Etykiety

sobota, 14 października 2017

Rafał Witek, Maria Środoń "Szczurki nie dają się wygryźć" il. Daniel de Latour

Rafał Witek, Maria Środoń, Szczurki nie dają się wygryźć, il. Daniel de Latour, Warszawa „Egmont” 2017
Rafał Witek jest nam znany przede wszystkim z jego opowieści o Bziku i Makówce bazujących na fantastycznych podróżach w czasie. Nie zabraknie też opowieści dla młodszych czytelników. Do nich należą „Pierwszaki z kosmosu” oraz uwielbiane przez nas „Szczurki”. Nie wszystkie miałyśmy okazję czytać, ale po „Szczurkach chwytających życie za ogon” bez wahania sięgnęłyśmy po kolejny, będący kontynuacją wcześniejszego tom „Szczurki nie dają się wygryźć”.
W pierwszym tomie panują wakacyjne klimaty. Rodzinie gryzoni zamarzył się odpoczynek. Skąd jednak zdobyć pieniądze? Przecież szczury nie gromadzą niczego. Wszystko, co znajdą zjadają od razu. Na szczęście Norman jest wielkim kolekcjonerem rupieci. Wśród wielu rzeczy ma portfel, który przypadkowo znalazł na parkingu. Ku ich radości dysponują wystarczająco dużą ilością pieniędzy, aby polecieć na wczasy do ciepłych krajów.
Pakowanie się, odprawa, lot – wszystko to pełne jest niespodziewanych wydarzeń. Wyjazd (a raczej wylot) na wakacje wiąże się z załatwieniem paszportów, zrobieniem do nich zdjęć. Długie kolejki - ku zdziwieniu małych bohaterów – niespodziewanie maleją. Ludzie nagle przypominają sobie o innych sprawach i wybiegają z pomieszczeń. A może to widok gryzoni na nich tak wpływa? Ważne, że wszystko udaje się załatwić na czas. Na szczęście na miejscu okazuje się, że warto było się poświęcać. Poza tym szczurkom uda się też spłacić dług wobec ludzi, których zawartość portfela pozwoliła na niezwykłą wycieczkę. Swoich nieświadomych sponsorów poznają po zdjęciach z portfela i wręczają im złoto znalezione na plaży.
Wydawałoby się, że po takiej wyprawie powrót do domu i pobyt w nim będzie nudny. Nic bardziej mylnego. Rafał Witek udowadnia swoim czytelnikom, że powroty do swojego ukochanego kanału mogą być prawdziwym wyzwaniem i niezwykle męczącym zajęciem po niedługim odpoczynku i cieszeniu się z życia. Po powrocie z Sardynii bohaterzy odkrywają, że ich dom zajęły koty, które z kanału urządzają sobie kryjówkę na kradzione jedzenie. Szczurki nie poddają się tak łatwo i obmyślają plan. Pierwszą opcją jest załatwienie wszystkiego przez sąd. Szybko jednak do nich dociera, że tam nie mogą znaleźć sprawiedliwości, ponieważ są nielubianymi szczurami. Pomóc mogą im tylko psy, ale te trzeba namówić do współpracy. Czy i jak to zrobią szczurki przekonajcie się sami.
Piękną, prostą i zabawną opowieść wzbogacono zadaniami matematycznymi, zagadkami, rebusami, labiryntami związanymi z lekturą, dzięki czemu dzieci chętniej będą rozwiązywać kolejne łamigłówki, dzięki którym mogą rozwinąć koncentrację, spostrzegawczość, intelekt, nauczyć się nietypowego myślenia, poszukiwania nieszablonowych rozwiązań.
Całość jest bardzo dobrze przemyślana, rozplanowana, a do tego wzbogacona interesującymi ilustracjami Daniela de Latour. Szczurki z ilustracji posiadają swój urok i przyciągają dziecięcą uwagę. Zadania opracowane przez Marię Środoń są interesujące, dostosowane do możliwości uczniów pierwszych klas, a do tego doskonale wkomponowane w fabułę. Na końcu książki znajdziemy niedługą notkę o Albercie Einsteinie.
Wielkim plusem książek z serii „Czytam i główkuję” jest połączenie interesujących tekstów z zadaniami oraz wzbogacenie dzięki pięknym i przyciągającym dziecięcy wzrok ilustracjom Daniela de Latour. Duża czcionka zachęca do samodzielnego czytania. Zadania będące kolejnym wyzwaniem pozwalają na zaangażowanie dziecka w ich rozwiązywanie. Prezentowanie realnych problemów, operowanie na przedmiotach znanych dzieciom z życia pozwoli na stworzenie wrażenia potrzebności wykonywania takich ćwiczeń. Do tego czytelnik często może poprawiać bohaterów, dostrzegać, który tylko popisuje się wiedzą oraz umiejętnościami, dostrzegać śmieszność bezmyślnego udzielanie niewłaściwych odpowiedzi. Po zakończeniu każdego zadania młody czytelnik-odkrywca może sobie wręczać medale za zrobione zadania (naklejki zamieszczone na końcu książki) oraz zrobić dyplom poświadczający przejście kolejnego etapu. W ten sposób zachęcamy dziecko do samodzielnego wyznaczania sobie celów, planowania nauki, doceniania własnych sukcesów. Trud czytania i rozwiązywania zostaje nagrodzony możliwością wklejenie sobie kolejnej naklejki, co sprawia, że dzieci odbierają takie zadania jako zabawę. Dobre skojarzenia związane z nauka przekładają się na dalsze sukcesy w szkole.
Książkę z powodzeniem można czytać przedszkolakom. Moja sześcioletnia córka uwielbia opowieści zawarte w czytankach z Egmontu. Za kilka lat będzie mogła czytać je samodzielnie. Niedługa opowieść sprawia, że przedszkolaki w czasie słuchania nie nudzą się. Zabawne zwroty akcji pozwalają na przykucie ich uwagi.
Zdecydowanie polecam wszystkim dzieciom. Dzięki tym książkom nauka będzie przyjemna.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz