje żal nad zmarnowanym dobrym pomysłem.
Ja po tę książkę nie sięgnę ze względu na antypatię do autorki. Ale widzę, że nie tracę wiele 😉
OdpowiedzUsuńStaram się w każdym dostrzegać pozytywne cechy. Niestety po przeczytaniu wielu wypowiedzi autorki, poczułam niechęć do jej osoby, nawet antypatię. Dziękuję za recenzję. Jedno jest pewne, nie sięgnę po książkę.
OdpowiedzUsuń