Śnieżne tematy nas nie opuszczają. I muszę powiedzieć, że śnieg w serii komiksu o Lucky’im Luke’u bardzo mnie zaskoczył. Daltonów kojarzyłam przecież z tą częścią Stanów Zjednoczonych, w której dość blisko do granicy z Meksykiem, czyli dość suchy, gorący Teksas pełen kowbojów, strzelanin, napadów na banki (przynajmniej mi taki obraz został z filmów i książek). A tu śnieg! To jest jeden z tych powodów, które sprawiły, że obok tego tomu nie mogłam przejść obojętnie. I jak zawsze nie zawiodłam się, bo sama seria zapewnia świetną zabawę, a opowieść o kolejnych niezwykłych pomysłach braci zawsze wywołuje uśmiech, mimo że doskonale wiemy jak owa opowieść się zacznie i skończy: zawsze od informacji, że Daltonowie zwiali i uwięzieniem niezbyt rozgarniętych zbiegów.
Tym razem okazja do ucieczki była świetna, bo jeden ze strażników świętował urodziny. Zmniejszoną czujność strażników trzeba było wykorzystać. Daltonowie w murze wykuli otwory i uciekli. O wydarzeniu oczywiście poinformowano dzielnego i słynnego kowboja, któremu zawsze udaje się schwytać sprytnych przestępców.
Obserwując braci mamy wrażenie, że tym razem śledzenie ich będzie trudne, bo nie zamierzają pokazywać się w żadnym mieście tylko przemknąć do Kanady, w której jeszcze nie mają złej sławy. Szybko okazuje się, że są za bardzo rozpoznawalni i nawet jeśli przybiorą inne nazwisko i imiona to za bardzo im to nie pomoże. Lucky Luke rusza w ślad za nimi. Widzimy jak okoliczny klimat się zmienia, aż do mroźnego w Ziemi Obiecanej, która początkowo wyda im się rajem: ludzie naiwni, prostolinijni, gościnni, życzliwi, chętnie dający wsparcie i pracę nawet osobom, które do niej się nie nadają. Do tego znajdą im inne zajęcia, a wszystko w imię bezinteresownej pomocy i wsparcia. Mamy tu też mniejsze zagęszczenie ludności, więc i stróżów prawa mniej, a to daje im duże pole manewru. Do tego obyczaje kanadyjskiej policji inne niż strażników z Dzikiego Zachodu. Zapominają jednak, że nadepnięcie komuś na piętę zwiększa skuteczność działań.
Po raz kolejny będziemy mieli pościgi, strzelaniny, ucieczki. Tym razem w śnieżnych zaspach, zimowym klimacie, dzięki czemu mamy i psy zaprzęgowe i sanie. Do tego nie zabraknie również motywu pomocy nieznajomych, Indian, ludzi żyjących w pięknej społecznej symbiozie.
Każdy tom komiksu stworzonego przez Morrisa i Goscinnego zabiera nas w inny obszar kultury i historii. Tym razem możemy nieco przyjrzeć się kontrastującym ze Stanami Zjednoczonymi krajobrazom oraz nieco innej kulturze. Mniejsze zagęszczenie terenu przez gorsze warunki atmosferyczne, surowy klimat sprawiają, że mieszkańcy Północy muszą być silni i zaprawieni w zdobywaniu opału oraz mający dietę pozwalającą im odzyskać siły.
Zdecydowanie polecam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz