Etykiety

piątek, 3 czerwca 2022

Dave Pilkey "Superkot. Klub komiksowy"


Dav Pikley kojarzony jest przede wszystkim z wydanej prawie dwadzieścia lat temu serii o Kapitanie Majtasie. Szkolna nuda i przypadek sprawiły, że do życia powołali niezwykłego superbohatera, którym jest upierdliwy i flegmatyczny dyrektor będący całkowitym przeciwieństwem jakiegokolwiek bohatera. Chłopcy powołali też innego stróża porządku. Jest nimi Dogman, czyli mający niezwykłe moce pies jednego z autorów. Próbki przygód dostaliśmy już w Kapitanie Majtasie. Później przyszedł czas na drugą serię, czyli opowieść o dokonaniach zwierzęcego stróża porządku. Seria ta jest podobnej długości jak ta o Majtasie i pisana w podobny sposób: pełno w niej irracjonalnych i zadziwiających przygód. Różnią się tylko długością poszczególnych scenek. Dognam jest bardziej poszczątkowany. Niby jedna przygoda wypływa z poprzedniej, ale są bardziej autonomiczne, dzięki czemu poszczególne tomy można czytać bez znajomości wcześniejszych bez wpływu na odbiór całości. W przypadku Kapitana Majtasa też niby można, ale traciło się ważne przesłanie. Innym bohaterem powiązanym z Kapitanem Majtasem i Dogmanem jest Superkot. Ten przyjazny zwierzak nawiązuje międzygatunkowe znajomości i na swój sposób ratuje świat. Czasami ma mniej czasami bardziej poważne misje. Tym razem spotykamy się z jego belferską odsłoną.

Nim jednak przejdziemy do akcji troszkę o wyglądzie, bo na tle Dog Mana Superkot wypada całkiem zwyczajnie jest to zwykły, rudy kociak umaszczeniem przypominający Garfielda. Jednak w przeciwieństwie do tego kultowego bohatera nie ma w sobie ani troszkę złośliwości i lenistwa. Za to zna się na wielu rzeczach i gotowy jest pomagać innym w wychowaniu dzieci, rozwijaniu ich talentów. I tak jest tym razem.
Opowieść otwiera spotkanie większej grupy „kijanek”, które zapragnęły poszerzyć swoją komiksową wiedzę i same chcą pisać, tworzyć. Po małym teoretycznym wstępie niestety nikt za bardzo nie ma odwagi sięgnąć do zakamarków swojej wyobraźni. No, może poza jedną kijanka uchodzącą za kujona i planującą karierę prawniczą. Wszyscy jednak orzekają, że jego komiks jest kiepski, bo poza przedstawieniem bohaterki nie ma nic. Superkot wpada na pomysł, aby wszyscy stworzyli obciachowe komiksy. Okazuje się, że kiedy kijanki mogą pracować w grupach, sięgać po różne formy ilustracji i tworzyć cokolwiek bez nastawienia, że ma to być arcydzieło to powstaje kilka intrygujących historii. Widzimy też, że każde ćwiczenie pozwala na doskonalenie się w sztuce. Jest to świetny komiks z fajnym przesłaniem, że warto robić to, w czym się chce być dobrym, że nikt nie urodził się mistrzem.

Superkot Pecio ma świetną umiejętność przyciągania uwagi swoich uczniów, zachęcania ich do tworzenia, wskazywania źródeł inspiracji. W przeciwieństwie do innych komiksów Pilkey’a tu nie ma miejsca na opowiadanie o bohaterach. Poza krótkim przedstawieniem, że nauczycielem czy trenerem jest kot Pecio, a jego asystentką Ada nie dowiemy się niczego o ich mocach i talentach. To wychodzi w czasie dalszej lektury.
Komiks zawiera dużą dawkę humoru, ale też poruszone są ważne tematy. Autor pokazuje miłość, wyrozumiałość, podpowiada, że czasami trzeba wyluzować i zachęcać do próbowania różnorodnych aktywności, aby dzieci mogły się rozwijać. Superkot nie ratuje świata w stereotypowym znaczeniu. On staje się mentorem łączącym rodzica z dziećmi, pokazującym, jakie pokłady talentów w nich drzemią.
Mimo braku walki dobra ze złem, ścigania złoczyńców komiks bardzo dobrze wpisuje się w całą twórczość Pilkey’a i bardzo łatwo rozpoznać autora po stylistyce dialogów, rysunków i sposobie prowadzenia akcji. Mamy tu sporą ilość absurdu, dużą dawkę humoru i spojrzenia na różne sprawy w krzywym zwierciadle. Czytelnicy widzą czasami zachowania, z którymi sami mają do czynienia w szkole. Są tam grupki rozrabiaków, pilnych uczniów, obrażalskich, takich, którzy potrzebują uwagi.
„Superkot. Klub komiksowy” to ciekawa, lekka, przyjemna, kolorowa i narysowana prostą kreską lektura zawierająca proste, niedługie przygody będące kolejnymi odsłonami całości. Mimo pozorów infantylności zawiera ona bardzo ważne przesłania. Mimo stylizacji na rysowaną i stworzoną przez dzieci oraz pokazującą świat widziany z ich perspektywy mamy tu wiele ważnych tematów wymieszanych z prostym humorem, dzięki czemu całość jest bardziej strawna dla młodego odbiory.
Podobnie jak w przypadku przygód Kapitana Majtasa oraz Dog Mana i ta lektura skierowana jest do wszystkich. Co znajdą w niej dorośli czytelnicy? Przede wszystkim bardzo mądre przesłanie, że dziecko ma prawo do robienia kiepskich rzeczy i próbowania kolejnych, zniechęcania się, eksperymentowania i nieświadomości, jakimi narzędziami może się posłużyć. Można powiedzieć, że ten komiks to kurs tworzenia komiksów dla najmłodszych.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz