Próba dotarcia do dziecka z autyzmem na początkowym etapie terapii to
jak próba porozmawiania z kimś przez dźwiękoszczelne lustro weneckie:
widzisz, mówisz, próbujesz coś przekazać, a osoba po drugiej stronie
niby patrzy na Ciebie, ale jakoś tak jakbyś był przezroczysty, jakby
patrzyła w lustro i nic nie widziała, nie słyszała. Za to Ty doskonale
słyszysz krzyk, szamotaninę, obijanie się i czujesz, że nie możesz nic
zrobić, bo próba przytrzymania i przytulenia na siłę, aby dziecko się
wyciszyło czasami kończy się jeszcze większym wyłączeniem. Dobrze wtedy
zmienić lustro na szybę. Może dziecko Cię nie będzie jeszcze słyszało,
ale zobaczy. Jak może wyglądać zmiana lustra na szybę? Przede wszystkim
podążaniem za dzieckiem, naśladowaniem jego ruchów, wyścigami po
lesie.Później trzeba rozbić tę szybę i wejść do pomieszczenia, w którym
jest dziecko, zabrać ze sobą psa/kota czy inne cierpliwe zwierzę
(najlepiej, kiedy od młodości zwierzak poznaje sposób reagowania
dziecka).
A później patrzysz na swoje dziecko z zaskoczeniem, że cię rozumie i ma własne zainteresowania, że jest ciekawe świata, ale nie wchodzi w relacje z ludźmi i wiesz, że czeka Cię jeszcze bardzo długa i niełatwa droga.
A później patrzysz na swoje dziecko z zaskoczeniem, że cię rozumie i ma własne zainteresowania, że jest ciekawe świata, ale nie wchodzi w relacje z ludźmi i wiesz, że czeka Cię jeszcze bardzo długa i niełatwa droga.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz