Etykiety

poniedziałek, 8 lutego 2021

Peyo i Yvan Delporte " Smerfy. Tom 3: Smerfetka oraz Głód u Smerfów"


Czekałam, bardzo długo czekałam na ten album, aby móc córce pokazać skąd w wiosce Smerfów wzięła się Smerfetka, a do tego poruszyć kilka problemów związanych ze stereotypami, bo tych w tej odsłonie bardzo wiele. Zwłaszcza tych dotyczących kobiet z naciskiem na piękne blondynki i ich mocy przekonywania oraz nieodpowiedzialności.
Większość z Was doskonale pamięta, że Smerfetkę stworzył Gargamel. Jak do tego doszło, jakie były intencje, jakie skutki niestety nie pamiętałam, dlatego ta opowieść pozwoliła mi na przypomnienie sobie i zobaczenie historii w nieco innym świetle, czyli przez perspektywę zdobytego wykształcenia, przeczytanych książek.
W „Smerfetce” przenosimy się do laboratorium Gargamela. Widzimy jak szykuje tajną broń do wykrycia smerfów: tworzy płeć piękną, która piękna nie jest. Wręcz odstrasza, ale nawet brzydkimi istotami trzeba się zaopiekować. I tym sposobem powołana przez złego czarownika istotka trafia do wioski i wprowadza spore zamieszanie, bo wszystkiego jest ciekawa i wszystkiego chce dotykać i przez to niechcący psuje. Do tego Smerfy zaczynają jej dogadywać i wyśmiewać z powodu wyglądu. Na szczęście na ratunek Smerfetce przychodzi Papa Smerf. Na nie szczęście nasza bohaterka staje się tak piękna, że Smerfy zaczynają kłócić się o jej względy. W ramach starania się o uwagę są w stanie zniszczyć wioskę. Czyli brzydką być źle, a piękną jeszcze gorzej, bo można utracić dom. W jaki sposób udaje się uratować wioskę musicie przekonać się sami. Jedno jest pewne: po takiej tajnej broni podrzuconej przez Gargamela Smerfy nie przejdą obok niej obojętnie i też przygotują niespodziankę dla swojego prześladowcy.
Najnowsza odsłona komiksu zawiera dwie opowieści wydane w jednym tomie. O ile pierwsza to podkreślenie stereotypów o kobietach i relacjach damsko-męskich to druga już podsuwa nam wiele ważnych i życiowych wskazówek. Odwiedzamy wioskę Smerfów i obserwujemy ich pracowitość, zaangażowanie w gromadzenie zapasów. Można powiedzieć, że niebieskie ludziki są przewidujące i potrafią o siebie zadbać, bo spiżarnia pęka w szwach. Zapowiada się piękna i spokojna zima z zabawami w śniegu w tle. Pewnego mroźnego dnia z jakiegoś powodu spiżarnia zaczyna płonąć. Ugaszenie pożaru w czasie mrozu okazuje się większym wyzwaniem niż nasi bohaterzy mogliby przypuszczać, dlatego nie mają żadnych ułatwień i zabezpieczeń. Po stracie jedzenia nie mogą pozostać w wiosce, bo tu czeka ich śmierć. Wyruszenie w świat też nie przynosi wielkiej nadziei, bo wszystko pokryte jest śniegiem i lodem. Papa Smerf jednak wie, że nigdy nie można się poddawać i zarządza podróż. Muszą znaleźć ludzkie siedziby i tam zdobyć pokarm. Trafiają do zamku człowieka, który zbankrutował i przez to stracił wszystkich przyjaciół. Wydawałoby się, że gorzej być nie może. Niestety ostatni kawałek chleba kradnie mysz… To wydarzenie pozwala Smerfom odmienić los właściciela zamku i własny. A w jaki sposób? Musicie przekonać się sami.
„Smerfetka’ to tom, który jak zawsze zapewnił świetną zabawę, podsunął mi wiele tematów na rozmowy z córką, pokazanie stereotypów, wyjaśnienie, że zawsze trzeba podejmować wyzwania i starać się odmienić los. A do tego mamy zimowy klimat, czyli po spacerach w śniegu czytanie komiksu, w którym w drugiej opowieści bardzo dużo tego zimnego puchu.
Znane kilku pokoleniom komiksowe postaci stworzył belgijski rysownik Pierre Culliford znany jako Peyo. Smerfy szybko stały się bohaterami filmów oraz serialu animowanego, a popularność postaci sprawiła, że po śmierci artysty jego syn (Thierry) oraz córka (Nine) przy współpracy z Lucem Parthoensem, Alainem Maurym i Paolem Maddalenim, Alainem Jostem, Pascalem Garreym, tworzy kolejne historie. To właśnie wielkie zainteresowanie sprawia, że co jakiś czas do miłośników małych niebieskich istot trafiają nie tylko gadżety, ale i nowe odsłony przygód. Nie brakuje też wznowień starszych. Album „Smerfetka” stworzona przez Peyo przy współpracy z Yavana Delportego to świetne wznowienie. Szybka i trzymająca w napięciu akcja, poruszenie ważnych tematów. Całość dopełniają klasyczne, cartoonowe rysunki. 
Całość prezentuje się interesująco i dostarcza znakomitą rozrywkę dzieciom oraz miłośnikom Smerfów. Polecam także albumy stworzone przez kontynuatorów, którzy doskonale radzą sobie ze stylem, jaki stworzył belgijski rysownik, a do tego skutecznie rozwijają i tworzą nowe wątki, wprowadzają troszkę odświeżenia, poruszają ważne, aktualne tematy. Dlatego wśród nowych albumów nie zabraknie wątków z hazardem, technologiami, skąpstwem, czy płciowości obarczonej sporymi uprzedzeniami kulturowymi i wieloma innymi tematami, przez co tworzą zupełnie inne Smerfy, ale zachowują sposób pisania poprzednika raz jego kreskę i kolorystykę, dzięki czemu nowe albumy doskonale wpisują się w to, co znamy. Dzięki identyczności rysunków miłośnicy pierwotnych Smerfów będą czuli satysfakcję z czytania. Wizyta w wiosce, w której każdy Smerf ma dostęp do wiedzy bez posiadania narzędzi weryfikacji ważności informacji na pewno będzie pouczającym doświadczeniem młodych czytelników. Każdy tom niesie z sobą jakieś ważne przesłanie.
Smerfy polecam każdemu dziecku. Dzięki tym niebieskim stworkom młodzi czytelnicy pokochają czytanie.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz